Nie pamiętam, żeby którykolwiek z wpisów o książkach miał aż tak długi tytuł! Jednak „Śledztwo od kuchni…” było na tyle sympatyczną lekturą, że nie sposób było przejść obok tej książki obojętnie. O czym jest i dlaczego taka fajna? Już opowiadam!
W kanonie książkowych przedsiębiorczych starszych pań mam swoją faworytkę – zdecydowanie będzie nią Panna Marple z cyklu kryminałów Agaty Christie. Polubiłam również Klarysę z cyklu (Nie)… Nataszy Sochy (zobacz recenzję (Nie)młodość. Czy kobiecość ma termin ważności?) Jak było z wdową po aptekarzu, sześćdziesięcioparoletnią mieszkanką okolic Ojcowa, Karoliną Morawiecką? Powiem tyle- zabawnie.
Karolina Morawiecka to bowiem kwintesencja tego, co widzimy, gdy patrzymy na panie w tym wieku, zamieszkujące małe miejscowości. Z lekkim przerysowaniem oczywiście. Naszą bohaterkę cechuje więc przesadna ciekawość i zainteresowanie życiem sąsiadów, doskonałe umiejętności kulinarne i pieczołowicie skrywany sekret – całkowitym beztalenciu w kwestii wypieków. Do tego charakterystyczny wygląd i specyficzne maniery… tak. Co by nie mówić, bohaterowie w tej książce są nakreśleni świetnie.
Bo oprócz wdowy po aptekarzu mamy tu dwóch policjantów, kelnerki, obsługę zamku w Ojcowie. I Siostra zakonna o nietuzinkowym jak dla kobiety imieniu Tomasza. Cała historia rozpoczyna się bowiem od znalezienia ciała młodej kelnerki, która pracowała na wspomnianym zamku. Wiele wskazuje na samobójstwo lub nieszczęśliwy wypadek, lecz intuicja Karoliny Morawieckiej podpowiada, że za tym stoi coś jeszcze… i się nie myli.
To jest klasyczny kryminał w wydaniu lekko retro. Nie będzie więc ani przesadnej krwi, ani też mrożących krew w żyłach scen z pościgami na pierwszym planie. Akcja toczy się spokojnie, lekko przewidywalnie. Lecz właśnie to w tej opowieści jest najlepsze, Bo ja czytając bawiłam się doskonale.
I jeszcze ostatnie zdanie – rzadko zdarza się, żeby książka inspirowała do wypieków (no chyba że kucharska). Nie będzie tajemnicą, jeżeli napiszę, że nasza główna bohaterka nie potrafiła sobie poradzić z upieczeniem pewnego torcika z bezą na pierwszym planie. Lecz jego opisy były na tyle sugestywne, że postanowiłam spróbować…udało się =D
Bardzo lubię takie kryminały choćby z nutką retro 🙂
Może być ciekawe, tyle barwnych postaci, a przynajmniej mających potencjał 🙂
To nie jest literatura z gatunku tych ambitnych- a bardziej tych dla relaksu:)
Myślę, że ta książka mogłaby mnie wciągnąć. Zapisuję sobie jej tytuł.
Lubię jak w książkach jest dużo o jedzeniu. 😀
Tutaj każda narada detektywów to prawdziwa uczta…aż chce się zrobić te specjały samemu:D
No co ja zrobię LUBIĘ KRYMINAŁY. Pewnie przeczytam. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
Uwielbiam książki nawiązujące do … kuchni!
Mam ją jako ebook 😉
Witaj kochana, długo mnie tu nie było, a nie mam pojęcia dlaczego… Książka zapowiada się bardzo ciekawie i z chęcią bym ją przeczytała. Chociaż już wieki nie czytałam kryminałów. Niesamowite, że opis przepisu skłonił Cię do zrobienia cista. Przypuszczam, że mi by się nie chciało.
Chyba już gdzieś czytałam recenzje tej książki-pozytywną oczywiście 😃
Napewno ,po nią sięgnę 😃
Fajnie że książka Cię zainspirowała do ,zrobienia własnego wypieku 😃
Pozdrawiam
Lili
Kryminał inspirujący do kuchennego szaleństwa, to naprawdę książka warta uwagi 🙂
o, taki Daquas to bym sobie podjadła:)
Mam tą książkę na liście oczekujących 😉
trzymam kciuki żeby się udało, a jak nie tam to w inne rajskie miejsce, świat jest piękny:)
okładka jak i Twoja recenzja bardzo zachęcają do sięgnięcia po tę pozycję:)
Szczerze mówiąc, to nie wiem sama, co myśleć o tej książce. Jeszcze się zastanowię się nad jej lekturą. 😊
Uwielbiam wszystko co jest kryminałem 🙂
Ostatnio kompletnie zepsułem bezę, więc Śledztwo od kuchni bardzo mi się przyda ;)) Lubię takie książki z przymrużeniem oka, przy których miło spędza się czas. Pozdrawiam
Kto ma szczęście w wypiekach nie ma szczęścia w… kryminale? 😀
Fajnie, lubię taki kryminał w starym stylu. Chociaż fabułą trochę podchodzi pod mojego ulubieńca, całkiem współczesnego, detektywa Monka 😀
Myślę, że Monk nie wytrzymałby psychicznie z wdową po aptekarzu. Jestem pewien, że dostałby palpitacji na sam widok specjałów które przygotowywała… wszystko zmieszane na talerzu! I to jeszcze podane na kolorowej porcelanie;)
Haha! A ona nie wytrzymałaby z nim 😀
Wiesz, skoro dla niej dziwaczny wydaje się fakt, że sąsiedzi są wegetarianami i nie mają firan w oknach, to przy Monku padłaby na zawał;D
Wegetarianie?? I nie mają firanek??? To rzeczywiście dziwaczne… XD XD