Faen, faen, faen Linn Stromsborg

Dzisiaj będzie o ważnej książce, jednak mam problem z tytułem. Polskie tłumaczenie zaproponowało tytuł, który jeżeli go przytoczyć w nagłówkach, jak nic sprawi, że google nas zbanuje albo w najlepszym wypadku sprawi, że aby wejść na stronę, trzeba będzie kliknąć przycisk o skończonych 18 latach. Jednak sama książka jest świetna – bardzo chciałam ci o niej opowiedzieć.

zaczytany weekend

Faen, faen, faen czyli…

W dosłownym tłumaczeniu z języka norweskiego – piekło, piekło, piekło. A w polskiej wersji – kurwa, kurwa, kurwa. I patrząc z perspektywy przeczytanej już książki, to w sumie bardzo trafne. Jednak od początku. Opowieść zaczyna się od wielkiego emocjonalnego BUM! Główna bohaterka trzydziestoośmioletnia sfrustrowana kobieta, Britt, właśnie solidnie trzaska drzwiami wychodząc z domku letniskowego nad morzem. Przyjechała tam na wakacje z mężem, siedmioletnią córką oraz przyjaciółmi męża. 

Britt właśnie wykrzyczała wszystkim to, co zbierało się w niej przez kilka lat małżeństwa i macierzyństwa. Wychodzi, bo ma już dość. Jest sfrustrowana na tyle, że nie widzi powodu, by wracać. To przychodzi później. 

Dla kobiety takiej jak ty

Tak na dobrą sprawę, każda z nas mogłaby być taką Britt. Nie zliczę, ile razy odnalazłam się w tej bohaterce, choć nie ukrywam, że czasem przeginała. Bo ta książka w gruncie rzeczy jest o wyzwaniach, jakie są stawiane przed nami — kobietami. Właściwie w każdym wieku, od przedszkola, przez szkołę, studia, dorosłe życie, konieczność wejścia w określone ramy, jakie narzuca nam społeczeństwo. 

Wspomniana Britt wraca do domu, jednak szybko podejmuje spontaniczną decyzję, aby pojechać gdzieś z Nico – przyjaciółką męża. Britt zawsze jej zazdrościła – wolności, urody, figury, charakteru. Jak się okazuje, czasem gniew i wściekłość pali tak mocno, że zaburza właściwą percepcję. 

Opowieść wielu bohaterów

Na początku mamy całą sytuację pokazaną z punktu widzenia Britt, jednak w miarę rozwoju sytuacji, głos dostają inni bohaterowie – mąż Britt, przyjaciele, a nawet ich nastoletnia córka. Co ciekawe, to ona właśnie widzi najwięcej, patrząc na wszystko z odpowiedniej perspektywy. 

Koniec końców, Britt wraca, kończą się wakacje i wchodzi szara proza życia. Jednak główna bohaterka wewnętrznie aż krzyczy. Czy to może skończyć się happy endem?

Bardzo lubię tę autorkę. Przeczytałam już jej „Nigdy nigdy nigdy”, która mnie zupełnie oczarowała. Jeżeli szukasz historii o tym, co się dzieje, kiedy kobieta świadomie rezygnuje z bycia mamą, to będzie strzał w dziesiątkę. Mam wrażenie, że Linn Stromsborg podejmując temat przewodni, zbiera do jednego worka wszystkie traumy i społecznie słabo akceptowalne wzorce. Dla pewności jeszcze nim potrząsa a potem…obserwuje, co się dzieje. 

Dla kogo jest ta książka?

Z pewnością dla ciebie. Tak sobie myślę, że Faen, faen, faen Linn Stromsborg, to książka dla każdej kobiety. Jestem pewna, że w pewnych sytuacjach pokazanych w tej opowieści, przejrzysz się jak w lustrze. A może się mylę?

fot.mycoffeetime.pl

4 Replies to “Faen, faen, faen Linn Stromsborg”

  1. Poznałam już prozę tej autorki i nawet rozmawiałam z nią live, więc chętnie zajrzę do tej powieści. Ale tytuł!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.