Dzisiaj będzie o thrillerze. I to w nurcie domestic noir. W dodatku polskiej autorki. Czytając opis na okładce, miałam ochotę ją od razu odłożyć. Serio, ktoś zrobił to źle. Na szczęście jednak ciekawość zwyciężyła i…wciągnęłam się w tę fabułę. Sama się zdziwiłam, jak bardzo!
Od razu mówię, książkę dostałam z wydawnictwa PurpleBook. Kiedy na instagramie dostałam zapytanie o możliwość zrecenzowania i pokazania książki „Oskarżona” Magda Stachula, zaczęłam się zastanawiać. Nie mam dobrego doświadczenia z polskimi autorkami. Kilka współprac zakończyło się właśnie po pierwszej szczerej recenzji. Także tego. Zaryzykowałam i tym razem to był dobry wybór.
Podchodziłam jak do jeża
Wiesz, ja jestem lekko uprzedzona. Po prostu przeczytałam w swoim życiu zbyt dużo kiepskich opowieści, żeby na książkę rzucać się jak przysłowiowy „szczerbaty na suchary”. Nie inaczej było właśnie w tym przypadku. Zgrzyt był już na pierwszej stronie. „Wiatr telepał drzwiami drewutni”. Telepał? Szarpał, wykręcał, targał…ale telepał? To tylko moje prywatne czepialstwo. Książka jest napisana bardzo fajnie i szybko się ją czyta.
Wpadasz w sam środek fabuły
Zbyt późno się zorientowałam, że to druga część opowieści o Lenie, a właściwie Milenie, która została uwikłana w sytuacje nie do pozazdroszczenia. „Oskarżona” opowiada o tym, jak już uciekła z Kopenhagi do Malagi. Zabiła człowieka i boi się konsekwencji. Zamiast wyjaśnić wszystko na policji, wybiera ukrywanie się. Jednak to nie będzie takie proste, gdy inne osoby chcą ją zwyczajnie wrobić.
Podoba mi się, jak autorka weszła w głowy bohaterów. Z początku ten tryb narracji lekko mi przeszkadzał (znowu moje czepialstwo;), ale gdy się już wkręciłam, to na 100%. Zarówno Nikodem i jego matka, jak i Anna czy Emil są przemyślanymi postaciami. Tu nic nie dzieje się bez powodu.
Sama się zdziwiłam, że to takie dobre
Był moment znużenia. To chyba domena każdej opowieści, kiedy wszystko zmierza ku rozwinięciu i zakończeniu akcji. Jednak tę historię czytało się bardzo przyjemnie. Być może nie trzymała jakoś wybitnie w napięciu. Wiesz, nie ma tej chęci przerzucania stron z pytaniem „co będzie dalej?„Jednak muszę przyznać, że to kawałek wciągającej literatury. Karo, miałaś rację, to była wciągająca książka 🙂
Mam w planach przeczytać tę książkę.
Hahaha, a u mnie „telepał” jest w codziennym uzytku. Może autorka gdzies z tych okolic co ja? ;p
Cieszę się, że dałaś się przekonać i sięgnęłaś po te książkę mimo lekkiej niechęci na początku. Ja osobiście bardzo lubię książki tej autorki – przeczytałam prawie wszystkie i na żadnej się nie zawiodłam. I z serduszka Ci je polecam bo to naprawdę bardzo przyjemnie się je czyta.
Cieplutko pozdrawia
Książka bardzo mnie zaintrygowała. Myślę, że warto ją przeczytać 🙂
Pozdrawiam serdecznie!
Ja chyba jeszcze nie czytałam dobrego polskiego thrilera, ale może na tą książkę się skuszę i też zmienie zdanie 🙂
Zapisuję na listę książek wakacyjnych. Może kiedyś przeczytam 🙂
Jakoś nie mój klimat 🙂 Pozdrawiam ciepło
Słyszałam sporo dobrego o książkach autorki. Chętnie sięgnę po tę powieść. 😉
Brzmi ciekawie. Dzięki za szczerą recenzję 🙂 Pozdrawiam 🙂
Nie czytam tego gatunku, chociaż kilka razy próbowałam.
CIEKAWA RECENZJA I Z PRZYJEMNOŚCIĄ PRZECZYTAŁAM
RADOSNYCH, PEŁNYCH WYPOCZYNKU, SPOKOJU, DOBRYCH EMOCJI ŚWIĄT WIELKANOCY
Czasami nie warto się uprzedzać po pierwszych stronach.
Telepał to żadne czepialstwo, tylko słuszny bunt w obronie języka polskiego! Wiesz, gdyby to była pozycja zagranicznego autora to zawsze można byłoby zwalić na kiepskie tłumaczenie, a tak… No.