Dwa tygodnie mnie nie było. Zasypała mnie praca, codzienność i, chyba w największym stopniu, przytłoczyło mnie to, co dzieje się na świecie. Zyskałam w końcu właściwy dystans i oddech. Wracam z recenzją książki opowiadającej o tradycyjnej amazońskiej roślinie, która ma być lekiem na wiele chorób. To kolejny chwyt marketingowy, czy jednak coś w tym jest?
Książkę „Święte rośliny” Dr Joseph Tafur zamówiłam z popularnej księgarni internetowej. Byłam ciekawa trochę innego spojrzenia na medycynę. Tak, ciekawość to dobre słowo. To właśnie ona zaprowadziła mnie już w niesamowite meandry literatury. Tym razem, obrałam kierunek – Amazonia.
Bolączka XXI wieku
Patrząc na ostatnie dwa lata, można by powiedzieć, że największą chorobą cywilizacyjną jest ten wariant wirusa, który zatruwał nam do niedawna codzienność. Potem okazało się, że zapędy jednego szaleńca mogą zdemolować w naszej codzienności jeszcze więcej. Tak naprawdę jednak, największą chorobą cywilizacyjną są te schorzenia, które rodzą się z pośpiechu. Z wysokiego poczucia obowiązku. Z nadmiaru spraw.
Ze stresu.
Dr Joseph Tafur sam przeszedł długą drogę. Studiując medycynę, na własnej skórze poznał co to stres, wyczerpanie, wypalenie aż w końcu depresja. Poszedł drogą, którą znają ludzie zachodu: terapia, antydepresanty i poczucie, że stoi się w miejscu. A potem pojechał do Amazonii, wziął udział w ceremonii ayahuascowej i…znalazł drogę do rozwiązania swoich problemów. Jednak ta droga była długa i wyboista.
Wszystko siedzi w Tobie
Autor przekonuje, że większość naszych chorób, szczególnie tych związanych ze stanami lękowymi i depresją, ma swoje źródło właśnie w nas samych. Lecząc jedynie skutki, nie dochodzimy do sedna problemu. Dlatego właśnie tak ważne jest, aby odpowiedzieć sobie na pytanie, co się dzieje z całym naszym ciałem i duszą.
Bo gdy odnajdziemy zerwane kanały komunikacji z naszymi emocjami, duszą czy wnętrzem, to łatwiej nam będzie wyleczyć się z medycznego punktu widzenia. I do tego właśnie potrzebny jest, według autora, szamanizm i medycyna roślinami pochodzącymi z Amazonii.
Przyznam, że mam dystans
Kiedy czytałam tę książkę, przypominała mi się inna publikacja, podróżniczki, Beaty Pawlikowskiej. Ona też opisywała spotkania z szamanami z Amazonii i doświadczenia, których w logiczny sposób nie jesteś w stanie sobie wytłumaczyć. Spotkania z duchami lasu? Boginiami? Dla sceptyka będzie to stek bzdur. A jednak nie sposób odnieść wrażenia, że coś w tym musi być. Dowody dr Joseph Tafur daje nam jak na dłoni. Opowiada historie osób, które właśnie dzięki tego rodzaju medycynie, wyszły z niezłych zdrowotnych opresji.
Mnie jednak najbardziej zelektryzowała inna rzecz – ten brak kontaktu z własnymi emocjami to coś, co jeszcze kiedyś mocno mi doskwierało. Chociaż sama nie wiedziałam, ze o to właśnie chodzi. Dlatego nie skreślam tej ksiażki i polecam wszystkim, którzy są ciekawi nowego spojrzenia na utarte przez zachodnią medycynę tematy.
„Święte rośliny” Dr Joseph Tafur to nowość z księgarni taniaksiazka.pl
*wpis powstał przy współpracy z księgarnią taniaksiazka.pl
Świat roślin do królestwo mojej mamy, więc myślałam, że ona będzie zainteresowana przeczytaniem tej książki.
Nie powiem zainteresował mnie tytuł. I to nie tylko dlatego, że jestem biologiem ;p
Sama nie wiem, co sądzić o tego typu książkach. Poznawanie swoich emocji wymaga sporej pracy i czasu, którego nam wiecznie brakuje. Łatwiej jest przecież sięgnąć po tabletkę skuteczną na wszystko, niż pracować nad sobą, szukać przyczyny danej dolegliwości. Myślę, że żeby zrozumieć „wschodnią medycynę” , trzeba się najpierw zatrzymać, by ze spokojem zagłębić się w temat.
Kiedyś czytałam, że w Amazonii rosną rosliny na wszystkie choroby świata. Albo rosły, tylko wygineły jak zaczeliśmy ciąć, eksloatować bez umiaru, zanieczyszczać. 🙁
Raczej unikam takich książek.
Osobiście wierzę w moc roślin 🙂
O. łał. Mój kolega jest chodzącą encyklopedią ziół, grzybów i innych takich. Sam się leczy. Zazdroszczę mu tej wiedzy, bo to jest naprawdę fascynujące i jak się okazuje skuteczne.