Mój przepis na relaks po ciężkim dniu? Wieczorem siadam w salonie, zakładam słuchawki na uszy i…puszczam dobry jazz. Odpływam i… jest mi lepiej. Dużo lepiej! Dlatego też, gdy w wyzwaniu czytelniczym miałam wybrać książkę, której bohaterem jest muzyk, doskonale wiedziałam jaką chcę przeczytać. Autobiografia jednego z najlepszych jazzmanów świata. Tomasz Stańko w pełnej krasie. Co to była za historia!
Ja wiem. Jazz nie jest popularny ani też łatwy i prosty w odbiorze. Nóżka nie chodzi jak przy hitach Rihanny czy Martyniuka. Nie potańczysz na weselu, niekoniecznie pobiegasz w jej rytm. Jednak jazz ma w sobie coś, co uwodzi, każdy kawałek jest jak historia opowiedziana od początku do końca. Wystarczy odrobina cierpliwości, wrażliwości i…otwarcia na nowe dźwięki. Ta muzyka czaruje, musisz tylko jej na to pozwolić.
Wracając jednak do książki…
Tomasza Stańko nikomu chyba nie muszę przedstawiać. Genialny muzyk i kompozytor. Grał z najlepszymi z całego świata. Tworzył muzykę nie tylko dla fanów jazzu – Kora, Smolik, Penderecki, to tylko kilka z całej listy nazwisk. Jeżeli je kojarzycie, to zdajecie sobie sprawę jak odmienne gatunki muzyczne reprezentowali. A jednak muzyka potrafiła połączyć te odmienne bieguny i stworzyć coś unikalnego, pięknego.
Książka napisana jest w formie wywiadu. Stańko snuje wspomnienia o swoim niezbyt pogodnym dzieciństwie, początkach kariery, zabawie z używkami… Opowiada o życiu jazzmana w tamtych, zwariowanych czasach. O tym jak obok twórczej pasji pochłaniały go też narkotyki. I o tym, jak z tego wyszedł. O współpracy z ECM, której efektem była min płyta „Litania” – jedna z najlepszych w całym jego dorobku. Czyta się cudownie, dosłownie płynie przez kolejne rozdziały. Książka obfituje w wiele anegdot i zabawnych historyjek, które same w sobie tworzą ciekawe tło dla mistrza pierwszego planu – Tomasza Stańko.
Zdaję sobie sprawę, że nie jest to lektura dla każdego. Może i nie jest również łatwa w odbiorze. Trzeba lekko orientować się w muzycznym świecie, aby w ogóle wiedzieć o kim muzyk wspomina podczas swoich wypowiedzi. Jednak jeżeli wiesz kim był Komeda, Miles Davis, czy Coltrane, to ta pozycja jest dla Ciebie obowiązkowa!
Książkę tą zgłaszam do wyzwania czytelniczego u miros-de-carti.blogspot.com w kategorii książka, której bohaterem jest muzyk (4)
Faktycznie książka nie dla każdego, ale ja bym chętnie przeczytała.
Niby nie lubię biografii, ale akurat tą chętnie przeczytam.
Miłego dnia:)
Lubię biografie, nadrobię 🙂
Kiedyś byłam na koncercie Stańko i było rewelacyjnie… no prawie bo sam Stańko zachowywał się jak obrażona królewna, która robi nam zaszczyt, że dla nas zagra …
Niestety, ale nie jest to książka dla mnie.
Uwielbiam biografię, a tym bardziej wywiady-rzeki. Z chęcią sięgnę:-)
Kiedyś nie lubiłam biografii, teraz wręcz przeciwnie 🙂
Wywiad dobrze przeprowadzony zawsze wart przeczytania- nawet, jeśli traktuje o jazzie. Swoją drogą używki wiele tłumaczą… 😉
Myślę, że jest to dobra literatura dla wybranego grona odbiorców 🙂
Mnie by raczej do siebie nie przekonała 🙂
No niestety tym razem nie trafiłaś w mój gust -srednio lubię biografię, a za jazzem nie przepadam
Pozdrawiam
Lili
Książka z muzyką w tle. Interesująca pozycja.
Lubię takie biografie. Musze przeczytać.
U mnie ostatnio słychać tylko lecznicze dźwięki chill-outu. Jestem wykończona wszystkim…
Przyznaje się, nie miałam pojęcia o kimś takim jak Tomasz Stanko ( wstyd) dlatego cieszę się z dawki wiedzy 🙂
Akurat jazzu nie słucham często, ale za to lubię wszelkie autobiografie i biografie.
Rozejrzę się za nią!
Jazzu nie słucham, bardziej muzyka klasyczna, więc sobie odpuszczę. Fajnie o tej pozycji piszesz, ale to nie dla mnie.
Pozdrawiam
Nie jestem ekspertem, ale lubię słuchać jazzu, Tomasz Stańko należy do elity polskich jazzmanów, pamiętam jeden z wywiadów telewizyjnych, gdy został poproszony o zagranie czegoś, co zaskoczy widzów i zagrał hejnał mariacki w tonacji minorowej (pogrzebowej), to było fantastyczne 🙂
Jakoś biografie nie dla mnie 🙂
Wiem kto Komeda, Miles Davis :D. Od biografii wolę autobiografie – właśnie ze względu na to,że biografie posiadają tę nadmierną ilość faktów – jaka wytwórnia rok – kto z kim itp. Autobiografie są może mocno podkoloryzowane, przez co mniej obiektywne, ale przyjemniej się je czyta ;). Ale ten wywiad rzeka z opisu brzmi całkiem fajnie ;). Sięgnę po pozycję, tylko kiedy do niej dojdę, cała górka książek już w kolejce czeka na mój urlop ;). Pozdrawiam!
Coś czuję, że mogłaby mi się spodobać, a nawet o niej nie słyszałam :/
Jeszcze nie spotkałam się z tą książką ani z muzykiem. Biografii jakoś nie czytam, ale kto wie może kiedyś się na jakąś skuszę.
Nie przepadam za biografiami, ale może posłucham muzyki.
Biografii raczej nie czytam. Na wieczór wybieram coś lekkiego:).
Ja raczej nie sięgnę po tę książkę, ponieważ biografia nie jest moim ulubionym gatunkiem literackim. ?
Ja nie specjalnie przepadam za biografia, jedyna jaką przeczytałam to o Księżnej Dianie i ona mnie bardzo zachwyciła 🙂
Jazz jest świetną formą relaksu, to trzeba przyznać. A do tego dobra książka, i osiągasz nirwanę.
Kiedyś nie lubiłam jazzu. Aż kiedyś na jakimś koncercie poczułam, że koi moje myśli po ciężkim dniu. Teraz czasem po niego sięgam sama z siebie.
Chętnie przeczytam. Pozdrawiam ciepło 🙂