Z kosmetykami jest jak z zakochaniem -najczęściej (jest chemia😉 jest to miłość od pierwszego wejrzenia, rzadziej „friendzone” a już z pewnością nie wraca się do tej samej rzeki. Idąc dalej w ten deseń, próbki kosmetyków są jak 5 minutowe randki. Albo zauroczy, albo…nie. Miałam ostatnio kilka takich spotkań – czytajcie dalej!
Zwykle próbki kosmetyków omijam lub z nich po prostu nie korzystam. Do tych z gazet nie mam zaufania. A te dołączane do zakupów zwykle lądują gdzieś razem z zapomnianymi paragonami. Jednak tym razem mi się uzbierało…
Na pierwszy rzut próbki kosmetyków tołpa. Dermo face…
- physio, żel do mycia twarzy i oczu
- dermo face rosacal żel micelarny do mycia twarzy i oczu
- dermo mani, new odnawiające serum do rąk i paznokci 5 w 1
Z marką tołpa mi nie po drodze, moja skóra jej jakoś nie toleruje. Jednak postanowiłam dać szansę – wspomniane wcześniej żele do twarzy szczypały w oczy, pozostawiając skórę ściągniętą i niedoczyszczoną. Średnio się pieni i niezbyt atrakcyjnie pachną. Co do kremu, ciężko stwierdzić jego działanie po 1 próbce – krzywdy nie zrobił. W każdym razie ta randka zupełnie nieudana.
Kolejna to spotkanie z INTEL CaLC Pasta do zębów odbudowa szkliwa zębowego
Dołączona ulotka bardzo dokładnie informuje o niespotykanym nigdzie działaniu tej pasty – zmniejszenie rozpuszczalności szkliwa, ochronę zębów przed cukrami i nadwrażliwością, oczyszczanie i optymalizację pH w jamie ustnej. A… i zapomniałabym o inteligentnym wapnie (matko! inteligentne?! sic!)
W próbce było dosyć sporo pasty, która wystarczyła mi zarówno na poranek jak i w ciągu dnia oraz w gdy szłam spać. Za każdym razem było tak samo – uczucie, jakbym myła zęby kredą. Do tego po myciu i dokładnym wypłukaniu jamy ustnej pozostawał nieprzyjemny posmak…. Nie. Ta randka również nie udana;)
Następna to trio kremowe:
- HADA LABO – special repair treatment – krem na noc – posmarowałam, poszłam spać – rano moja skóra była przyjemna w dotyku, miękka i delikatna. Jednorazowe działanie zatem na plus, może kiedyś sprawdzę jak działa długofalowo:)
- Sqiniqa – serum rozjaśniające z wyciągiem z pszenicy i morwy białej do dłoni – lekko żółtawy krem pachnie jak…płatki owsiane. Jest treściwy, trzeba poczekać trochę aby się do końca wchłonął, zostawia na dłoniach uczucie lekkiego „filmu”. Raczej nie zachęcił mnie do zakupu pełnowymiarowego produktu.
- Vianek – odżywczy, krem pod oczy z ekstraktem z chmielu – z tą marką podobnie jak z tołpą jakoś mi nie po drodze. Przyjemny zapach, fajna konsystencja, wklepałam więc pod oczy i…poczułam szczypanie. Czym prędzej umyłam twarz. Oj nie, znowu się nie polubiliśmy.
Przed nami randki z mazidłami na twarz:
- Delia – Luxury Look – Lift & Smooth – podkład w płynie. To było jak powrót do przeszłości – już dawno nie używam podkładów płynnych. I niby fajnie wygląda, całkiem dobrze radzi sobie z „wtopieniem” w cerę, a jednak…to nie to. Cały czas czułam, że mam za dużo na twarzy. Czytając Wasze blogi wiem, że ten podkład miał wysokie noty, jednak ja zdecydowanie wolę inne podkłady
- Mincer Pharma Kojący krem CC do twarzy– podobna sprawa miała się z tym kremem – fajna konsystencja, skóra nawilżona, utrzymywał się całkiem długo. Jednak nie było efektu WOW!
Na koniec zostały jeszcze szampony i odżywki:
SYLVECO – odbudowujący szampon pszeniczno – owsiany – pamiętacie szampon „Familijny”? Ten ma dokładnie taki sam zapach, fajnie się pieni, pozostawia uczucie czystych włosów. Szampon jak szampon, kawy nie robi, WOW nie było 😉
WAX Daily – szampon do włosów i skóry głowy przetłuszczających się, lukrecja, łopian, wodna mięta – ufff… długa nazwa. Miły zapach, fajnie się pienił, szkód nie wyrządził. Zaintrygował mnie jednak na tyle, że kupiłam pełne opakowanie. Recenzja: Pilomax/Bania Agafii/Alterra – recenzja odżywek do włosów…
WAX Daily – kolagenowa odżywka do włosów zniszczonych, cienkich, bez objętości, kolagen morski, aloes – jasnoniebieska masa, zarówno zapachem jak i kolorem przypomina…piankę do golenia dla mężczyzn;) – przechodząc jednak do działania – tak – tu był efekt WOW. Po 3 minutach spłukałam odżywkę, zawinęłam w ręcznik i po chwilach wysuszyłam. Włosy są miękkie, puszyste, jakieś takie lżejsze, fajnie dawały się układać…mnie to przekonało na tyle, że w mojej łazience stoi już pełnowymiarowy produkt. Jestem ciekawa, czy efekt WOW utrzyma się gdy skończę całą tubkę;)
Tyle z moich 5-minutowych randek;) Wykorzystujecie próbki kosmetyków? Czy raczej im nie ufacie?
z waxu lubię maski do włosów:) inne produkty od nich mi nie pasują
I właśnie ta maska mnie oczarowała!
Z próbkami nigdy nie było mi po drodze… niby to fajny patent, by ocenić konsystencję, czy to jak reaguje ze skórą, ale…. patrz pierwsze zdanie;) Wyjątek ma się do próbki dołączonej do aptecznego zamówienia kosmetyku – dostałam próbkę kremu na wysuszone pięty – okazało się, że działała cudnie;)
Do próbek podchodzę z dystansem – nie użyłabym ich na wyjeździe czy wakacjach…
Uwielbiam próbki, to mój żywioł i mam ich w kosmetyczce całkiem sporo. Częstuję się nimi za każdym razem gdy je widzę 🙂
Pozdrawiam cieplutko myszko :*
Ja akurat do próbek podchodzę z dystansem, nigdy nie wiadomo, jak zareaguje nasza skóra…
Mam w planach wypróbowanie firmy Vianek 🙂
Może u Ciebie się sprawdzi…
Moja Mama ma krem do rąk Vianek. Nie był tani ale Mama jest zachwycona tym jak działa na Jej skórę 😉
Maseczki z Waxa kiedyś używałam – kupiłam dwie małe saszetki z Biedrze.. moej wlosy nie lubią a jedna mnie uczuliła ;/
Czyli co skóra to inna historia;)
Ja mam dużo próbek i zawsze nie mogę się zebrać, żeby zacząć ich używać.
U mnie zebrało się trochę i stwierdziłam, że zrobię sobie taki „próbkowy” czas;)
Ja lubię „randkować” z próbkami na wyjazdach służbowych (wiem, że to ryzykowne). Im więcej próbek tym lżejsza kosmetyczka i walizka 🙂
Ja bym jednak tak nie zaryzykowała…próbki mogą różnie wpływać na skórę…
Bardzo fajne produkty 😉
No właśnie średnio fajne – tylko maska na włosy z efektem WOW!
Hm, no męża to byś tak chyba nie znalazła 😀
Ja lubię kosmetyki z WAX i ten krem do rąk co zostawiał film chętnie bym wypróbowała, pod rękawiczki powinien być idealny 🙂
ostatnio coraz częściej słyszę o tej marce Vianek. Muszę ją wypróbować.
Mam nadzieję, że u Ciebie się sprawdzi!
Czasem miewam próbki, ale czuję zawsze niedosyt i zwykle to za mało, bym oceniła, jak na mnie podziała kosmetyk 🙂
Myślę że nie da się w pełni ocenić działania kosmetyku jedynie po próbce, ale pierwsze wrażenie też się liczy;)
Przydatny post
Dzięki!
Nie przepadam za niesprawdzonymi kosmetykami, raczej kupuję te, które dobrze znam i wiem, ze nie podrażnią skóry. Od dłuższego czasu mam bardzo wrażliwe oczy i nie mogę używać żadnego kremu, choć próbuję.
kupować różne. Ale zawsze kończą swój żywot w koszu na śmieci.
Niedawno kupiłam odzywkę do paznokci aż 8 w 1, niestety, zniszczyłam sobie paznokcie. To była zwykła strata pieniędzy.
Serdecznie pozdrawiam.
A ja miałam taką 8 w 1 i bardzo sobie ją chwalę – mi szkody nie zrobiła, a wręcz przeciwnie – uratowała paznokcie. Stosowałam ją tak jak było napisane na opakowaniu…
ooo, gdybym czasami użyła wcześniej próbek uniknęłabym nietrafnych zakupów;) Lubię czasami wypróbować kosmetyki zanim kupię te w pełnym wymiarze 🙂 Próbując kilku próbek poznałam świetne kosmetyki, których używam do dziś 🙂
Jeśli chodzi o Twoje próbki, to : Tołpa też mi nie pasuje – jakoś mi ta marka nie służy, podobnie jak Vianek – miałam masę próbek różnych kosmetyków tej marki i każdy był dla mnie totalną porażką 😉
Hah, czyli nie tylko moja skóra nie polubiła się z tymi firmammi;)
Z powyższych produktów nic nie miałam. Zdarzyło mi się kupić krem pod wpływem próbki ale szamponów w próbkach nawet nie próbuję.
Ta odżywka mnie oczarowała, ale reszta…już niespecjalnie;)
Nie miałam żadnego kosmetyku z twoich próbek, chyba tylko maska do włosów do mnie przemawia 🙂
Do mnie też przemówiła 😉
Ostatnio miałam pięciominutową randkę z kremem BB z Vianka. Powiem tak: zwiałam, udając, że idę do toalety, a teraz udaję, że go nie znam, kiedy mijam go w sklepie… A tak serio to zrobił mi ciacho na twarzy i śmierdział. Nie polecam.
Świetny komentarz:D No tak, jak ciacho na twarzy /a nie z twarzy;)/ i do tego śmierdział to trzeba uciekać…i to dalekooo;)
Takiej randce to nie da się odmówić!!
A nawet trzeba raz na jakiś czas się skusić:D
Ja próbki zabieram na wyjazdy. Zużywam, wyrzucam, mam miejsce w torbie na pamiątki. 😉
A ja jakoś mam obawy przed próbkami na wyjazdach. Wolę zabrać mniej kosmetyków, ale jednak mieć w walizce te sprawdzone, które nie zrobią żadnej niespodzianki…
Bardzo lubię maseczki z Wax świetnie działają na moje włosy. Próbki głównie używam by poznać zapach, konsystencję i szybkość wchłaniania kosmetyku.
Maseczki z Waxa mnie również uczuliły.
Póki co u mnie jest działanie świetne – zobaczymy jak będzie w długofalowym działaniu.
Kiedyś, dawno temu miałam kilka kosmetyków z Tołpy i nawet je lubiłam. Obecnie czytam raczej niepochlebne opinie na temat tej marki, więc chociaż parę razy miałam ochotę coś kupic, to zrezygnowałam.
Wiesz, każda skóra jest inna, może Twoja lubi te kosmetyki. U mnie jednak się nie sprawdza.
Ten krem cc jest świetny. Chciałabym go dorwać w pełnowymiarowej wersji. Będzie świetny na lato!
Lato tuż tuż, więc mam nadzieję że gdzieś dorwiesz w fajnej cenie:D
Ja lubię próbki, bo dzięki nim odkryłam ciekawe kosmetyki. Na wyjazdy są niezastąpione;)
Zgodzę się ze stwierdzeniem, że dzięki próbkom można odkryć fajne kosmetyki. To się naprawdę sprawdza:D
U mnie próbki walają się po łazience, dopóki się nie przeterminują 😉
A z Tołpą też mam problem – kupiłam kiedyś krem, ponoć świetny. Zapach średni, a i efektów brak…
Ja również się z tołpą nie lubię…ale na szczęście na rynku jest tyle świetnych kosmetyków;)
Jeżeli trafi do mnie jakaś próbka to oczywiście ją zużywam ale obecnie akurat mam same pełnowartościowe produkty i zero próbek 🙂
Był taki czas, że próbki można było znaleźć dosłownie wszędzie- gazety, dodatki do produktów pełnowartościowych, na szczęście ten boom minął:)
Z Sylveco też miałam próbkę szamponu ale bubel straszny, niestety nie pamiętam co to był konkretnie za szampon
Dlatego też tą markę omijam szerokim łukiem;)
Miałam szampon Tołpa, ale mi nie pasował. Czasami skuszę się na próbki.
Nie wiem Agnieszko czy to prawda, ale podobno próbki są lepszej jakości już od docelowego opakowania. 🙂 .
To generalnie byłoby nawet logiczne – lepsza próbka, to się skuszę i kupuję cały produkt…
Ja średnio lubię korzystać z próbek, uważam, że to jakieś niewygodne…ale na pewno z punktu strategiczno-ekonomicznego cenne, można uniknąć zakupu pełnego produktu, który po prostu się nie sprawdzi
Dla mnie to również jest średnio wygodne…
gubię się:)) w kosmetykach
Masz rację, można się pogubić;)
Lubie próbki ale zwykle takie które wystarcza na kilka razy żeby sprawdzić czy aby nic nie uczula i nie podrażnia
Fakt, to niezaprzeczalny plus próbek.
Często próbuję czegoś nowego właśnie w postaci próbek, bo dzięki temu można znaleźć coś dla siebie godnego uwagi i nie trzeba kupować produktu w ciemno 🙂
Fakt, Twoja argumentacja do mnie przemawia:D