Kończy się luty, a wraz z nim recenzje książek o miłości. Ostatnia będzie opowiadać o uczuciu, jakie wybuchło w sercu Massimo. Dodam tylko, że nie chodzi o tego bohatera z największej kinowej i literackiej szmiry jaką żyje cała Polska. W „25 gramach szczęścia” On jest weterynarzem, który czując coraz większe zmęczenie i traci radość życia. Przywraca je ktoś zupełnie niespodziewany…
Główny bohater…
a zarazem narrator całej opowieści, Massimo, po ukończeniu studiów rozpoczyna samodzielną pracę. Jest weterynarzem, specjalizującym się w opiece nad bydłem hodowlanym. Lata spędzone w tej pracy działają jednak na niego na tyle destrukcyjnie, że jedyne co czuje, to rozczarowanie sobą samym i życiem ogólnie. Ucieka z niego zarówno radość z życia, jak i wcześniej tak silnie obecna a teraz prawie niewidoczna, radość z wykonywanej pracy. Postanawia więc ją zmienić…
Zmiana miejsca pracy Massimo…
wiąże się z wieloma wyzwaniami. Przyjdzie mu bowiem ratować i leczyć nie tylko duże zwierzęta, ale i te mniejsze, a nawet całkiem malutkie. Kiedy do kliniki weterynaryjnej trafia mały, 25 gramowy jeż, wszystko staje na głowie. A nasz bohater musi zrobić wszystko, by uratować to maleństwo. Koniec końców, to ono uratowało Massimo.
Bo wraz z upływem czasu…
Między weterynarzem a małym jeżem o imieniu Nina nawiązuje się niezwykła więź. Zaabsorbowany ratowaniem życia jeża, Massimo całkowicie zapomina o swojej melancholii i smutku, który wcześniej zajmował jego umysł i serce. W zamian, odnajduje nową misję – pomoc i ratowanie jeży.
Ups…czyżbym opowiedziała całą książkę?
W sumie trochę tak. Jednak tu ta pobieżnie streszczona historia jest tylko tłem dla czegoś ważniejszego – pomniejszych historii, czasem smutnych, czasem radosnych, które wpisują się w zawód kogoś, kto ratuje życie zwierzętom. To książka o miłości i poświęceniu dla naszych braci mniejszych. Jest to również opowieść o oswajaniu i przywiązaniu.
Dla kogo 25 gramów szczęścia?
zdecydowanie dla wszystkich wielbicieli zwierząt. Co wrażliwsi, niech przygotują chusteczki, bo są tam bardzo wzruszające momenty. Jeżeli poszukujesz szczęścia czy sensu życia – ta książka też się spodoba. Pokaże, jak niewiele trzeba, by wrócić w życiu na właściwe tory. Spędziłam nad nią kilka miłych chwil, czego i Wam życzę!
p.s. nie usłyszałabym o tej książce, gdyby nie ubiegłoroczna wygrana u domatores i przesyłka od wydawnictwa Quello, za którą jeszcze raz bardzo jestem wdzięczna!
Mam ją na liście do przeczytania 😉
Gdyby coś, to z chęcią pożyczę:)
OOOOO tak to ja bardzo poproszę ;*
Uwielbiam chwytający za serce książki o zwierzętach. 😊
Oj, to w takim razie ta książka jest zdecydowanie dla Ciebie – ta momentami jest niezwykle wzruszająca…
Wstyd sie przyznać..ale to nie książka dla mnie. Zresztą ostatnio dość mało czytam – z braku czasu i zmęczenia..
Ale dlaczego wstyd? Każda z nas ma swoje ulubione książki i gatunki literackie. A kiedy proza życia przytłacza, to faktycznie może zabraknąć czasu na czytanie… mam nadzieję, że kiedy przyjdzie czas na odpoczynek, wróci u Ciebie również ochota na dobre książki!
Tytuł już zapisany. I zachęcająca recenzja, i opinia pana Dorocińskiego wyrażona w jednym pięknym zdaniu świadczą o tym, że warto po nią sięgnąć 🙂
Zgadzam się z Tobą w zupełności:)
No rzeczywiście imię, niepokojąco znajome…😂
Już się bałam że to jakieś romansidło ,a tu miła niespodzianka w postaci sympatycznej książki o jeżu- bardzo chetnie przeczytam 🙂
Pozdrawiam
Lili
😉 wzięłam z zaskoczenia;)
Oj to nie dla mnie, ale wiem komu mogłabym polecić ten tytuł 🙂
Z pewnością wielbicielowi zwierząt?;)
Trochę się waham, czy się za nią zabrać, czy też nie. Ta historia wydaje mi się bardzo urocza, ale też i intrygująca.
Pozdrawiam 😉
Ta historia z pewnością jest urocza:)
a ja dodaje do mojej listy! 😀 zapowiada sie mega! 🙂
Również mam taką listę do przeczytania…i że tak powiem…końca nie widać!;)
Dopisuję do swojej listy, bo historia brzmi bardzo zachęcająco 🙂
Bo właśnie taka jest:D
Ten jeżyk na okładce przyciągnie każdego <3 Recenzja fajna.
A wiesz, że nie od razu zauważyłam tam jeża? To znaczy, widziałam jakąś kulkę, ale dopiero po chwili zorientowałam się, że to jeż;))) dzięki za miłe słowa!
Jeże są takie słodkie 🙂 a jeszcze w zimie!
Ja z kolei nie lubię i nie czytam (ani nie oglądam) książek (i filmów) ze zwierzakami w tle, chociaż w rzeczywistości kocham i szanuje zwierzęta, dla mnie to moi mniejsi bracia, nie mogłabym im wyrządzić krzywdy. Tak więc sama nie rozumiem skąd u mnie ta awersja do zwierzęcych bohaterów w książkach i filmach. Zresztą jest więcej tematów, których nie trawię w twórczości: sport, polityka, biznes, mafia i… dzieci 🙂
O ile jeszcze sport ujdzie, to polityka już chyba raczej nie do końca, także doskonale rozumiem Twoją awersję:)
Nie wiem, czy nie będzie za bardzo chwytający za serce dla mnie.
Tak. Pudełko chusteczek też się przyda…
Trochę obawiam się tych mocnych wzruszeń
A są tam również takie…
Coś mi się wydaje, że nie jest to pozycja dla mnie.
Rozumiem:)
Jezu… Uff, dzięki za wyjaśnienie, bo przeczytałam Massimo i rzeczywiście od razu skojarzył mi się z… wiadomo jakim tytułem.
Pięknie to opisałaś, a temat jest bliski mojemu sercu, bo uwielbiam zwierzęta. Obawiam się tylko, że historie mogą być dla mnie za mocne i pudło chusteczek nie wystarczy.
W takim razie nie namawiam…;)
niestety nie mam czasu na czytanie… Kathy Leonia
Rozumiem, proza życia bywa tak absorbująca, że pochłonie każdą wolną chwilę…
Ojej muszę kupić tą książkę dla syna 🙂
Super, że o niej piszesz, ja już słyszałam wiele dobrego. Z chęcią przeczytam w chwili wolnej
Jak dobrze, że zaznaczyłaś, że to nie o tej szmirze, którą teraz jara się cała Polska. Bo byłam gotowa wyłączyć ten post 🙂
Haha, no tak…jak zobaczyłam imię autora, musiałam to uściślić:)
Ta książka ma najsłodszą okładkę, jaką ja w życiu widziałam 🙂
Prawda? Wszystkie kotki mogą się schować;]
Nie czytałam, ostatnio jestem zakręcona na punkcie książek Ewy Kassali…
A z kolei tej autorki nie znam, muszę wyguglować;)
Już wiem, co 'zając’ przyniesie mojej młodszej córce! Nie, nie jeża! Książkę!
Pozdrawiam:)
Hmmm z jeżem będzie więcej tzw. „zachodu”;)
Przeczytałam to i jeszcze to, o wzruszających monetach i wytaszczyłaś mnie! Bo ja becze przy takich opowieściach xD Ta moje emocjonalność mnie kiedyś zgubi.
Nie Ciebie jedną… pamiętasz taką bajkę o Elzie? Tak, ryczałam na niej..na bajce!;) A Króla Lwa? hmmm no właśnie;]
zainteresowałaś mnie 🙂 uwielbiam czytać 🙂
Bo czytanie jest najlepsze na świecie:D
Jedna z najpiękniejszych książek, jakie czytałam, no ale my na Szczycie jesteśmy jeżowymi fanami 🙂
Taaak, pamiętam Twój post o tym jak zaaranżowaliście całe pomieszczenie dla Waszego Jeża:)
Nie jestem jakąś wielką miłośniczką zwierząt więc raczej po nią nie sięgnę 🙂 Chociaż okładka bardzo ładna 🙂