…czyli poszukiwania świątecznego klimatu w literaturze ciąg dalszy. A właściwie to ostatni wpis o świątecznych książkach w tym roku i wiecie…bardzo się z tego ciesze. I zaraz Wam powiem dlaczego…
Może zanim zacznę, to powiem Wam, co jeszcze świątecznego przeczytałam…
Cuda i cudeńka – Agnieszka Olejnik
O czym to jest…
Rzecz dzieje się w małym sennym miasteczku. Do kamienicy pod aniołami przyjeżdża 26-letnia główna bohaterka, Helena. Ma zaopiekować się swoją sparaliżowaną przez udar Babcią. Ciężko jej jest się odnaleźć w nowej rzeczywistości, gdzie nie ma nawet do kogo się odezwać. Do tego opieka której się podjęła lekko przerasta jej możliwości. Jako że Helena jest bardzo towarzyska, szybko nawiązuje kontakt ze wszystkimi mieszkańcami kamienicy. Dzięki temu poznajemy różne, często zawiłe historie. I ta opowieść mogłaby mnie nawet wciągnąć gdyby nie….
Moja opinia…
gdyby nie język. Prosty, zwykły. Przez to książka już od samego początku trąci banalnością. Jest jak telenowela „Klan” – niby widzimy dramat, ale wychodzi z tego tragiczna farsa. Niby jest wzruszenie, a ja widzę wymuszone gesty i sytuacje. Niby jest radość, ale…jakaś taka sztuczna. Cała opowieść jest niesamowicie spłaszczona. Wprowadzono wielu bohaterów, ale żaden tak na dobrą sprawę nie został do końca opisany, przedstawiony. Co tu dużo mówić, męczyłam się okropnie. Jeżeli to miało mnie wprowadzić w przedświąteczny klimat, to chyba tylko w klimat lepienia 140 uszek. Też mnie to męczy.
Światło w Cichą Noc- Krystyna Mirek
O czym to jest…
o dziwnych kolejach losu, o tym, jak przez feralne wydarzenia rozbijają się rodziny a cała pozorna normalność rozpada się niczym domek z kart. Poznajemy Antka, który po latach wraca do swojej Babci- przez rozwód rodziców nie widział się z nią długie lata. Poznajemy również sąsiadów wspomnianej Babci- rodzeństwo które nie lubi Bożego Narodzenia. To właśnie w ten dzień wiele lat temu w wypadku samochodowym zginęli ich rodzice. Jest też Konstatny – syn bogatych rodziców i tych ostatnich historia. A ich wszystkich ma połączyć wieczór wigilijny.
Moja opinia…
tak…. historia mnie nie wciągnęła z dwóch powodów. Po pierwsze, przydługawe opisy, po drugie (znowu) cała historia jest opisana płasko, jakbym wszystko oglądała przez szklaną szybę albo weneckie lustro. Po trzecie, bo trąciło banalnością, a po czwarte, duży minus za stygmatyzację bohaterów – Babcia zawsze jest dobra, bogaty biznesmen zawsze zły. (tak, wiem, miały być tylko dwa powody;). Z trudem dobrnęłam do końca…i na kolejne części już nie mam ochoty…
♦
W ogólnym podsumowaniu
Natasza Socha i jej „Dwanaście niedokończonych snów” wygrywa bezapelacyjnie. Książka nie trąci banalnością, ma w sobie coś innego, zachwyca językiem i konstrukcją. Pozostałe, czyli „Gwiazdka z nieba” Katarzyny Michalak i te dwie dzisiejsze na tym tle wypadają blado, nijako. Świadomie wybrałam polskie autorki powieści obyczajowych. Po ich książki sięgam niezwykle rzadko, chciałam więc mniej więcej rozeznać się, jaki przedstawiają styl, co chcą powiedzieć przez swoją twórczość, jak zaciekawiają Czytelników. Zdaję sobie sprawę z tego, że ciężko jest ocenić autora po jednej książce. Ale wiecie, tak naprawdę przyjemność z czytania czułam tylko przy książce Nataszy Sochy i tylko do Jej twórczości wrócę z ciekawością. A reszta… to kompletnie nie moja czytelnicza bajka…
O ja Cię – szkoda ,że te świąteczne pozycje Cię rozczarowały- dobrze,ze chociaz 12 niedokończonych snów Ci się podobało 🙂 Wesołych Świąt kochana 🙂
Szkoda, że poczułaś rozczarowanie… ja sama nie mam ochoty na te książki i nie miałam ich w planach ;P
Agnieszko, najgorsze, że teraz każdemu wydaje się, że potrafi pisać powieści.
Życzę Ci radosnych świąt.
Mirek polecam nowość Tylko jeden wieczór 🙂
Już chyba gdzieś u Ciebie pisałam, że to pisanie świątecznych książek na siłę, nie wyszło wszystkim na dobre.
Mam w planach Nataszę Sochę, na pewno w 2019 przeczytam jakąś jej powieść 🙂
Szkoda, że jednak rozczarowały 🙁
Są ludzie, którzy „nie potrafią” czytać książek, ale i tacy, którzy nie potrafią ich pisać, a piszą. Stąd wiele książkowych bubli, na które szkoda czasu. Chętnie przeczytałabym jakąś utrzymaną w świątecznym klimacie powieść, więc postawię na „Dwanaście niedokończonych snów”
Serdecznie pozdrawiam:)
A ja Ci polecam Zakochane Zakopane 😀 Na blogu akurat pojawiła się recenzja 😀
Ale dobrze, że udało Ci się znaleźć choć jedną, świąteczną książkę, która w ostatecznym rozrachunku przypadła C do gustu 🙂
Ta pierwszą książkę z chęcią przeczytam 🙂
Nie jest fajnie, jak książka rozczarowuje. A ostatnio jakos sporo tej „papki”. :/
Nie czytałam żadnej z tych książek, ale lubię prozę Krysi Mirek.
Muszę koniecznie tamtą sprawdzić skoro tak polecasz 🙂
12 niedokończonych snów czytałam i chwyciła mnie za serce 😀 zdrowych wesołych świąt kochana !
Jedno jest pewne: wszyscy mają babcie i sąsiadów. 😀
Światło w cichą noc bardzo mi się podobało. ?
Niestety nie czytałam ale mam nadzieję, że w następnym roku nadrobię.
W święta i po będę czytała „Królestwo” Twardocha. Jakoś mnie nie ruszają powieści obyczajowe…
ciekawe obie pozycje:)
Szkoda, znowu Michalak wypadła słabo…ech. Jak ja nie znoszę trafić na taką słabą książkę i stracić na nią czas…
Książkę A. Olejnik miałam w planie, ale chyba sobie daruję
No właśnie tych dwóch książek nie zdążyłam przeczytać. Problemy zdrowotne rozwaliły mnie na prawie dwa miesiące i nie miałam czasu, ani głowy na nic a tym bardziej na czytanie. Po Twojej opinii sama nie wiem czy chcę je w dalszym ciagu przeczytać..