Ponoć postanowienia na Nowy Rok są przereklamowane. Czytam, że przynoszą więcej presji i szkód niż pożytku. Jednak pomyślałam, że kiedy się coś napisze, to ma się większą motywację do działania. Zaczęłam szukać pozytywnych stron postanowień noworocznych. Sporo ich!
Jak się zabrać do postanowień noworocznych?
Jest kilka zasad, które mogą zagwarantować powodzenie w wypełnianiu postanowień. Najważniejsza z nich – realność wykonania! Mogę sobie postanowić, że do grudnia wystąpię na konferencji TED przed ogromną publicznością. Jednak biorąc pod uwagę to, czym się zajmuję, to mało realne. Jednak, gdy napiszę, że chciałabym pojechać na konferencję dla blogerów w charakterze uczestnika, wydaje się to bardziej…wykonalne;)
Kolejna sprawa to aspekt motywacyjny. Każde postanowienie musi nieść za sobą silną chęć zmiany naszej codzienności. Na lepsze rzecz jasna. Mówić wprost – jeżeli nie będziesz chciała czegoś zrobić inaczej niż zwykle, to same postanowienia tego nie zmienią!
Bądź szczera sama ze sobą a do listy podejdź drobiazgowo. Samo – będę się więcej ruszać, jest pojęciem abstrakcyjnym. Ale już – planuję ćwiczyć minimum pół godziny dziennie trzy razy w tygodniu, to już konkret. Albo, będę się zdrowiej odżywiać – właściwie nic nie mówi. Jednak – do każdego posiłku będę spożywać garść warzyw – brzmi lepiej.
Co dają postanowienia noworoczne?
Przede wszystkim czujesz potężnego kopa do działania oraz motywację. Odpowiednio podsycana może nieść cię na fali długi czas. Do tego udowadniasz sobie, że masz ogromne pokłady samodyscypliny oraz jesteś maksymalnie świadoma i skoncentrowana na swoich celach. Jeżeli masz taką potrzebę, wspieraj się poradnikami motywacyjnymi.
Zazwyczaj wraz z takimi zmianami dochodzi do wprowadzenia zdrowych nawyków. Poczucie satysfakcji z osiągniętych zamiarów jest tu tylko miłym dodatkiem. Dlatego na przekór wszystkim, namawiam cię do spisania postanowień noworocznych.
Moje postanowienia na 2024 rok
Przez ostatnie dwa lata ich nie robiłam, jednak noworoczne postanowienia to coś, do czego warto wrócić. Oczywiście, za rok o tej samej porze, powiem SPRAWDZAM! Już jestem ciekawa, jak wyjdzie to podsumowanie:)
- Przynajmniej jedna impreza biegowa – już zapomniałam jakiego pozytywnego kopa dają mi takie wyścigi. A że ostatnio wróciłam do regularnych treningów, to dlaczego nie?
- Spotkanie z blogerką/blogerkami – chciałabym spotkać się na żywo z blogosferą. Fajnie jest się czytać, ale jeszcze lepiej porozmawiać na żywo.
- Wypić kawę z górami i z morzem – ambitnie, zwłaszcza że w tym roku raczej na wyjazdowe wakacje nie mam co liczyć. Remont domu trwa. Ale kto wie?
- Prowadzić systematycznie bloga – ostatni rok nie był fajny jeżeli chodzi o regularność prowadzenia bloga. Pora to zmienić. Opracowałam już długofalowy plan z wpisami co dwa dni.
- Być wdzięczną i cieszyć się każdą chwilą– i kropka. Bez polemiki.
- Napisać swoją książkę – no tak, powiedziałam to głośno. Po głowie chodzi mi ciekawa historia, która dojrzała już chyba na tyle, że można ją przelać na papier. I tu piszę sama do siebie – Agnieszko, uspokój swoje demony. W końcu trzeba to zrobić;)
Tyle moich noworocznych postanowień. Mam nadzieję, że i ciebie zmotywowałam do spisania swoich!
Ja w tym roku mam tylko jedno : przestac ścigac cienie i cieszyć się tym co jest. 🙂
Postanowienie o napisaniu książki mnie zaintrygowało. Pisz, pisz, będę czekała na premierę!
Nigdy nie robię żadnych postanowień, bo życie je poźniej weryfikuje. Owszem w głowie mam to i tamto, ale nie mówię o tym głośno, żeby nie zapeszać 🙂
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku- dużo zdrowia, szczęścia i spełnienia marzeń 🙂
Też uważam, że „kiedy się coś napisze, to ma się większą motywację do działania”. 🙂
Ja na razie poczyniłam postanowienia urodowe, ale z tymi życiowymi też nie zwlekam.
U mnie to raczej już nie postanowienia, od kilku lat to raczej plan na rok 🙂 Postanowienia już zasady brzmi jak coś, co się udaje albo się zarzuca, a plan wyznacza nam kierunek.