Porządki przedświąteczne. Na sam dźwięk tych słów mam ciarki. Zaczyna się od firan, potem to już leci. Gruntowne porządki w łazience, kuchni i każdym innym zakamarku domu czy mieszkania. Oczywiście, aby zdążyć przed świętami. A ja zadam przewrotne pytanie — po co?

Jak wyglądają przedświąteczne porządki?

Każda z nas może wymienić jednym tchem: układanie rzeczy w szafach, przegląd garderoby, pranie wszystkich firan, narzut, dywanów, tapicerki. Potem dochodzą podłogi, okna, karnisze, lampy i drzwi. Nim wyciągniemy świąteczne ozdoby, wszystko musi błyszczeć, bo jednym z uroków Świąt Bożego Narodzenia jest to, że celebruje się je w idealnie czystym i pachnącym domu…

Serio?

Generalne porządki to coś, czego nie mogły sobie odmówić nasze babcie i mamy. Kolejne pokolenie dorosłych kobiet wciąż powiela ten schemat. I tak naprawdę, jeżeli dzięki tym porządkom czujesz się lepiej, to wszystko jest OK. Zastanawiałam się, jak jest u mnie. Doszłam do zadziwiającego (jak dla mnie) wniosku…

Przed świętami za dużo mam na głowie

Bo tak na zdrowy rozsądek, po jaką choinkę przed świętami dodajemy sobie jeszcze solidne porządki? Mało nam obowiązków? Przygotowanie kolacji Wigilijnej i jedzenie na święta, ustrojenie domu, przy okazji pieczenie ciasteczek na wszelkiego rodzaju kiermasze szkolne. Przecież grudzień jest pełen spotkań wigilijnych, czy to z pracy, czy z przyjaciółmi. Nie mówiąc już o gorączce prezentowej. A przede wszystkim o dbaniu o siebie. 

Czy takie generalne porządki nie lepiej robić…w lutym? Na chwilę przed wiosną. Albo we wrześniu, w środku jesieni, gdzie jest jeszcze na tyle ciepło, że bez perspektywy kataru umyjesz okna, a nawet wysuszysz pranie na dworze. Z jakiegoś względu wszyscy się uparli, żeby te porządki dowalić jeszcze do całego rozgardiaszu przedświątecznego. Czy muszę dodawać, że obowiązki sprzątania spadają głównie na nas, kobiety?

W tym roku się nie daję się zwariować, do czego gorąco cię namawiam!