Ostatnim postem o tym, czy da się na prowadzeniu bloga wyjść finansowo na plus, faktycznie wbiłam kij w blogowisko. Dziękuję ci za komentarze! Dzisiaj chciałam poruszyć prawny aspekt podejmowania współpracy reklamowej na blogu. O czym należy pamiętać, aby nikt cię nie oszukał, a jednocześnie, aby Urząd Skarbowy nie zapukał do drzwi?
Umowa, nic na maile!
Będę stała na stanowisku, że założenia każdej większej współpracy powinny być opisane w formie umowy sporządzonej na piśmie i podpisane przez obie strony. Dzięki temu masz podstawę prawną do dochodzenia swoich roszczeń w momencie, gdy zleceniodawca nie wywiązuje się z obietnic. Zresztą prawie każda duża firma sama wyskakuje z umową sponsorską, w której wszystko jest drobiazgowo opisane, często z klauzulą poufności. Nawet jeżeli wyda ci się to najnudniejszą lekturą świata, przeczytaj tę umowę co do literki i pytaj o wszystko, co wywoła twoją wątpliwość.
Teoretycznie dogadanie się w mailach również daje podstawę do dochodzenia swoich praw w razie gdyby coś poszło nie tak. Jednak, jak mówi stare przysłowie – co umowa, to umowa.
Pamiętaj o informacji „współpraca reklamowa”
Swego czasu UOKiK nałożył spore kary finansowe na topowych polskich influencerów dowodząc, że wprowadzali swoich odbiorców w błąd. Kluczowy stał się tu brak informacji odnośnie faktu, że post, rolka czy live jest w gruncie rzeczy współpracą z konkretnym zleceniodawcą. Da się zauważyć, że obecnie większość wpisów tego typu posiada adnotację „reklama”, „współpraca reklamowa”, „współpraca” albo każdy inny sposób zaakcentowania, że influencer publikując konkretne treści, zarabia na nich.
Reklama? Pisz prawdę!
Ja wiem, że każda reklama kłamie. Albo inaczej, mało która reklama powie ci całą prawdę. Zamiast tego będzie zgrabnie milczeć lub też odwracać uwagę od ewentualnych niedociągnięć produktu czy usługi. Jednak ty, jako twórczyni internetowa, mów i pisz prawdę. Na szali masz opinię o sobie i wizerunek, który budujesz przez lata. Czy warto go zszargać dla jakiegoś produktu?
Tak samo jest z twoimi opiniami. Jeżeli książka ci się podobała, to piszesz że była świetna. Jednak jeżeli była do bani, to również to napisz. I tak jest z każdą rzeczą. To, że otrzymujesz produkt do recenzji, w żadnym stopniu nie powinno wpłynąć na opinię o nim. Pisz prawdę – nawet, jeżeli będzie to ostatnia współpraca z tym sponsorem. Trudno.
Urząd Skarbowy nie zapuka
Jeżeli otrzymujesz produkt do przetestowania o znacznej wartości i jest to czynność wielokrotna w ciągu roku podatkowego, może zainteresować to Urząd Skarbowy. Zasada jest prosta – jeżeli podpisujesz umowę sponsorską, potem rozliczasz się na podstawie rachunku lub faktury. Staraj się, aby wszystko było udokumentowane. Inaczej może się to skończyć nałożeniem na ciebie kary.
To chyba tyle – dodasz coś jeszcze od siebie? A może masz jakieś doświadczenia w tym zakresie?
Każdy wpis z cyklu „prawy poniedziałek” nie stanowi porady prawnej, ma na celu nakreślić jedynie zakres kilku aspektów blogowania. O pewnych rzeczach po prostu dobrze wiedzieć, w myśl zasady „ignorantia iuris nocet”…
Cenne porady i wskazówki.
Cenne informacje 🙂
Kolejny przydatny i ważny post. 🙂
Witam serdecznie ♡
Wspaniały i bardzo inspirujący wpis. Porady są cenne, nie tylko dla blogerów ale dla wszystkich twórców działających w internecie 🙂 Informacje, które są we wpisie, każdy kto ma kontakt z współpracą powinien znać 🙂
Pozdrawiam cieplutko ♡
Cenne informacje zarówno dla blogerów jak i dla firm.