Ostatnio kolejna polska celebrytka ogłosiła, że się rozwodzi. W oficjalnym komunikacie z rozbrajającą szczerością stwierdziła, że sielanka, jaką kreowała w social media, była zwyczajnym kłamstwem. A ja zadałam sobie pytanie — po co ludzie sobie to robią?
Odpalasz Instagrama i właściwie od progu zalewa cię fala idealnego życia. Ta znana osoba niedawno była w ciąży, a jaką ma figurę! Inni budują dom i właściwie to przyszło im to zupełnie bez wysiłku. Znana celebrytka ma świetną pracę, dzieci, rodzinę, i jeszcze czas na angażującą działalność w Internecie. Jeżeli tak jak mi, przyszło ci do głowy pytanie — jak oni to robią, że mają tak „idealnie” to odpowiedź jest prosta.
To iluzja
Z drugiej strony widzisz posty zupełnie przerysowane w stronę normalności. W sensie — wieczny bałagan, nieogarnięcie i inne bolączki codzienności. W pewną konsternację wprawił mnie cały szum związany z publikacją zdjęć nie tylko osób z pierwszych stron gazet, ale i zwykłych internautek, bez makijażu i filtrów. Do tego wielkie brawa za odwagę. Serio?
Dzisiaj odwagą jest pokazać się w Internecie bez makijażu.
Słyszysz, jak to w ogóle brzmi?
Wiem co powiesz – nie jestem narażona na ten cały hejt, z którym mierzą się osoby znane. Nikt nie pisze mi, tak jak jednej z polskich aktorek, że przydałby się pani lifting, bo nie zagra już w żadnym filmie. Jest we mnie jednak jakiś bunt przeciw tej całej sztucznej otoczce, jaką kreują twórcy internetowi. Nie musimy być najlepsi, najpiękniejsi. Nie udawajmy też, że nie staramy się w ogóle. Bądźmy sobą. To ogromnie trudne w tym świecie.
Co o tym powiesz?
Powiem, że dobrze byłoby, gdyby wszyscy byli sobą…