Powiem ci tak między nami… #20

Ostatnio moja siedmiolatka powiedziała mi, że nie lubi zmian. Starsza córka tylko pokiwała ze zrozumieniem głową. A ja z westchnieniem (i rozbrajającą szczerością) przyznałam, że ja również. Jednak ostatni czas pokazuje, że to jak zmiany wpływają na nas, w dużej mierze zależy od tego, jak do nich podejdziemy. Przekonałam się o tym na własnej skórze.

powiem ci tak miedzy nami

Kiedy piszę ten post, siedzę na wygodnej kanapie w domu moich teściów. Stopy mile grzeje mi pluszowy, gęsty dywan. Właśnie tu mieszkamy na czas remontu naszego nowego domu. Wiosenne promienie słońca radośnie tańczą po drewnianych meblach, wirując ze wzorami z parkietu. Silny wiatr na dworze chłoszcze drzewa i krzewy w ogrodzie, dobijając się przez zamknięte wielkie okna, jakby chciał przypomnieć, że tak właśnie mogą działać zmiany. Burzyć wszystko to, co znajome. Otulam się ciaśniej ciepłym kocem, gdy stary zegar wybija kolejną pełną godzinę, odmierzając równo czas.

I pomyśleć, że jeszcze miesiąc temu siedziałam przy biurku w swoim mieszkaniu.

Teraz meble są złożone albo też owinięte szczelnie folią. O tym, jak było, przypomina jedynie rząd kilkudziesięciu pudeł stojących w piwnicy. Każde z odpowiednią sygnaturą. Zabawne, że całą codzienność można zamknąć w kartonach, prawda?

Zmiany są dobre

Wiem to. Zmiany jednocześnie bywają trudne. Zwłaszcza gdy musisz być dzielna, bo dwie pary czujnych dziecięcych oczu bacznie śledzą twoje zachowanie i odbierają je jak wyznacznik emocjonalnego barometru. Skoro rodzice są spokojni, to dzieciaki mają pewność, że damy sobie ze wszystkim radę. Nie mogłam sobie pozwolić ani na panikę ani na łzy. Chociaż te ostatnie poleciały, gdy ostatni raz wyjeżdżaliśmy z naszego starego osiedla.

Dygresja: Podczas tego szalonego czasu przeprowadzki Mała wymyśliła nasze wspólne motto: „Nie z takimi rzeczami sobie nie radziliśmy” rzecz jasna chodziło jej o sens, że poradzimy sobie ze wszystkim;)

Dzięki wszechświecie za dobry humor

Wiesz, gdyby nie podejście z humorem i dystansem, to bym chyba zwariowała. Najpierw planowanie, potem pakowanie, następnie przenoszenie i…czasowe rozpakowywanie. Jestem niesamowitą szczęściarą, że mam fajnych ludzi wokół siebie, których przecież codzienność, wraz z naszą przeprowadzką do nich, również się zmieniła. Mamy podobne poczucie humoru i to nas chyba ratuje…

I tak sobie dzisiaj pomyślałam, że tak naprawdę boję się zmian. Szczególnie tych, które dotykają mnie osobiście albo też znacząco wpływają na moją codzienność. Co innego jechać do pracy inną trasą niż zwykle, a co innego, zmienić miejsce zamieszkania. Na szczęście miasto, a w sumie nawet dzielnica pozostała ta sama.

Mogłabym narzekać a zamiast tego czuję wdzięczność

Bo mam poczucie, że wszystko jest po coś. I chociaż czasem siadam na naszej kanapie z mieszkania, by poczuć się bardziej swojsko, to powoli przyzwyczajam się do nowego otoczenia. Do relacji, do wspólnych przegadanych kolacji. Do oglądania meczy w kompletnym rodzinnym składzie. A nawet do pochrapywania za ścianą.

Pisząc ten tekst po prostu się uśmiecham. Boję się zmian, jednak największy strach czuję przed. W trakcie (teoretycznie) nie mając wyjścia, płynę na fali. Całkiem niezła ze mnie surferka;)

 

8 Replies to “Powiem ci tak między nami… #20”

  1. Oj też nie lubię zmian, i zgadzam się z Tobą, że największy strach, jest przed.
    Po zmianach, zazwyczaj zostaje tylko wspomnienie i myśl ,,po co się tak bać”.
    Tak mi przyszło do głowy, że nie boję się zmian, tylko strachu przed nimi…🤔
    Pozdrawiam

  2. To normalne, że boimy się czegoś nowego. Ale ja na własnej skórze przekonałam się, że zmiany są dobre.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.