Święta Bożego Narodzenia już za nami pora więc na podsumowanie kalendarza adwentowego. Zarzekałam się, że nie kupię, bo to strata pieniędzy i w ogóle po co. A jednak skusiłam się na kalendarz adwentowy HISKIN. Kupiłam go na promocji za 79,99 w jednej z popularnych drogerii. Czy warto było?
Moja osobista przygoda z kalendarzami adwentowymi zaczęła się od tego z drogerii Douglas. Jak się okazało, było to już całkiem sporo czasu temu. Więcej o tym przeczytasz we wpisie:
Kalendarz adwentowy z Douglas – podsumowanie
Co ciekawe, gąbeczkę do makijażu którą mam właśnie z tego kalendarza, używam po dzisiejszy dzień. Jest po prostu niezniszczalna. Jak w końcu zdecyduję się na zmianę, to zdecydowanie postawię na droższy, ale niezawodny model. W tym roku postanowiłam kupić sobie kalendarz adwentowy ze świeczkami HISKIN. I już raczej więcej tego nie zrobię.
Kalendarz adwentowy HISKIN 2022
Składał się z 12 tealightów i 12 świeczek o nieco większej pojemności, zamykanych w szklanych słoiczkach. Odliczanie zaczynało się 1 grudnia i kończyło w Wigilię Bożego Narodzenia. Duże opakowanie dawało nadzieję na całkiem fajną zawartość. Już w sklepie pani ekspedientka kazała mi trzymać ten kalendarz na płasko, bo lubi się otworzyć.
Dlaczego nie kupię kalendarza adwentowego HISKIN?
Po pierwsze – kiepskie wykonanie. Jeżeli robisz kalendarz ze świeczkami zapakowanymi w szklany pojemniczek, musisz przemyśleć grubość tektury i jej zabezpieczenie. Tutaj część okienek otwierała się samoistnie. Do tego miałam niezły ubaw, gdy bodajże 10 grudnia otwieram okienko a tam…plastik. Kiedy podzieliłam się tym na instagramie, firma odpisała, że wypuścili wadliwą serie. I jeżeli otworzę ten kalendarz z boku, to pod konkretnym napisem jest świeczka z tego dnia. Była. No ale do jasnej anielki – jak wypuszczają wadliwy produkt, to dlaczego sprzedają go jako pełnowartościowy?!
Po drugie, zapach świeczek był…średni. Świece sojowe jakie tam były to: róża & wanilia, zielona herbata, peonia & papaja, śliwka & cynamon, czerwone owoce, jabłko & cynamon, kawa, różowy grejpfrut, mango & marakuja, bazylia & limetka, domowy piernik, pikantna pomarańcza. Kawa pachniała jak przesłodzone latte z jednej z amerykańskich kawiarni (ble!), tealighty z kolei miały bliżej nieokreślony, mdły zapach. Jedynie limetka w całym tym zestawieniu wygrała. Trochę to jednak za mało. Zdaję sobie jednak sprawę, że zapach to bardzo indywidualna sprawa.
Po trzecie – cena. Kupiłam go w promocji za 79,99. Jego cena regularna to 119,99. W ostatecznym rozrachunku o wiele lepiej bym wyszła, gdybym kupiła jedną świecę sojową, ale dobrej jakości i paliła ją po trochu przez cały adwent. Zdziwiłam się natomiast „mega promocjom” w tej samej drogerii, już po świętach. Ten kalendarz był w szumnej promocji za… 89,99. I to już właściwie po adwentowym czasie…
Podsumowując
Na początku ostatniego adwentu wyszłam z założenia, że próbki i miniatury kosmetyków nie do końca mogą się u mnie sprawdzić. Ale świeczki przecież wypalę, czyż nie? Jak się okazuje, nie do końca. Miałaś ten kalendarz? A może jakiś inny polecasz? Koniecznie podziel się w komentarzu!
W cenie promocyjnej zdecydowanie można się skusić 🙂 Ja w zeszłym roku miałam taki z nasionami, ale niestety byłam nim zawiedziona. Okienko z bobem lub fasola zawierało po jednej fasolce tylko.
W minionym roku kupiłam sobie pierwszy kalendarz adwentowy w życiu ze świecami zapachowymi i nie jestem z niego zadowolona niestety. Zapach w ogóle nie wyczuwalny, więc straciłam chęć do testowania innych kalendarzy.
Skoro ,,sam się potrafi otworzyć” to jest rzeczywiście kiepsko wykonany.
Cena (ta promocyjna) jest nawet przystępna, ale mimo wszystko, firma mogłaby się lepiej przyłożyć do wykonania opakowania
Pozdrawiam
Ja nien kupuję takich adwentowych kalendarzy, gdyż miniatury kosmetyków jakoś mi nie podchodzą.
Ten się okazał niekoniecznie dobry, ale tak ogólnie to ze świeczkami to oprócz słodyczowego chyba jedyny kalendarz adwentowy, który u mnie by sie sprawdził. 🙂
Nie miałam tego kalendarza. Oglądałam go, ale przeczytałam o nim kilka recenzji i go nie kupiłam. Nie zdecydowałam się w tym roku na żaden kalendarz. 😉
Nie kupuję takich kalendarzy, choć nie ukrywam, że niektóre z nich kuszą 🙂
podoba mi się! Kathy Leonia
Śliczny kalendarz, uwielbiam domki. 🙂 No i teraz przeczytałam opinię…i już nie tak kolorowo. No, ale grafika ładna. Ta cena mnie nieco powaliła, ale ja mało się znam, nie wiem, czy to dużo, czy mało. hehe Nie lubię, jak coś się źle otwiera…. Ciekawe, jakby mi się zapachy spodobały. Lubię czytać szczere opinie, a nie, że wszytko cacy, boskie, a wręcz idealne. Pozdrawiam Cię tak serdecznie i życzę pięknego dnia. :))))
Kalendarza ze świeczkami nie miałam, a w zeszłym roku (2022) postawiłam na kalendarz marki Rituals, który bardzo polecam – super produktu, bardzo mi się przydadzą podczas wyjazdów ( część) , tez były 4 świeczki, które naprawdę bardzo fajnie zapachowo dają radę 🙂
Pojęcia nie mam co to tealighty, ale… czyż nie powinnaś mieć coffelightów? Czymkolwiek są?
Odważna jesteś, Aga, bo ja nie kupiłabym kalendarza ze świeczkami. Podążając za tym co piszesz – cytuję: „Zdaję sobie jednak sprawę, że zapach to bardzo indywidualna sprawa”. Właśnie. Czy zanim otworzyłaś znałaś zapachy, czy były niespodzianką?
Ja kalendarze adwentowe uwielbiam, ale te dla dzieci. Ale! W tym roku wykopałam pod sobą dół wielkości Grenlandii. W Lidlu reklamowali kalendarze materiałowe. Kupiłam dwa, dla Tamalugi i Oliwii. TYLE, że trzeba było je, do cholery czymś zapełnić. 2×24. Nie pytaj. To było mega wyzwanie, po którym stwierdziłam, że nigdy więcej. 😀