Dzisiaj będzie o książce, która do 39 strony jest reklamą salonu. Jeżeli jednak przebrniesz przez ten początek, to potem dostaniesz szczegółowe instrukcje, co robić aby zredukować niedoskonałości. Tylko….czy to naprawdę potrzebne?
Książkę „Koreański masaż twarzy i ciała” Wee Soo Young zamówiłam z popularnej księgarni internetowej. Liczyłam na fajny instruktaż dotyczący nie tylko pielęgnacji, ale i właśnie dbaniu o własną twarz. W końcu już młodsza nie będę. Po lekturze utwierdziłam się w jednym: jak to dobrze, że nie zwracam specjalnej uwagi na swoje niedoskonałości!
Ładnie wydany folder reklamowy
Na odwrocie możemy przeczytać, że znajdziemy w niej kompletny opis tego, jak w swoim własnym domu zrobić masaż twarzy, który znacząco wpłynie na nasz wygląd. Pozytywnie rzecz jasna. Jednak pierwsze 39 stron to szczegółowy opis działalności salonu WeBeauty i ich terapii kostno mięśniowej. Idziesz do nich na sesje masażu i po 20 zabiegach jesteś nie do poznania. Znika do tego większość bolączek związanych z wyglądem. Po samym czytaniu czułam presję.
Potem jest krótka powtórka z anatomii twarzy, a następnie propozycje masażu na konkretne problemy z wyglądem. Zaznaczono, że możesz go wykonać w domu, jednak nauczenie się określonego nacisku opuszkami palców może być nieco kłopotliwe. Jednak warto próbować. Zwrócono również uwagę na to jak właściwie robić demakijaż oraz myć całe ciało, aby jednocześnie było jędrne i jednocześnie doskonałe.
Narracja wpędza w kompleksy
No i się dowiedziałam. A to, że powinnam nieustannie dbać o owal twarzy. Do tego sprawdzić, czy nie mam za grubego karku, łydek i ud. Poziome zmarszczki muszę koniecznie ukrywać za grzywką a zmarszczki przy nosie i ustach wyglądają zwyczajnie staro. Z lekkim niepokojem spojrzałam w lustro. Hmmmm….
W części drugiej tej publikacji są podane najczęściej pojawiające się bolączki wraz z gotowymi receptami na ich rozwiązanie. Metoda: przedstaw problem w najczarniejszym scenariuszu, a potem daj remedium, działa tu doskonale. I czytając to, naprawdę możesz dowiedzieć się, że jesteś zwyczajnie nieidealna. Ale…po masażu będzie już OK.
Oj Agnieszko, przypomnij sobie książkę…
Gdzieś w połowie tej publikacji, zaświtała mi w głowie rzecz oczywista — przecież te porady nie są kierowane do nas. To koreański model piękna, który swego czasu zawojował gabinety kosmetyczne i naszą pielęgnacyjną rutynę. Z pewnością o tym słyszałaś a może i spróbowałaś wieloetapowego oczyszczania twarzy.
Przypomniałam sobie też, jak rok temu czytałam książkę „Gdybym miała twoją twarz„Frances Cha. To historia o trzech kobietach mieszkających w Seulu. Każda z nich na swój sposób dąży do doskonałości. W wyglądzie rzecz jasna. Jedna zbiera na operacje plastyczne, aby być właśnie idealną – bo dzięki temu zdobędzie większy status społeczny. Inna, która już to osiągnęła widzi, jak to wszystko jest sztucznie napędzane. Ostatnia zrywa z kieratem. Jeżeli szukasz książki na wakacje, to może być dobra propozycja. Ale wracając do „Koreańskiego masażu twarzy i ciała”…
Powiem szczerze
To ładnie wydany poradnik dla kobiet, które mają jeden, wyśrubowany model piękna. Idealny owal twarzy, szczupłe łydki, zamknięte biodra i symetryczna twarz. I pomyślałam sobie, że w tę stronę idzie też nasza, europejska pielęgnacja. Patrząc na celebrytki – jeden rodzaj nosa, jeden rozstaw oczu i wielkie wargi. Do tego odpowiedni makijaż, ułożenie strony i cyk – zdjęcie na insta gotowe.
Powiem ci szczerze – mam bruzdy na czole, ale nie noszę grzywki. Mam zmarszczki mimiczne wokół oczu i ust, od śmiania się. Lubię to, jak wyglądam i kim jestem. Jeżeli brałabym te masaże na poważnie, to raczej ze zdrowotnego punktu widzenia, a nie z pogoni za ideałem piękna.
To fajna publikacja z socjologicznego punktu widzenia – ot, za jakim ideałem piękna podążają Azjaci. Kosmetycznie również może być ciekawa, bo jednak pokazane sposoby masażu mogą mieć pozytywne rezultaty. Podobnie zresztą jak joga twarzy. Dlatego nie skreślaj jej od razu. Być może wpisze się idealnie w twoje gusta?
Książka „Koreański masaż twarzy i ciała” Wee Soo Young to nowość z księgarni TaniaKsiazka.pl
*wpis powstał we współpracy z księgarnią TaniaKsiazka.pl
Raczej nie będę korzystała z tego poradnika.
Nie, dziękuję, nie skorzystam 😉
Zazwyczaj takie książki to promocja jakiegoś zabiegu, sklepu czy firmy.
Zamiast czytać o masażu wolę wybrać się do zaufanego gabinetu kosmetycznego na takowy masaż 🙂
Na pewno nie będę korzystała z tego poradnika. 🙂 .