Powiem Ci, tak między nami, że jestem na diecie. Nie pierwszy raz założyłam sobie zmianę nawyków żywieniowych na zdrowszy model. Ale teraz jestem pewna, że mi się uda. Bo (w końcu!) postawiłam siebie na pierwszym miejscu.
Brzuch robi się w kuchni
Generalnie jestem osobą aktywną. W sezonie wiosenno-letnim biegam, teraz nieobca jest mi joga i treningi kardio. BMI też w granicach normy. To czego się czepiam? No brzucha. A ten, jak wiadomo, robi się w kuchni i to nie ćwicząc w towarzystwie garnków ;P Miałam wrażenie, że wszystkie serniczki, burgery i pizze lokowały się właśnie tam. (dlaczego nie w cyckach?! 😉
To, co jemy, ma kolosalne znaczenie dla naszego ciała. Z kolei to, w jakim stanie mamy ciało, wpływa na psyche. I koło się zamyka. Postanowiłam więc z Nowym Rokiem podejść do sprawy na poważnie. Zdecydowałam się też zmienić trenera z którym ćwiczę w domu. Ale po kolei.
Podjadałam
A wydawało mi się, że nie! Ja? Podjadać? No w życiu!
Tak.
Zaczęłam się sobie przyglądać i wyszło, że jednak podjadam. A to dziecko przyniesie ciasteczko. A to cukierek lub inny słodycz tak na szybko. Kiedy gotuję, też automatycznie podjadam – a to plasterek sera, a to szyneczka, a to… no właśnie. Wszystko, co zjemy „w locie”, a czego nawet nie zarejestrujemy do końca, to też jedzenie.
Zmieniłam zasady gotowania
Moje poprzednie podejścia do rozpisanych diet i jadłospisu nie wychodziły, bo musiałam gotować i dla mnie i dla reszty rodziny. W efekcie, kiedy nie starczało mi czasu (czyli prawie zawsze) i musiałam wybierać, przygotowywałam posiłek dla wszystkich. I też to jadłam. Teraz jest inaczej – domownicy śniadania i kolacje robią sobie właściwie sami. Już nie ma podkładania pod nos. Na początku był bunt, ale potem się dostosowali. Obiady dla siebie robię na trzy dni. Nie dopuszczam do sytuacji, gdy wracam do domu po pracy i nie mam gotowego jedzenia.
Bo wtedy rzucam się na wszystko – wiadomo, głodna nie jesteś sobą. I jeszcze jedna sprawa – kiedy mam do wyboru, albo do ugotowania obiad ten mój albo dla reszty rodzinki- wybieram siebie i przygotowuję dla wszystkich. Kasza z warzywami i kurczakiem czy makaron pełnoziarnisty z sosem pomidorowym i marchewką jest bardzo smaczny. I zanim zaczniesz żałować moich domowników, chcę Cię uspokoić – Baby jedzą obiad w szkole i przedszkolu, więc ten domowy to tylko dodatek;)
Nowy trener
Przez długi czas z mniejszą lub większa regularnością ćwiczyłam z Chodą. Jednak te wszystkie treningi trochę mi się znudziły. Zwyczajnie potrzebowałam odmiany. Dlatego też, od początku stycznia trzy razy w tygodniu odpalam treningi z Qczajem i powiem Ci, że jest zupełnie inaczej. Mniej skomplikowanych ćwiczeń, więcej kardio i wszystko podzielone na przystępne sekwencje dostosowane do moich potrzeb. Na koniec każdego treningu mam go ocenić i według tego dopasowane są kolejne treningi. Co tu dużo mówić, męczę się, ale w taki przyjemny sposób. Dwa razy w tygodniu dokładam jeszcze relaksującą sesję jogi i jest bosko.
Nowa/stara dieta
W pakiecie z treningiem mam też opiekę dietetyka. Jakież było moje zdziwienie, gdy po zalogowaniu się na Qczaj diety, zauważyłam ten sam model działania co w dietach u Chodakowskiej. Oboje korzystają z usług firmy Vitalia. Być może są inne przepisy, jednak dietetycy są tacy sami.
Co jest fajne u Qczaja? Że dodatkowo masz wyzwania, jedno na dwa dni. Czasem są to ćwiczenia, czasem coś do przemyślenia lub też do zrobienia. I tak mam słoik z drobniakami, do którego wrzucam za każdym razem, gdy zjem coś spoza listy. Poszłam na pełen uważności spacer do parku. Gromadzę motywujące cytaty.
I najważniejsze, na tej diecie nie jestem głodna. Może raz czy dwa mi się zdarzyło, że faktycznie brakowało i musiałam zjeść garść orzechów. Nawet koktajle są syte, czemu nie chciałam wierzyć. Teraz sięgam po nie często, swobodnie wymieniając przepisy i dostosowując je do moich aktualnych kaprysów żywieniowych.
Cheat day
Oczywiście nie rezygnuję ze wszystkiego, co jadłam wcześniej. Gdy mam ochotę na pączka, to go kupuję i zjem. Od kawałka czekolady też nie skończy się świat. Staram się jednak trzymać to wszystko pod kontrolą tak, aby słodka przekąska nie stała się nawykiem.
Co ciekawe, moje Baby często pytają, co dzisiaj jem i czy mogą spróbować. To jest o tyle fajne, że być może dzięki temu zbudują sobie zdrowe nawyki. Chleb pełnoziarnisty czy brązowy ryż jest o wiele zdrowszy, choć ma inny smak. Niech więc próbują, a może same się w końcu przekonają?
Podsumowując: Nic nie dzieje się samo i musiało się zmienić moje podejście do samej siebie, aby w końcu z dietą było mi po drodze. W tej kwestii postawiłam siebie na pierwszym miejscu. Egoistycznie. Tak. Ale wiesz, dobrze mi z tym. Miałam dość dostosowywania się do innych, zwłaszcza że najczęściej na tym traciłam.
Czy korzystasz z rozpisanych diet? A może właśnie, z okazji Nowego Roku, postanowiłaś wprowadzić jakieś zmiany u siebie?
Świetnie. Tak trzymaj. 😊
A to jest bardzo dobry trop, może w ten sposób będzie prościej. Dzięki za pomysł.
Bardzo rozsądne i zdrowe podejście, wszystko w granicach rozsądku. Sama często mam problem z podjadaniem i muszę się pilnować, co jest śmieszne, bo mam licencjat z dietetyki klinicznej. Grunt, to nie przekroczyć granicy, bo później już ciężko wrócić na właściwie tory. 🙂 Powodzenia!
Ja też jestem pod opieką dietetyka. I wydawało mi się, że jem mało, dobrze itd, a zauważyłam jednak kilka drastycznych różnic w tym, co dietetyczka zaproponowała.
Też gotuję na trzy dni i też nie dopuszczam, żeby po przyjściu z pracy nie było obiadu – zeżarłabym lodówke razem z kablem w takiej sytuacji.
Trzymam kciuki, żeby Ci dobrze szło, ja juz pół roku. 🙂
P.S. Książki ustawione na półce, czekaja swojej kolejki, ale przed nimi tylko jedna. 😉
My razem z mężem od lipca ubiegłego roku współpracujemy z dietetykiem . To była najlepsza decyzja minionego roku. Samopoczucie, wyniki – wszystko kwitnie -łącznie z nami 🙂 On – 30 ja – 12 Mąż był uprzedzony po kłopotach zdrowotnych jakie mu kiedyś zafundowała firma – odchudzająca szybko , ale na szczęście postanowił spróbować jeszcze raz. Jesteśmy razem i wzajemnie się motywujemy 🙂
Super podejście ja też małymi kroczkami zaczynam zmieniac nawyki
Ja korzystałam z diety Vitalii i faktycznie schudłam. Potem niestety robotę popsuły hormony. Kiedy mój M. zginął w wypadku waga poleciała ze stresu drastycznie w dół i teraz staram się jeść zdrowo i dbać o siebie, aby utrzymać to, co mam.
Ja ostatnio, a dokładnie przed świętami też bylam na diecie… takiej wiesz nie z wyboru… dopadło mnie cholerstwo i straciłam smak i węch,. Jadłam tylko kanapki z ogórkiem bo tylko ten smak czułam. Zgubiłam 3 kg i jak nie siedzę w kuchni to nie przybieram a jak siedzę to znowu puchnę 🙂
Także to prawda co piszesz, lepiej w kuchni nie siedzieć to nie będzie nas więcej 🙂
Gratuluję!:) Ja też tak chcę! Tylko, że u mnie jest taki problem… chcę schudnąć, a gdy mi się udaje to jęczę Tomkowi, że na pewno jestem na coś chora… 😀