Współprace kiedyś stanowiły bardzo istotny element mojego bloga. Teraz zdarzają się bardzo sporadycznie. Może po prostu nie mam do nich serca albo…bardziej cenię sobie swój własny, wolny czas? Ostatnio jednak na jednym z portali pojawiło się ogłoszenie, które mnie zelektryzowało. I to nie pozytywnie.
Wiele z nas wciąż pamięta kampanię z trnd, z kostkami do muszli klozetowej na pierwszym planie. Przyznam, że przeglądając instagrama, przecierałam oczy ze zdumienia. Serio?! Serio. A potem pojawiły się jeszcze zdjęcia celebrytek, które odpoczywają na sofie, czytając książkę, w towarzystwie płynu do płukania tkanin. Albo proszku do prania. Już nie pamiętam.
Portale z ogłoszeniami
Bardzo łatwo jest znaleźć takie miejsca. Wspomniane trnd, ofemin, grupy na facebooku albo Reach a Blogger i wiele innych. O tym ostatnim pisałam kiedyś w kontekście zmiany ich sposobu rozliczania. I tam też znalazłam to ogłoszenie:
„Zlecę wykonanie wpisu na blogu, lub dodania zdjęcia na instagramie związanego z aktualnym okresem. Może to być np propozycja prezentów na święta, zimowe perfumy, pielęgnacja. Ważne by w opisie znalazła się informacja, że kosmetyki można kupić w pefumeri (tu jej nazwa). w super cenach. Przed zgłoszeniem proszę sprawdzić, czy posiadasz w domu coś co mamy w ofercie aby móc pokazać to na stronie”
No tak. Blogerka, która chce podjąć się tego zadania, musi:
- Wymyślić koncept wpisu, najlepiej taki, żeby się dobrze klikał. Przyda się więc jej wiedza z zakresu SEO i pozycjonowania.
- Zrobić zdjęcia w odpowiedniej aranżacji tak, aby były świąteczne i odpowiadały zleceniodawcy. Umówmy się, to nie jest zwykłe pstryknięcie aparatem w telefonie. To zabiera czas!
- Do zdjęć dołączyć własne produkty, które zapewne się kupiło. I nie są to tanie kosmetyki z dyskontu.
- Napisanie o super cenach i wmówienie tego swoim odbiorcom. Każdy wpis buduje przecież Twoją markę w internecie.
- Dołączenie do wpisu linku odsyłającego do sklepu.
- Napisać post.
Na ile wyceniłabyś taką pracę?
Kłopot z wyceną
Popatrz, ile czasu musisz poświęcić, na przygotowanie takiego teoretycznie prostego postu na blogu. Ot, kilka słów napiszesz, potem cykniesz focie i git. To poprzednie zdanie jest krótkie, lecz zawiera w sobie strasznie dużo czasochłonnych kroków. Liczysz już?
Policz w netto. Do tego dodaj sobie jeszcze prowizję, jaką będziesz musiała zapłacić, jeżeli rozliczasz się na nowych zasadach. Średnio 10- 15%, jeżeli wystawiasz FV przez useme. Ile Ci wyszło?
Odpowiedziałam na to ogłoszenie
Na swojej toaletce mam kosmetyki z Vichy. Całkiem fajnie wpiszą się w klimat i były na stronie sklepu. Podliczyłam sobie wszystko, opisałam i w ofercie dałam kwotę 350 netto. To uczciwa cena za post na moim blogu na własnej domenie. I co? I nic.
Wiedziałam, że tak będzie. Nie bloguję od wczoraj i wiem, że takie posty są akceptowane w momencie, gdy ich cena nie przekracza 50 zł. Popatrz jednak – sądząc z treści postu, to Ty musisz odwalić całą robotę za ten sklep – dajesz im przestrzeń reklamową, linki do linkbuldingu w google, robisz za nich zdjęcia i na dodatek jeszcze piszesz fajne teksty.
Policz sobie jeszcze, że otrzymasz nie więcej niż no, może 80 zł netto. Odlicz 10% prowizji. I to, że aby wypłacić z tej platformy, musisz dobić do konkretnej kwoty. Kiedy zaczynałam swoją przygodę z płatnymi postami, gdzieś tam przeczytałam, żeby wyceniać swoją pracę wysoko, nie psując tym rynku. Wtedy myślałam, tak, tej to fajnie, bo się już wybiła. Ale wiesz, ona miała rację. Rozmieniając się na drobne, nie tylko pokazujesz zleceniodawcy, że możesz dać max za małe pieniądze. Tym samym budujesz sobie cenowy sufit, który trudno będzie Ci przebić.
Temat zostawiam otwarty. Masz jakieś historie związane ze współpracami? A może to ja mam złe podejście? Koniecznie podziel się przemyśleniami w komentarzach!
Bardzo ciekawy i dający do myślenia post.
Zgadzam się z Tobą zupełnie, ja też się czasami zgłaszam, ale nikt nie chce podjąć współpracy za więcej niż 50 zł. Więc odpuszczam z czystym sumieniem:)
Nie próbowałam nigdy sprzedać wpisu, jestem na to za cienka w uszach. Ale w temacie rękodzieła jest to samo- ci, co już się sprzedają, piszą, by nie psuć rynku… tylko, skąd konsument ma brać kasę? Z drugiej strony- głupio nie zarobić nawet na produkty, ze o roboczogodzinach i nauce danej techniki nie wspomnę… hej, obyśmy tylko takie problemy miały…
Dużo osób niestety psuje rynek i to w każdej branży. Ja cenię swój czas i tego samego wymagam od zleceniodawców.
Niestety u nas nie docenia się pracy i to nie tylko blogerów, i nie wiem czy to się kiedyś zmieni. Z czasów kiedy sama się trochę tym zajmowałam pamiętam, że też nie było zbyt różowo. Wpis za kawałek mydła? W takich sytuacjach było z mojej strony stanowcze „nie”, a powinno być ogólne „nie” i być może sytuacja trochę by się poprawiła.
Kiedyś to wszystko wyglądało inaczej i tak na prawdę mało kto miał bloga lub szybko rezygnował. Blog, to taka dodatkowa praca i dobrze jest mieć na to czas i robić coś z sercem 🙂
Bardzo prawdziwe to, co napisałaś na koniec.
Nie mam takich doświadczeń. Pozdrawiam Agnieszko. 🙂 .
Jakoś nie widzę bloga jako przynoszącego dochody , póki co to mam niesmak pewnej współpracy odnośnie „Bezludnej wyspy” i ciśnienie mi się z tego powodu podnosi , ale zacisnę zęby i poczekam jeszcze trochę
Bardzo ciekawy wpis. Teraz zobaczyłam jak taka niska wycena własnej pracy i poświęconego czasu psuje rynek.
Psucie rynku zbyt niskimi cenami to zmora wielu branż…
Też cenię swój wolny czas, dlatego nie zawracam sobie głowy takimi współpracami.
Kiedyś dostałam ofertę współpracy, której zapłatą miały być punkty do wykorzystania na jakieś tam platformie zakupowej. Oczywiście podziękowałam za taką współpracę…
Temat rzeka 🙂
Uff ! Nie mam doświadczenia z taką współpracą blogową. Bywało tak, że dostawałam wiadomości na e-mail z propozycją współpracy, ale nigdy nie skorzystałam z tego. Z tego, co piszesz wnioskuję, że jest to nieopłacalne i bardzo nieuczciwe z jednej strony. Traktuję Twój wpis jako ostrzeżenie przed taką współpracą. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Agnieszko, to jest dla mnie bardzo ważny temat. Pisz o tym więcej. Niestety, niektórzy piszący mają związane ręce i biorą co leci. Tak, znam te śmieszne stawki, ale może na czymś trzeba się wybić? Sama nie wiem.
Przypomniał mi się jeszcze taki konkurs. Trzeba było wymyślić hasło reklamowe i rymowankę dla pewnej firmy. Nagrodą dla zwycięzcy była… koszulka z logo tej firmy. 😀 Nie wiem, czy znaleźli naiwnego, pewnie kilka osób na to poszło. Na pewno są tacy, którzy nie orientują się, że spec od marketingu w znanej firmie bierze kupę kasy. Ale po cholerę ma się wysilać, wystarczy machnąć konkurs, ktoś odwali za niego całą robotę, a w nagrodę dostanie… koszulkę. Dobre. Naprawdę dobre…
ojjjj bardzo prawdziwy post. teraz organizowałyśmy spotkanie blogerek. główna organizatorka pisała do soków-nie pamiętam nazwy firmy. jak ceni pan naszą reklamę? hm na -10% na asortyment. I za to wymaga reklamy, postu i podlinkowania wraz z logiem. Serio?! z takimi firmami szybko kończymy rozmowy. …i jeżeli będą osoby robiące pracę cała za 50zł….to ceny rynkowe niedługo spadną do 10zł
PS: ciekawe czy jeszcze mnie pamiętasz….trochę mnie tu nie było 😀
Dosłownie temat rzeka, myślę że warto mimo wszystko cenić się wysoko jak się da. Ja mam z tym wiecznie problemy niestety
Na wspomnianej platformie w zasadzie brak już poważnych zleceń za uczwie pieniądze.