Dzisiaj literatura bardzo lekkich lotów dodatkowo zabarwiona erotycznie. Sądząc z opisu na okładce, ma być zabawnie i na luzie. Czy faktycznie to doskonała lektura na wakacje? Hmmmm….no właśnie.
Gdy zamawiałam „Valeria czarno na białym” Elisabet Benavent z popularnej księgarni internetowej, nie miałam pojęcia, że to część większego cyklu, do tego sfilmowanego już przez Netflixa. Widziałam jednak, że książka zbiera dobre recenzje, więc uznałam że to idealna propozycja na wakacyjny wyjazd.
Zaczęłam się zastanawiać, czy czytałam już coś współczesnego hiszpańskich pisarzy. Przypomniał mi się od razu cykl Trylogia Białego Miasta, Eva García Sáenz de Urturi. Ta kryminalna seria zaczęła się kapitalnym pierwszym tomem a potem…niestety było już coraz gorzej.
Valerii świat
Tu weszłam w sam środek cyklu o głównej bohaterce, jednak nie czułam się zdezorientowana. Między słowami autorka przypomina wszystkie wcześniejsze najważniejsze wątki. A wyglądają one mniej więcej tak, że Valeria ma przyjaciółki: Carmen, Lolę i Nereę. Każda z nich jest już koło 30 -tki i układa sobie życie po swojemu. Valeria jest pisarką, Carmen właśnie planuje zmienić stan cywilny, Lola szuka erotycznych wrażeń a Nerea zmienia swoje życie.
Brzmi obiecująco, jak na niezobowiązującą lekturę, prawda?
Wszystko komplikuje wątek miłosny, który brzmiał tak niebotycznie infantylnie, że miałam ochotę rzucić lekturę w połowie. Bo Valeria kocha Victora, ale ten nie jest gotowy na poważny związek. Dopiero, gdy ona poznaje tego trzeciego, w Victorze coś się zmienia. Tak, brzmi to jak scenariusz z wenezuelskiej opery mydlanej, w której sztucznie przedłuża się akcję opierając ją na niezrozumiałej miłości dwóch głównym bohaterów.
Czego najbardziej mi tu zabrakło?
Pamiętacie „Dziennik Bridget Jones”? Tam również były opisane perypetie szalonej Bridget i jej znajomych. I teoretycznie również chodziło o miłość. Jednak czytając wspomniany „Dziennik…”, człowiek zaśmiewał się do łez. W przypadku „Valeria czarno na białym” Elisabet Benavent, dobrego humoru właściwie brak. Zarówno sytuacyjnie jak i dialogowo jest krucho. Przyznam, że nie wiem o co tyle szumu z całym tym cyklem.
Zbyt duże wymagania?
Na obronę powiem tyle, że jeżeli szukasz lekkiej książki na lato, to „Valeria czarno na białym” Elisabet Benavent, będzie dobrym wyborem. Nie wciągnie cię bez reszty, ale umili wakacyjny czas. Szczególnie, jeżeli lubisz seriale. Gdy szukasz jednak czegoś bardziej wymagającego, to poczekaj na przyszłotygodniową recenzję. To, co teraz czytam, to naprawdę miła odmiana!
Valeria czarno na białym Elisabet Benavent to nowość z księgarni internetowej taniaksiazka.pl
Witaj Agnieszko
książka na wakacje to jest to, wiele osób szuka czegoś lekkiego, nie będzie na plaży czytać Dostojewskiego bo jest za gorąco
Lubię Twoje teksty o książkach i opinie o kosmetykach
pięknie dziekuję za komentarz i pozdrawiam
czytałam, lekka, niezobowiązująca lektura, do przeczytania i zapomnienia:)
Daruję sobie. 😉
Czekam na następną recenzję.
Nie będę czytała tej książki.
Poczekam na przyszłotygodniową. Pozdrawiam Agnieszko. 🙂 .
Czasem takie niezobiowiazujące lektury są dobre. Na książkę nie wiem czy się skuszę 😉
Nie skusiłam się na nią i chyba miałam nosa 😉
Myślę, że ta książka będzie dla wielu osób świetna np. na urlop. Ja jednak sobie odpuszczę, bo to zupełnie nie moje klimaty.
Jednak wolę coś bardziej wymagającego 🙂
oj nie nie nie:D ja tam lubię jak krew się leje i flaczki przelewają a nie jakieś sexy i amanty;p Kathy Leonia
Teraz z chęcią sięgam po lekkie książki.
Oh very interesting darling
Ja tam lubię seriale i lubię lekkie książki, więc ta chętnie poznam.
Wydaje mi się, że czasami warto poczytać taką lżejszą lekturę. Książka wydaje się być dobra na takie letnie zawieszenie podczas opalania.
U mnie również pojawiła się recenzja tej książki. Jak dla mnie to pierwsza część była najciekawsza, druga i trzecia już mniej. Jednak cykl nie jest zły, ja czasem lubię takie niezobowiązujące książki. 😉
Szkoda, że zabrakło humoru. Książki nie czytałam, ale chyba się nie skuszę.
Raczej nie dla mnie. Myśle, że troszkę za mdłe, lubie jak się wiele dzieje
Pozdrawiam Kolorowo!
Jednak nie dla mnie 🙂
„Zapraszam także do siebie na nowy post – KLIK
Obejrzałam kilka odcinków serialu, ale nie wciągnął mnie. Książkę odpuściłam. 😉
Okładka bardzo ładna ale na książkę się nie skuszę. Szkoda, że nie okazała się lepsza.
O, taki trochę Seks w wielkim mieście, tyle, że w Barcelonie albo Madrycie 😀
Nie przepadam za takimi, a jeśli w dodatku nie polecasz, to już w ogóle. Skąd te dobre recenzje?
Pozdrawiam znad… uhmm… drinka z whisky. Przyłączysz się? Wiem, że lubisz. 😀 😛
Tę serię widziałam w internecie już niejednokrotnie, ale jakoś nigdy mnie jakoś szczególnie do siebie nie zachęciła. I po twojej recenzji widzę, że chyba słusznie zrobiłam nie sięgając po tę serię, bo to zdecydowanie nie moje klimaty!
Pozdrawiam 😉