Powiem Ci tak między nami, że publikacja jakichkolwiek treści w Internecie to coraz odważniejszy wyczyn. Być może było tak zawsze, ale teraz przybiera to przerażające rozmiary. A być może ludzie są już na tyle sfrustrowani, że muszą wylać swoje emocje na kogoś? O co konkretnie chodzi? Już opowiadam…
Wyraź się niejasno, a z pewnością rozpęta się burza
uściślając – gówno-burza. Nie bójmy się tego słowa, bo mam wrażenie, że tylko tak można jasno i dosadnie opisać kłótnię w internecie o nic. O rację, kogo która jest najważniejsza, albo najgłośniej wykrzyczana. Głównie z tego powodu nie udzielam się na Facebooku, a rozważania założenia konta na Twitterze odsuwam w czasie.
Wciąż i niezmiennie intryguje mnie jedno – jak ludzie mają czas na coś takiego? Zapalają się pod postami, kłócąc się zawzięcie. Nierzadko wylewając wiadra pomyj na nieznanych albo i znanych sobie ludzi. Czasem z jednego zdania wychodzi wymiana zdań taka, że głowa mała. Nie lepiej wyjść na spacer? Poczytać książkę?
I wiem. Są całe farmy internetowych trolli, które tylko czekają na znak – gdzie i kiedy rozpętać prawdziwe piekiełko. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak wygląda taka praca – bo hejtować ogólnie to nie problem. Inteligentny hejt wbije ci szpilę właśnie tam, gdzie masz najczulsze miejsce. Dotknie, zaboli i blizna zostanie do końca. Na poziomie mentalnym rzecz jasna.
Tylko się nie pomyl!
Kiedy publikuję treści, sporo uwagi przywiązuję do poprawności językowej. Ale i w moim przypadku zdarzały się „bobole” W każdym przypadku dostałam subtelne sygnały świadczące o tym, że powinnam coś poprawić. Nigdy nie zdarzyło się na blogu, by ktoś jawnie napisał, że powinnam się wstydzić, albo że jestem głupia bądź też otwarcie wyśmiewające moje błędy. Instagram to zupełnie inna rzeczywistość. Tam mam jednego obserwującego, który tylko czeka na moje gramatyczne potknięcia. Tak. Już go zablokowałam.
I pewnie bym o tym nawet nie pisała, gdyby nie grafika jednej z najbardziej zabawnych twórczyń polskiego Instagrama. Uwielbiam i zaśmiewam się do łez. @nieladnierysuje wrzuciła rysunek przed majówką:
Opis z posta mówi wszystko. Tak. Jak zapewne się domyślasz, znaleźli się mądrzy, którzy zaczęli wytykać oczywisty, jasny, kardynalny błąd! Tak wielki, że aż nie-wiem-co. Faktycznie, z jednej strony, to jest coś uznawane za niespójne z polską ortografią. Ale tak naprawdę, niewielu z nas zwróci na to uwagę. Poprawność językowa to jedno, ale żywy polski język to zupełnie inna sprawa. Czy warto robić z tego problem na szeroką skalę? Jasne, że nie. Na szczęście Autorka miała dystans do siebie. I chwała Jej za to!
Zrób coś dobrego dla siebie
co nie udaje się innym. I szambo gotowe. Zacznijmy od początku. Wiesz, że ćwiczę z Chodą. Nie jest to może jakieś maksymalne zaangażowanie. Ale lubię i widzę, że jej podejście bardzo ze mną współgra. Ostatnio na swoim Instagramie Ewa Chodakowska opowiedziała o czymś, co szczerze, nie mieści mi się w głowie. Osoby, które przeszły metamorfozę i chwalą się tym, spotykają się z…hejtem. Tak! Zamiast gratulacji czytają o tym, że zwariowały. No, to tak grzecznie ujęte. W rzeczywistości są tam słowa, które poziomem wulgarności nie uchodzą na tym blogu. Wychodzi na to, że osoby, dla których ważny jest zdrowy tryb życia, są piętnowane. Rozumiesz coś z tego? Bo ja nie.
Zaczęło się od jednej z dziewczyn, na którą wylało się szambo. Gdy zaczęła udostępniać informacje, jakie otrzymuje zarówno pod komentarzami jak i w prywatnych wiadomościach, odezwały się inne dziewczyny. Fala hejtu jest po prostu ogromna. Nawet nie chcę myśleć, z czym muszą się mierzyć te kobiety. Nie dość, że walczą z samą sobą, aby zmienić swoje nawyki żywieniowe i życiowe, to jeszcze dostają w pysk od obcych osób. Oceniających je na podstawie…no właśnie, czego?!
Powiedz mi, o co w tym chodzi?!
Kulturalne zwrócenie uwagi to jedno. A kąśliwy komentarz to drugie. I to drugie właśnie spotyka się coraz częściej w Internetowej społeczności. Serio jest w nas tyle negatywnych emocji, że musimy je wylać w ten sposób? Odreagować właśnie tak? A może pandemia i jej negatywne skutki dorzuciły swoje krople, które przelały czarę goryczy która jest w każdym z nas? Obiektywnie rzecz ujmując, łatwiej jest poprawić sobie swoją własną samoocenę gnojąc kogoś, niż wziąć się realnie za siebie. A wystarczy zamiast komentować czyjeś życie, żyć swoim własnym…
Co o tym wszystkim sądzisz?
Temat skomplikowany, bo ciężko jednoznacznie się wypowiedzieć, dlaczego tak się dzieje. Ostatnio rozmawiałam z moją mamą o agresji słownej i powiedziałam takie zdanie: „Nie mam pojęcia, co z tymi ludźmi się dzieje. Kiedyś było inaczej”. Moja mama na to: „Kiedyś ludzie mieli po prostu więcej przyzwoitości”. Może coś w tym jest…
Zwracanie uwagi. Niestety ludzie jakby pozapominali, że uwagę można zwrócić w kulturalny sposób i dyskretnie. Panuje tendencja, że albo udaję, że czegoś nie widzę i nie słyszę, albo dowalam z całej siły. W zależności od tego, po której jestem stronie. I jeszcze jedno. Nawet, gdy uwaga zostanie zwrócona w sposób kulturalny co niektórzy obrażają się, bo jak ktoś śmie w ogóle zwracać uwagę!
Dwulicowość. To chyba też plaga naszych czasów. Prosto w oczy raczej pewnych rzeczy nie powiemy, ale w internecie hulaj dusza, piekła nie ma. Tym bardziej, jeśli wypowiadamy się na temat osób, których kompletnie nie znamy…
Trochę chaotyczny ten komentarz, ale temat jest rozległy. Niestety 🙁
Oj tak, publikowanie czegokolwiek w internecie wymaga teraz nie lada odwagi. Wystarczy drobiazg, by wylał się na nas kubeł pomyj niepohamowanej krytyki, często nawet obelg.
Jest wiele osob ktorzy maja zbyt wiele czasu i czekaja tylko na potkniecia innych.Nie rozumiem hejterow, prawdopodobnie czuja sie lepiej gdy upuszcza troche zolci na innych. Kiedys widzialam komentarze pod stwierdzeniem pewnej osoby myslacej o samobojstwie, nie bylo tam nikogo kto milym slowem wspieral, tylko prowokacyjne odzywki by ze soba skonczyl. Moim zdaniem cenzura w takich wypadkach powinna zaistniec.
–
Czasem jest to po prostu zwykła zazdrość, dodatkowo połączona z odwagą obrzucania błotem przez monitor. Co tam hejt, wystarczy napisać negatywną opinię o produkcie, żeby być straszoną sądem.
Gdy coś napiszemy nie tak, od razu przyjdzie do nas pełno ekspertów by nas poprawić… Takie teraz czasy niestety.
Mało tego! Ja nawet widziałam ogłoszenie: jedna z firm szukała osoby do pracy, która będzie się zajmowała… hejtem! Oczywiście firma krzak, ogłoszenie nie było dosłowne, ale co drugi, domyślił się o co chodzi. O taka forma promocji… Słyszałam o całej sprawie, o której piszesz, nawet znam pewną osóbkę, która komentuje wszystkie takie metamorfozy (nie tylko u Ewki) i doszukuje się ingerencji chirurga. Sama ma problem ze zrzuceniem wagi i zamiast zacząć od siebie i zmian w swoim życiu, spędza większość czasu w Internecie i nie może ogarnąć, że jak się chce, to można!
To bardzo ciekawe co napisałaś, myślę, że zajmują się hejtem osoby z kompleksami, które nie chcą nic zrobić dla swojej sylwetki to najprościej napisać coś przykrego i wtedy redukują ale tylko na 5 minut swój niepokój, że nic nie robią, Ty prowadzisz wspaniały Blog i ode mnie masz słowa uznania…
Ludzie potrafią być okropni, często szukają tylko wad u innych, by pokazać jacy to oni sami nie sa wspaniali. Ale chyba zawsze tak było z tym, że teraz interenet jest tak powszechny, że dotarło to i tutaj na taką skalę, a zawsze łatwiej człowiekowi jest oczernić innego, kiedy czuje się anonimowym.
Ale tak zupełnie szczerze – błędy językowe nie przyprawiają Cię czasem o ból gałek ocznych? Każdy ma prawo do błędu, nie wszyscy kończyliśmy polonistykę, w życiu codziennym nie używasz polszczyzny literackiej – oczywiście, zgoda. Oczywiście, coraz częściej czerwony wężyk ostrzega, że coś przeoczyłam. Niemniej – jeśli wpis jest super, albo obrazek genialny, jak w tym wypadku właśnie – to taki błąd psuje przyjemność odbioru.
A do części o 'hejcie’ się nie odniosę – bo nic z tego nie rozumiem, miałam sytuacje, że ktoś mi wręcz ubliżał, obserwowałam takie atrakcje na zaprzyjaźnionych blogach – ktoś miał najwyraźniej gorszy dzień/tydzień/miesiąc. Albo obsesję.
Aga, ja nie powinnam zakładać bloga i pisać , no moze tylko publikować zdjęcia i nic więcej… Patrząc na to co się dzieje w internecie nie powinnam wyskakiwać z moimi tekstami. Mieszkając 20 lat za granicą i ucząc się cały czas obcego języka niestety swój się zaniedbuje…. Niestety nie da się zrobić wszystkiego , nauczyć wszystkiego, co by człowiek nie robił ludzie i tak będą z niego szydzić… I właściwie dlaczego człowiek ma całe życie robić coś dla kogoś, a nie dla siebie…
Wytłumaczenie na hejt jest jedno… ZAZDROŚĆ… ludzie są leniwi i bez ambicji, potrafią żyć życiem innych i niszczyć komuś życie, a wiesz w oczy nie powie ale za plecami figo- fago z tąpką w du….
Powiem Ci jeszcze, że w Norwegii tego tu nie ma między Norwegami… ja tu tego nie doświadczyłam…
Jak ja się cieszę, że mnie to nie dotyczy. Z powodu braku mojej obecności w mediach społecznościowych, rzecz jasna. Ktoś kto hejtuje w ten sposób, robi to… bo może. Bez sensu szukać w tym sensu, że tak się wyrażę. 😀
Ja właśnie staram się nie komentować, ale czasami mi się zdarzy i bardzo potem tego żałuje. Bo niekiedy się ktoś doczepi i zaczyna się lać hejt…
Mnie to tak już męczy blogowanie kiedyś mi sprawiało to przyjemność a teraz trzeba się dostosować na insta to samo ciągle spadające zasięgi eh no czasem już boje się wrzucać foty do sieci gorzej bo he ciągle kradną eh
Straszne jest to, że niektórzy żywią się takimi komentarzami. Oczywiście jedynie w internecie. Nie rozumiem takich ludzi- chyba muszą mieć na prawdę bardzo nudne życie, że żywią się czymś takim. Kiedyś na blogu u mnie ktoś założył lewe konto, żeby krytykować mnie za wszystko co piszę oraz za błędy interpunkcyjne. Ta osoba szukała każdego potknięcią, nawet tak gdzie go nie było byle mi napisać, że jestem do niczego i żebym lepiej skończyła z tym blogiem bo nie da się tego czytać…