Dzisiaj zapraszam Cię na rozmowę z Blogerką, która była jedną z pierwszych na mojej wishliście do pogadania przy kawie. Wspólnie jednak ustaliłyśmy, że początek grudnia będzie najlepszym momentem na tą rozmowę. Dlaczego? Czytaj dalej, jestem pewna, że się zainspirujesz!
Aga, zacznijmy od przedstawienia Twojego bloga. Słów life studio czyli? Opowiedz też trochę o sobie.
Slow Life Studio to blog o świadomym i zdrowym życiu. Kilka lat temu zainspirowałam się ideą slow life, napisałam i obroniłam na temat slow i świadomego życia pracę magisterską. Później członkowie komisji zaproponowali mi wydanie jej w formie książki. Pomimo, że slow interesowałam się od dawna, to to slow zagościło w moim życiu, gdy zostałam mamą bliźniąt.
Pojawienie się dzieci zmienia wszystko…a co dopiero bliźniaków!
Oczywiście, mieliśmy sporo pracy zw. z opieką nad chłopcami, ale dzięki nim i doświadczeniom, często trudnym, nauczyłam się uważności, skupiania na tym co tu i teraz, a także samoświadomości. A gdy miałam wątpliwości i pytałam męża, “Jak mam pisać o slow, gdy mamy często tak intensywne dni z chłopcami”, usłyszałam, że “to właśnie tutaj jest miejsce na slow”:) I rzeczywiście chłopcy nauczyli mnie (nieświadomie) zwolnić, na nowo cieszyć się życiem. Po ich narodzinach w naszym domu zagościł minimalizm i upraszczanie codzienności.
Czym dla Ciebie jest slow life?
Kilka lat temu, gdy zainteresowałam się ideą slow life, starałam się maksymalnie ograniczyć swoją aktywność. Wydawało mi się, że bycie slow to minimum czynności podejmowanych w ciągu dnia. Z założenia poprzez stosowanie zasad idei slow life nasze życie ma stać się pełniejsze, bogatsze w przeżycia, wolniejsze. Zauważyłam jednak, że moje podejście do slow przynosiło zupełnie inny efekt.
I wyciągnęłaś wnioski…
Dzięki temu zrozumiałam, że zasady slow life powinny być dla nas swego rodzaju drogowskazem. Powinniśmy dostosować je do swojej sytuacji życiowej. Przyznam, że obecnie trudno byłoby mi każdego dnia spędzać długie godziny podczas kolacji z bliźniakami u boku. Bardzo podoba mi się też podejście Carla HOnore, uznawanego za propagatora idei slow, że chodzi przede wszystkim o długofalowe działanie. Jeśli chcesz wyleczyć bóle kręgosłupa – nastaw się na powolne działanie, czyli właśnie długotrwały proces, a nie szybkie efekty.
Ech, żeby to było takie proste. Czy jest jakiś złoty środek, by wprowadzić te zasady do swojego życia?
Myślę, że trzeba zacząć od małych zmian. Każdy może wprowadzić odrobinę slow do swojego życia. Ważne, by obserwować swoje reakcje, to jak czujemy się w danej sytuacji, jak reaguje nasze ciało. Dzięki samoświadomości możemy osiągnąć bardzo dobre rezultaty. Kiedy czuję się przytłoczona lub mam natłok zajęć, świadomie chwilowo zawieszam te, które w danym momencie nie są priorytetem.
Rozsądne podejście. Od czego więc zacząć?
Każdy z nas może zacząć od prostych rzeczy, jak spędzanie czasu TYLKO z dzieckiem (bez mieszania zupy, pracy, oglądania tv). Możemy przestać denerwować się na kasjerkę w sklepie, że w naszym odczuciu pracuje za wolno. Nasze zdenerwowanie i popędzanie tej pani nic pozytywnego nie wniosą, a mogą eskalować konflikt. Jeśli komuś zależy na rozpoczęciu swojej przygody ze slow, to chyba zaczęłabym od takich kwestii.
Ostatnie wydarzenia na świecie spowodowały, że wiele z nas traci życiowy wewnętrzny balans. Czy slow life może być remedium na to wszystko?
Nie wiem, czy może być remedium na wszystko, ale z pewnością może w wielu kwestiach nam pomóc. Zasady slow skłaniają nas ku skupieniu się na tym co tu i teraz, na uważności, co w obecnej sytuacji jest dla nas bardzo korzystne. Poza tym bycie slow to także pielęgnowanie relacji. Nie wiem, czy zauważyłaś w swoim otoczeniu takie zmiany w tym roku, ale wśród moich znajomych i rodziny widzę większą ochotę do rozmów telefonicznych a nie przez sms czy messengera.
Przymusowy lockdown faktycznie nas zmienił…
To prawda. Bliskie nam osoby częściej chcą się spotykać lub wyrażają taką chęć, ale nie tak, jak przed covid, gdy na koniec rozmowy padało zdanie “tak, tak zdzwonimy się jakoś co do spotkania”. Obie wiemy, że najczęściej już wtedy nasz rozmówca nie miał dużej ochoty na kawę. Myślę, że jeśli ktoś od dawna chciał spróbować wprowadzić trochę slow do swojej codzienności lub jeśli w obecnych, niepewnych czasach obawia się przyszłości, to jest to dobry moment na skupienie się na teraźniejszości, a de facto rozpoczęcie swojej przygody ze slow.
Na swoim blogu opisujesz również swoje podróże, najczęściej z rodzinką, w miejsca, które są dalekie od pięciogwiazdkowego hotelu z all inclusive. Skąd taki wybór miejsc? Opowiesz trochę o najbardziej magicznym miejscu?
Rzeczywiście, zazwyczaj wybieramy klimatyczne miejsca zamiast dużych hoteli. Muszę przyznać, że w tym roku pojechaliśmy z dziećmi na trzy dni do takiego obiektu z all inclusive i basenem, i choć bawiliśmy się dobrze, to drugiego dnia my-rodzice czuliśmy się zmęczeni, a dzieci przestymulowane. Wszyscy najlepiej czujemy się, gdy przebywamy blisko natury. Chłopcy są najszczęśliwsi, gdy po otworzeniu drzwi domu mogą swobodnie biegać po podwórku. Zależy nam na tym, żebyśmy wszyscy mieli poczucie wolności, co jest raczej niemożliwe w dużych obiektach turystycznych, które, przyznam szczerze, przytłaczają mnie.
Opowiesz trochę o najbardziej magicznym miejscu?
Odwiedziliśmy kilka wartych uwagi miejsc. Śmiało mogę polecić dwa. Pierwsze to Slow House w Beskidzie Niskim. To ponad stuletnia chata u podnóża góry, naprzeciwko której jest niewielki strumyk. Nie ma tam telewizora, radia i zasięgu w telefonie. Tego ostatniego na próżno szukać w całej wsi. Można skorzystać z wi-fi, ale my tego nie robiliśmy w ramach detoksu. O naszym pobycie w tym wyjątkowym miejscu napisałam na blogu tekst.
Tak, czytałam go ze zdziwieniem. Jak to bez wi-fi?! 😉
Tak, bez wi-fi. Myślę, że każdy z nas czasami potrzebuje takiego detoksu i szczerze go polecam. Drugie znajduje się w Kazimierzu Dolnym. To pensjonat Folwark Walencja, w którym panuje niepowtarzalny klimat. Polecam na romantyczny weekend lub wyjazd z przyjaciółką, znajomymi. Za każdym razem, gdy tam jestem (byłam już co najmniej kilka) czuję się, jak w domu kogoś z rodziny. W kameralnej restauracji z kominkiem jest tylko 5 stolików. W menu łącznie z deserami jest tylko kilka pozycji. Jedzenie jest przepyszne. W pensjonacie jest też kręgielnia, bilard, jacuzzi na wyłączność oraz bar.
Brzmi naprawdę świetnie! Ale póki co, wróćmy na bloga. 1 grudnia ruszyła akcja, w której ja również już po raz trzeci biorę udział. Slow Święta. Powiesz o niej coś więcej?
Przede wszystkim bardzo cieszę się i dziękuję, że trzy lata temu uwierzyłaś w tą akcję i każdego roku bierzesz w niej udział. Akcja powstała trochę jako wyraz sprzeciwu wobec stereotypowi, że jak idą święta, to trzeba się namęczyć, a nawet zamęczyć. Pamiętam, jak którejś Wigilii moja ciocia zasypiała nad stołem. Miała intensywny czas w pracy i nadgodziny, a wzięła na siebie przygotowanie tradycyjnej kolacji wigilijnej na kilkanaście osób. Pamiętam mamę szorującą fugi w łazience i wszystkie generalne porządki, bo idą święta. Stanie ok. dwóch godzin w markecie w kolejce do kasy…
Chyba każda z nas ma takie wspomnienia. U mnie to nerwowa atmosfera przed kolacją Wigilijną i mama zdenerwowana krzątająca się po kuchni…
I oczywiście odwieczny problem z prezentami. Kilka lat temu próbowałam sprostać takim oczekiwaniom, aż urodzili się chłopcy. Zaczęłam organizować akcję, żeby zainspirować innych, przede wszystkim kobiety, by zwolnić tempo i zacząć spędzać święta i czas przygotowań w zgodzie ze sobą, a nie z oczekiwaniami innych.
I chwała Ci za to, bo przesłanie płynące z akcji jest nam bardzo potrzebne, zwłaszcza teraz, na początku gorączki przedświątecznej…
Dziękuję. Chciałabym, żebyśmy razem docierały z tym przesłaniem do osób, które ulegają gorączce, o której wspomniałaś. W ramach akcji powstała strona na której regularnie są zamieszczane aktywne linki do artykułów na blogach – Twoim, Martyny z Życie w rytmie slow, Martyny z Naturalnie i zdrowo oraz na moim – Slow Life Studio. By wejść na stronę akcji wystarczy kliknąć na baner na naszych blogach. Na Instagramie (zwłaszcza na stories) publikuję dużo materiałów. W najbliższych dniach swoją premierę będzie mieć też darmowa publikacja “Slow święta, czyli jak uniknąć przedświątecznej gorączki” z praktycznymi radami, jak zaplanować święta, porządki, przygotowanie posiłków i co zrobić z prezentami.
Na blogu możemy również poczytać recenzje książek w duchu slow. Jaki tytuł najbardziej zapadł Ci w pamięć? Polecisz coś?
W dziale “slow book” publikuję recenzje książek o tematyce slow, a także świadomego życia i holistyki. Ze wszystkich poleciłabym “Pochwałę powolności” Carla Honore. To książka do której lubię wracać. Nie jest to typowy poradnik, ale naprawdę warta uwagi publikacja przybliżająca zasady idei slow life.
Na stałe na Twojego bloga i instagrama wpisały się „roślinne piątki”. Dietetyka i gotowanie to Twoja pasja?
Zdrowym odżywianiem interesuję się od wielu lat. Obecnie szkolę się na dietetyka – to moja pasja i dodatkowy kierunek rozwoju. Fascynuje mnie wpływ diety na organizm, na powstawanie oraz niwelowanie niektórych chorób. Często nie zdajemy sobie sprawy, że niektóre schorzenia, np. metaboliczne, można wyleczyć lub zminimalizować dolegliwości poprzez modyfikację diety. A co do gotowania, to najbardziej lubię przygotowywać proste dania roślinne. Od paru miesięcy bardzo bliska jest mi też kuchnia less waste i zero waste, która daje duże pole do popisu.
Mam wrażenie, że dużą rolę w Twoim życiu odgrywa samoświadomość i rozwój osobisty. Kto w tej dziedzinie inspiruje Cię najbardziej?
Rzeczywiście świadome życie i rozwój osobisty są dla mnie bardzo ważne. W ostatnich latach wykonałam ogromną pracę w tym obszarze. Dzięki obserwacji swojego organizmu, zastanawianiu się czy to, co chcę zrobić jest dla mnie korzystne i czy to ja tego chcę (czy przypadkiem nie ulegam sugestiom innych), mogę żyć w zgodzie ze sobą. Jest to wspaniałe uczucie i życzę tego każdemu. Jest wiele osób, które mnie inspirują i odegrały ważną rolę. Początkowo, gdy rozpoczęłam swoją przygodę z samoświadomością, była to Agnieszka Maciąg. Potrafi tak pisać książki, stworzyć taką atmosferę, że po przeczytaniu choćby krótkiego fragmentu ma się odczucie spokoju.
A obecnie? Kogo warto posłuchać?
W kwestii rozwoju w ostatnich latach inspiruje mnie i w dużej mierze motywuje Kamila Rowińska. I choć nie przepadam za coachingiem i podchodzę do niego raczej sceptycznie, to rzeczywiście z materiałów Kamili (również bezpłatnych) nauczyłam się naprawdę wiele i widzę jak korzystnie wpłynęło to na mój rozwój.
To jeszcze opowiedz o planach dotyczących Twojego bloga. Czego możemy się spodziewać, prócz akcji Slow Święta?
W najbliższych dniach będzie mieć premierę pierwsza publikacja “Slow święta, czyli jak uniknąć przedświątecznej gorączki”, która będzie dostępna i bezpłatna do świąt. Reaktywowałam newsletter i raz na tydzień, dwa będę wysyłać listy inspirujące do świadomego i zdrowego życia z ciekawymi publikacjami i ogólnie wydarzeniami, dlatego też zachęcam do zapisania się. Spokojnie, wiadomości nie będzie dużo, sama wypisałam się z newsletterówz którym otrzymywałam maila co 3-4 dni.
A co w kwestii samego bloga?
Planuję też stworzyć na blogu miejsce w którym dostępne byłyby produkty w duchu slow dla kobiet. Pierwszym projektem, który chcę zacząć realizować w nowym roku jest nagrywanie podcastu. Zapraszam także na IG, gdzie na stories trwa bardzo fajny i przydatny cykl #slowme. W każdy poniedziałek publikuję tam praktyczne wskazówki, jak pozbyć się pośpiechu z naszej codzienności i jak uczynić ją łatwiejszą. Wszystko, czym tam się dzielę, przetestowałam na sobie, a jako mama aktywnych bliźniaków upraszczanie i planowanie codzienności mam całkiem nieźle opanowane:)
Sporo tego! Trzymam zatem kciuki! Na koniec jeszcze trzy zdania do uzupełnienia…
Bloguję, bo… uwielbiam pisać.
Ulubiona kawa to… każda z mlekiem roślinnym.
Poprawia mi humor… bieganie, stare kino, żeglowanie.
Aga, dziękuję za świetną i bardzo bogatą merytorycznie rozmowę!
A jeżeli Ty masz jeszcze niedosyt tematów wokół slow life, zapraszam Cię na bloga do bohaterki dzisiejszego wywiadu www.slowlifestudio.pl
♦
Kawa z Blogerką to projekt w którym postawiłam sobie za cel pokazać szerszemu gronu odbiorców, jak świetne mamy blogi w naszym Internecie. Jeżeli chciałabyś również opowiedzieć o swoim blogu, napisz do mnie na aga@mycoffeetime.pl
Jak zawsze ciekawa rozmowa. 🙂
Świetny wywiad. Tak pozytywna osoba, że aż chciało się czytać. Pozdrawiam
Chyba podświadomie już jakieś czas temu prowadziłam pewne ograniczenia, wyciszylam, zwolniłam, zmieniły się priorytety co bardziej a co mniej ważne. Bardzo ciekawy wywiad. Serdecznie pozdrawiam…
Bardzo miło i ciekawie się czytało. 😊
Dziękuję Tobie za wywiad, dzięki tobie poznałam wspaniała osobę i już lecę na jej bloga by dowiedzieć się więcej 😀
Bardzo ciekawa rozmowa i chętnie zajrzę na blog – pozdrawiam ciepło.
Super wywiad i miło poznać Agnieszkę 🙂 Podziwiam, że przy bliźniakach jeszcze ma siłę na regularne prowadzenie bloga. Ja ciągle zachodzę w głowe jak sobie poradzę mając dziesięciomiesięczną córkę, haha. Dlatego pojawiam się i znikam, bo nie wierzę w swoje możliwości.
Miłego wieczoru dla Was 🙂
Bardzo ciekawy wywiad i mega fajna osoba! Podoba mi się takie podejście do życia, sama od kilku miesięcy staram się zwolnić i bardziej skoncentrować na relacjach z bliskimi.
Pozdrawiam:)
Świetny wywiad 🙂
O, czyli ja ten slow life uprawiam od dawien dawna. Czyli to jednak nie jest lenistwo, no!
Bardzo pozytywnie, popieram 🙂
Nie znałam tego bloga i tej Blogerki 😉 ciekawy wywiad i ciekawy blog. Biegnę odwiedzić Agnieszkę 🙂