Czytałam o tej książce same dobre opinie. Ba, rekomendowały mi ją blogerki książkowe, których zdanie bardzo cenię. Skusiłam się więc, nie tylko nastrojową okładką, ale i zapowiedzią tego, co skrywa ta historia. Czy naprawdę jest to „poruszająca historia o miłości, która leczy najgłębsze rany”?
Przyznam, że to moje pierwsze spotkanie z autorką „Prosto w serce” Jolanta Kosowska, z zawodu lekarz mieszkający na stałe w Dreźnie, po godzinach pisze książki. Wydała ich już dobrze ponad 10. Spod jej pióra wychodzą najczęściej romanse i obyczajówki. Sama o sobie twierdzi, że uwielbia podróże. I coś mi się wydaje, że podczas jednej z nich zakochała się w Prowansji.
„Prosto w serce” to historia o Hani…
kobiecie, która czuje się naprawdę szczęśliwa. Ma wspaniałych przyjaciół, kochającego narzeczonego, szybko zbliżający się ślub i dyplom ukończenia wymarzonej uczelni w kieszeni. Czego można chcieć więcej? Zdrowia. Ot i tyle. Albo aż tyle. Jeden wieczór, jedno omdlenie, jedna diagnoza zmienia w jej życiu wszystko. Czasem wydaje się, że nękające schorzenia zmieniają chorego. Jednak najczęściej weryfikują relacje między chorym a bliskimi mu ludźmi. Hania, ze złamanym sercem jedzie w nieznane do malowniczej Prowansji. By zapomnieć i zacząć od nowa. Lecz pewnych rzeczy i spraw nie da się tak po prostu zostawić. One cię znajdą, nawet na końcu świata. A już napewno w znienawidzonym i jednocześnie ukochanym mieście Van Gogha – Arles.
Zapowiada się całkiem przyjemnie, prawda?
I przyznam, że ta opowieść w sumie jest bardzo przyzwoita. I tyle. Czy zawładnęła moją wyobraźnią? Nie do końca. Czy poczułam klimat malowniczego Arles? Niestety nie. Aż wreszcie, czy z drżącym sercem czekałam na to, co wydarzy się w kolejnym rozdziale? Nie.
Być może nie powinnam aż tyle wymagać od powieści obyczajowych, jednak nie sposób przejść obojętnie obok pewnych kwestii. Na pierwszy rzut idą bohaterowie. Hania – kobieta pełna marzeń i ideałów, przemienia się w prawdziwego uwodzicielskiego wampa. I to jest fajne. Jednak sposób w jaki jest to opisane, jest sztywny i sztampowy. Narzeczony Hani, Bartek, wydaje się być troskliwym misiem, który zbłądził. Jednak i tu mamy tylko słowa, dialogi bohaterów za którymi nie czujemy żadnych emocji.
Co ciekawe, motorem napędowym całej historii wydaje się choroba głównej bohaterki. Jednak przez większą część książki Hania żyje tak, jakby kompletnie jej to nie obchodziło, jakby o niej zapomniała, wpadając w wir pracy i romansu z przystojnym Francuzem. Dopiero, rzecz jasna, na końcu prorokowana diagnoza daje o sobie znać. Oczywiście w kulminacyjnym momencie.
Gdy czytałam tę książkę…
po raz kolejny przypomniała mi się bajka oglądana przez moje Dziewczyny – Barbie, the dream house. Tam wiele się dzieje, lecz my i tak wiemy, że skończy się dobrze. Każdy dramat jest przykryty tak dużą warstwą lukru i brokatu, że odbiorca nawet nie zauważa, że dzieje się coś złego. Szkoda, że w „Prosto w serce” autorka nie poświęciła więcej czasu na dopracowanie bohaterów i relacji jakie nakreśliła między nimi. Być może byłyby wtedy bardziej prawdziwe i realne. A dzięki temu czytelnik mógłby naprawdę wejść w tę historię i choć przez chwilę żyć emocjami wykreowanych w tej opowieści fikcyjnych postaci. A tak, mamy historię „o miłości która leczy najgłębsze rany”, w której czytelnik zamiast śledzić z zapartym tchem perypetie bohaterki, ogląda nieme slajdy. One również niosą ze sobą emocje, lecz…trafiające tylko do wrażliwych odbiorców.
za egzemplarz recenzencki dziękuję portalowi sztukater.pl
♦
A z cyklu jednym zdaniem o… dzisiaj s jak... srebrne kolczyki dla dzieci W życiu każdej mamy przychodzi czas, gdy ich córka wspomina o przekłuciu uszu i kolczykach. Bywa, że takie kolczyki noszą już półroczne dzieci. Bez względu na wiek, warto jednak dobrze przemyśleć tę decyzję. Zarówno pod kątem wyboru odpowiedniego gabinetu kosmetycznego jak i samych kolczyków. A takie srebrne, będą również świetnym pomysłem na prezent!
Okładka kusi, co do zawartości – często autorzy w pośpiechu piszą kolejne zamawiane przez wydawnictwa tytuły i potem trochę mamy wrażenie, że jednak można było lepiej…
Chyba jednak nie. Nie przepadam za obyczajówkami, a ta sądząc po Twojej recenzji raczej nie powala.
Nie mam w planach tej książki. Jakoś nie wpisuje się w moje klimaty czytelnicze.
Wkrótce będę czytała tę książkę i jestem jej ciekawa. 😊
Nie, chyba tym razem nie sięgnę. Mam inne opcje na ten czas. Pozdrawiam ciepło
Ja z kolei myślę, że jest kilka aspektów ciekawych i mogłabym ją przeczytać, nawet pomimo tych dialogów bez emocji;).
Motyw taki się często pojawia w ksiązkach, ale trzeba naprawdę dobrze pisac, żeby nie zrobic z tego szmiry.
Nie zachęciła mnie ta książka do przeczytania jej.
jakoś specjalnie mnie nie kusi!
A ja myślę, że mogłabym dać tej książce szansę za jakiś czas. Lubię obyczajówki, więc sprawdzę czy mi się spodoba. 😉
Wspaniała recenzja. Myślę, że mogłabym dać tej książce szansę, na razie nie będę jej skreślać. Jeżeli nadarzy się okazja do przeczytania, zapewne ją przeczytam. W tej chwili nie mam czasu na dodawanie sobie kolejnych pozycji czytelniczych 😉 Przyszedł czas na nadrabianie zaległości 😉
Pozdrawiam cieplutko <3
Po przeczytaniu Twojej recenzji raczej się nie skuszę na przeczytanie tej książki, trochę szkoda, bo zapowiadała się dobrze 🙂
Jako miłośniczka thrillerów ,obyczajowki czy romanse to nie mój gatunek ,muszę jednak przyznać że okładka jest przepiękna 😍
Pozdrawiam
nie czytam tego typu książek:) Kathy Leonia
Szkoda, że potencjał został nieco zmarnowany… I wyszła przeciętna książka ;0
Uwielbiam twoje recenzje.