czyli dzisiaj o tym, co na początku wydaje się nudne i uciążliwe. Jakieś podpisy, wzajemne ustalenia, po co to, gdy w sprawie współpracy dogadałam się mailowo? W myśl powiedzenia, wszystko jest dobrze, jak jest dobrze. A jak się sypnie? Wtedy sięgamy po dokument, który, jeżeli jest dobrze skonstruowany, pomoże nam wyjść z największej opresji. Umowa. Nie radzę jej bagatelizować…
Często słyszę od blogerek sytuacje typu – firma wykorzystała moje zdjęcia, a nie umawialiśmy się na to. Lub też, moja opinia została zacytowana w materiałach reklamowych. Albo też, kazali mi nagrać filmik, a w mailach nie było nic o tym. Zwykle wtedy pytam krótko- a co obejmowała umowa jaką zawarłaś na daną współpracę? Ha!
Co powinna zawierać taka umowa?
Wydaje się proste:
- dokładne, doprecyzowane strony umowy – aby było wiadomo z kim konkretnie zawierasz umowę
- określenie obowiązków stron – czyli zamawiający oferuje to i to, wykonawca z kolei zobowiązuje się zrobić to i to. Im dokładniej będzie to opisane, tym lepiej dla Ciebie.
- cel umowy – czyli? ogólne określenie, z jakiego powodu dobijacie targu.
- obowiązki każdej ze stron – to naprawdę istotne, by już na poziomie zawieranej umowy doprecyzować, co kto robi konkretnie a także czego zobowiązuje się nie robić, np czasowy zakaz pokazywania na swoim blogu rzeczy od konkurencji.
- terminy – realizacji, płatności. Zleceniodawca nie płaci w umówionym czasie? Masz na piśmie termin płatności – od tego się nie wywinie. Z realizacją jest tak samo…
- wysokość wynagrodzenia – określona w formie brutto/netto – wszystkie ustalenia mają być jak najbardziej klarowne.
- kawy umowne – zleceniodawca często wprowadza podobne obostrzenia dotyczące złamania zasad nakreślonych w umowie.
- zgoda na publikację wizerunku oraz na przeniesienie praw autorskich – zwykle do tych rzeczy stosuje się odrębny dokument, określający zakres i czas na jaki obowiązuje.
Nie jest tego dużo, lecz jeżeli chcesz napisać taką umowę, dobrze ją przemyśl nim wyślesz do kontrahenta. Jeżeli otrzymujesz taki dokument do podpisu, poświęć chwilę i naprawdę go przeczytaj. W przypadku ewentualnych niejasności, pytaj, przed podpisaniem rzecz jasna. Pamiętaj, nie ma głupich pytań.
Czy zawsze umowa?
teoretycznie nie. Bo po co tyle papierologii, gdy można po prostu zwyczajnie dogadać się mailowo? Jednak zarówno duże jak i mniejsze marki same wychodzą z propozycją umowy. To dla nich najlepsze zabezpieczenie, w przypadku niedotrzymania terminów czy innych ustaleń. Co więcej, to również prawny spadochron dla Ciebie.
Z doświadczenia widzę, że rozmowa o umowach zaczyna się od pewnego progu wynagrodzenia. Kiedy otrzymuję np. książki do recenzji, wszystko opiera się na ustaleniach mailowych. Jednak, w przypadku innych działań mających na celu szeroko pojęty copywriting, umowa to już standard.
Jedno jest pewne- umów nie należy się bać! Trzeba je przeczytać ze zrozumieniem. I jeżeli w pełni zgadzamy się na warunki, dopiero podpisywać. Każdą umowę wszak można negocjować…
Jak się podobał wpis? Mam nadzieję, że rozwiałam choć odrobinę Twoje wątpliwości…
Każdy wpis z cyklu „prawy poniedziałek” nie stanowi porady prawnej, ma na celu nakreślić jedynie zakres pewnych aspektów blogowania. O pewnych rzeczach po prostu dobrze wiedzieć, w myśl zasady „ignorantia iuris nocet”…
Nie miałem pojęcia że takie zwykłe z pozoru blogowanie może zawierać tyle „zakulisowych” rzeczy. Dużo się uczę od Ciebie z tego kącika 🙂
ja zazwyczaj współpracuje bez umowy 🙂
Umowa jest zawsze pewnym zabezpieczeniem 🙂
umowa dla blogerów czy to o dzieło czy zlecenie winna być codziennością a nie tylko wyjątkami… Kathy Leonia
Bardzo ważne informacje, które na pewno zapamiętam. 😊
Dobrze, że nie mam takich problemów… 😉
jeśli chodzi o barter to firmy raczej umów nie dają, w innych przypadkach zawsze:)
umowa to podstawa!
Umowa to podstawa i trzeba jej pilnować przy każdej współpracy 🙂
spytam po prostu, ile można zarobić i od jakiej kwoty umowa?
Ech, mimo, że pytanie proste, to odpowiedź już nie do końca, bo wszystko zależy od wielu czynników, takich jak przedmiot umowy czy chociażby przeniesienia praw autorskich, zdjęć i tak dalej…
Na przestrzeni lat, czytałam o wielu dziewczynach, które miały problemy z firmami, ja na szczęście miałam… szczęście 🙂
Na pewno lepiej mieć wszystko spisane czarno na białym 🙂 kawy umowne, może to dodać do umowy 😉
Super ważny wpis. Żeby każdy znał swoje prawa i wiedział na czym stoi.
W każdej dziedzinie życia, w której współpracujemy z drugą osobą powinniśmy pamiętać o umowie. Nie znam za wielu blogerów, którzy pracują w oparciu o umowy i mają z tego zyski inne niż barterowe, ale zapewne jak tak pracują to o tym pamiętają 🙂
Dokładnie ignorantia Iuris Nocet. Gdyby było inaczej każdy by się tak zaczął tłumaczyć i dopiero byłby chaos.
Oczywiście każdą umowę należy przeczytać bezwzględnie od deski do deski, bo czasami lubi tam być coś przemycone…
teraz od pewnego czasu wymiana maili zgodnie z nowelizacją kodeksu cywilnego też może stanowić umowę
ale oczywiście jeśli traktuje się bloga jako biznes, umowę zawsze warto mieć:)
Bardzo przydatny wpis. Dziekuję.
Współpracuje w większości barterowo, więc umowy nie są mi potrzebne. Jeszcze się nie zdarzyło, aby ktoś mnie oszukał.
Umowy są bardzo ważne by mieć potem podkładkę jakby się coś posypało ;(
Buziaki:*
Ja mam podobnie. Recenzje zazwyczaj mailowo, natomiast wpisy sponsorowane to oczywiście z umową. Pozdrawiam i życzę smacznej kawki:)
Tak na prawdę jest to zabezpieczenie dla obu stron