czyli rozświetlający, złoty eliksir do ciała. Ach te marketingowe nazwy. Czytając opis można by spodziewać się prawdziwego cudu! A to tylko i aż bardzo przyzwoity olejek z drobinkami złota. Tak, dzisiaj będę chwalić!
Magic bronze Bielenda rozświetlający złoty eliksir do ciała trafił w moje ręce zupełnym przypadkiem. Chciałam coś podobnego, co sprawdziło mi się w minionym roku. Chodzi o Eveline, Brazilian Body, Luksusowy żelowy rozświetlacz do ciała 5 w 1 (jak klikniesz w tekst, to przejdziesz do pełnej recenzji tego fajnego kosmetyku). Jednak, gdy przyszłam do rossmanna, na półce zobaczyłam kilka opakowań wyraźnie…używanych. Za to półę wyżej był podobny kosmetyk od Bielendy. Trochę droższy, ale…niezmacany. Wzięłam w ciemno.
Pierwszy plus daję za…
dozowanie. Nie w sprayu, nie w kremie a w delikatnym olejku/żelu. Gwarantuje to dokładne rozsmarowanie produktu, tylko w tych miejscach, gdzie chcemy. Dla porównania, wyżej wspominany kosmetyk od Eveline z dozowaniem w formie sprayu sprawiał, że złote drobinki były prawie wszędzie. No i pompka to mega higieniczne rozwiązanie.
Drugi plus to…
złote drobinki. Małe, drobne, na pierwszy rzut niewidoczne. Lecz skóra posmarowana tym olejkiem sprawia wrażenie muśniętej złotem. Genialnie wygląda to na opalonej, lekko brązowej skórze. Zapach melona jest tu tylko subtelnym dodatkiem, ulatnia się bardzo szybko.
Trzeci plus…
za to, że drobinki nie wędrują. Czyli zapomnij o efekcie króla Midasa – tu możesz dotykać wszystkiego, a te drobinki i tak trzymają się na skórze tam, gdzie były. Dodałabym jeszcze konsystencję. Jest żelowa, lecz nie pozostawia niewidocznego lecz wyczuwalnego „filmu”
Producent zachwala dobroczynne składniki takie jak ekstrakt z bursztynu czy złotej perły. Jednak, jak to z tymi magicznymi składnikami bywa, wiemy same. Pewne jest to, że po nałożeniu skóra jest miękka w dotyku. Magic bronze Bielenda nie wysuszył mi również skóry, co ma miejsce często przy stosowaniu tego rodzaju produktów.
Produkt bez wad?
Hmmm… na to wygląda. Przyznam, że uwielbiam go stosować na moją wakacyjną opaleniznę. A musicie wiedzieć, że ja od razu opalam się na brąz. I to w cieniu. Na etykiecie możemy przeczytać, że to produkt do stosowania całorocznego, jednak z produktów ze złotymi drobinkami korzystam najczęściej latem. A czy Ty lubisz takie kosmetyki?
Cena regularna: około 34,00, zapewne gdzieś w drogeriach internetowych można upolować odrobinę taniej.
Już wiem, że na pewno go kupię.:)
Tak, bardzo lubię, miałam z Dave i Lirene. Tego nie znam, wypróbuję. Serdecznie pozdrawiam🥰
Ciekawy produkt. Polecę go siostrze.
Lubię takie lekkie rozświetlenie opalenizny. Fajnie, że drobinki trzymają się skóry.
Wygląda przepięknie na skórze. Chyba muszę go sobie zakupić jak jeszcze trochę się opale 🙂
Efekt króla Midasa może być ciekawy np na imprezie. 😉
Bardzo lubię Twoje recenzje odnośnie kosmetyków, Bielenda to dobra firma i Twoje zdjęcia rozświetlonej ręki i Twoja opinia sprawia że kupię ten kosmetyk… pozdrawiam
Skóra po nim wyglada piękne
Bardzo ładnie wygląda ten eliksir na skórze 🙂
Buziaki:*
Zawsze, ale to zawsze nabiorę się na te nazwy, choć… aktualnie używam podobnego produktu i … nie jestem zawiedziona. To już coś 🙂
Muszę sobie coś takiego zakupić bo moje nóżki nie prezentują się najlepiej tego lata 🙂
Dużo dobrego czytałam o tym produkcie, ale sama go jeszcze nie miałam. Chyba najwyższy czas to zmienić 😉
Bardzo ładnie wygląda na skórze. Ja lubię Bielendę i jej kosmetyki do ciała. Kiedyś miałam fajne mleczko brązujące – taki kosmetyk multifunkcyjny. Był idealny do nóg:).
Fajnie wygląda na ciałku ten kosmetyk 😉 chyba go dobie zafunduje, tylko chyba już nie wte wakacje 🙂
Brzmi nawet nieźle.
Fajny stolik masz na balkonie. 🙂
Nie miałam, ale może się skuszę, bo zapowiada się całkiem dobrze. 🙂