czasem przyroda mnie totalnie zaskakuje. Stoję i zastanawiam się…jak to jest zrobione! Za oknem deszcz bębnił rytmicznie o szyby, wygrywając sobie tylko znaną melodię. Dodam, że melodię coraz bardziej irytującą. No bo ileż może padać?! Nadrabiając blogowe zaległości kompletnie straciłam poczucie czasu. Lecz gdy słońce nieśmiało wyjrzało zza chmur, wyrwałam się z letargu i…podreptałam do ogródka….
Z pewnością każda z Was…
poczuła chociaż raz w życiu powietrze zaraz po burzy lub długim deszczu. Świeże, czyste, ziemiste, a w ogródku jeszcze na dodatek odrobinę ziołowe. Zbłąkane krople deszczu padały jeszcze to tu, to tam, jakby zdziwione stwierdzając- ale co to już koniec imprezy?! Za to mokra trawa miała ten najbardziej soczysty odcień wiosennej zieleni. Chłonęłam ten obraz wszystkimi zmysłami. Ta zieleń była po prostu niesamowita. W pewnym momencie wśród gęstwiny zobaczyłam coś kremowego…
ślimak!
krzyknęłam niczym 5-letnie dziecko. (no dobra, krzyknęłam ja pierdziele ślimak!, ale to nie nadaje się do publikacji;) Najprawdziwszy ślimak, taki ze skorupką i czułkami. Moje ożywione wybuchy radości kompletnie go przestraszyły. Lecz nie zrażona, przycupnęłam w mokrej trawie. Przemoczyłam buty i trochę spodnie, ale po kilku minutach wytrwałego czekania powoli zaczął wychodzić ze swojej skorupki. A ja nie mogłam się napatrzeć…
Jak to jest zrobione?!
podobne zupełnie do niczego, a żyje tuż obok nas. Podążając przez świat w (jakże by inaczej), ślimaczym tempie robi swoje. Przyznam, że to był największy ślimak jakiego widziałam w życiu. Jestem ciekawa, czy i jak ten ślimak postrzega człowieka. Całe to podglądanie przyrody bardzo mi się spodobało. Dorzucam je do swojego kanonu relaksu. (więcej o nim zobacz: Historia pewnego zdjęcia – emocjonalny flow)
Ponoć takie chwile są niezbędne nam do prawidłowego, zrównoważonego funkcjonowania. Skupiając się na przyrodzie, osiągamy balans, przez moment odcinając się od wszystkiego, co zaprzątało naszą głowę przez cały dzień. Dzięki temu oczyszczamy myśli i zerujemy emocje… Czy tak naprawdę się stało ze mną? Hmmm może nie do końca. Jednak takie chwile faktycznie są na wagę złota. No, to zobaczcie, co tam u Was na trawniku piszczy!;)
Uwielbiam świeże powietrze zaraz po deszczu, burzy. Lubię wtedy wyjść na spacer. Mnie samo patrzenie na naturę, obserwowanie takich małych istotek odpręża i faktycznie sprawia, że jestem tylko tu i teraz.
Witaj Agnieszko, pięknie napisane, bo często w pośpiechu nie zauważamy np. ślimaka, zieleni, piękna natury a chodzi o to aby się zatrzymać…. ja zatrzymałam się przy czytaniu Twojego tekstu i obejrzenia pięknego zdjęcie ślimaka… pozdrawiam
Och ! Cudowny wpis !!!… i piękna chwila uwieczniona na zdjęciu, lecz tak jak mówisz : trzeba to przeżyć samemu – spotkać się z przyrodą ” oko w oko” i zresetować swój umysł. Cudnie !!! Pozdrawiam cieplutko :))
Skoro tak łatwo cię uszczęśliwić – zapraszam do nas. Ślimaków ci jak mrówków (na odwrót też). A gdy jakiegoś nie widać, to Tamaluga i tak go wypatrzy, wydłubie (z trawy, nie ze skorupy!) i przyniesie do domu… 😀
Do domu powiadasz…to ja chyba jednak pozostanę przy moich w ogródku;)
Tak, zdecydowanie 😀
Myślę, że przy takich zwierzętach (itp.) jak żółw czy ślimak od razu byśmy nauczyli się cierpliwości. Choć może właśnie tego one mają nas nauczyć? Ostatnio będąc w drewnianym domku widziałam bardzo dużo ślimaków po deszczu. Bardzo bałam się, że na nie nadepnę, ale się udało i mogły dalej iść swoją drogą 🙂 Deszcz choć często denerwujący to czasami bywa relaksujący. A pytanie jak to żyje, jak to jest zrobione bardzo często jest w mojej głowie 🙂 Pozdrawiam!
Pamiętam jak byłam dzieckiem to lubiłam zbierać ślimaki i je obserwować 😂
Ale fajny!
U mnie ślimaki sa bardziej śmiałe. Spotykam je często na swojej ścieżce nordikowej. czasem nawet przenoszę je na druga stronę, żeby ich jakis rowerzysta nie rozjechał. Pokazują różki całkiem często. 🙂
Uwielbiam powietrze po wiosennej burzy/deszczu, a ślimaki też kiedyś obserwowałam 😀
ślimaki są przerozkoszne! w sumie nie dotknęłabym teraz pewnie, ale Twoje zdjęcia jest mega!
A daj mi spokój z tym pięknem przyrody! Spoko ślimak – tylko ogórki i sałata przegrywają. Dodatkowo przegrywam z mszycami, mrówkami, tymi śmiesznymi pająkami na różach… dobrze, że trzmiele latają, przynajmniej poprawiają mi humor. …;) A zdjęcie słodkie.
Warto patrzeć pod nogi, ponieważ przyroda skrywa bardzo wiele małych, ciekawych stworzeń, które trudno dostrzec gołym okiem. 😊
Piękne zdjęcie ślimaka. Ja ślimaczków mam pod dostatkiem na działce, ale mi one w ogóle nie przeszkadzają i myślę, że dlatego jest ich tyle 🙂 Dobrze się im mieszka u mnie 🙂 pozdrawiam
Uwielbiam powietrze tuż po przejściu takie szybkiej, krótkiej burzy ♥
kurcze! dawno nie widziałam takiego ślimaka! 😛 też bardzo lubię obserwować przyrodę. Zwierzęta i rośliny naprawdę potrafią człowieka uspokoić i zrelaksować. Powiedziałabym nawet, że naładować człowieka dobrą energią 🙂
Hmm, deszczu mogę słuchać godzinami 🙂
Jak spaceruje to zawsze patrzę po nogi. Właśnie dlatego, by zauważać takie małe istoty jak ślimaki i nie zrobić im krzywdy 🙂
Uwielbiam takie powietrze 😍
Choć nie specjalnie lubię ślimaki ,to podczas spaceru uważam żeby na żadnego z nich nie nadepnąć ,a ostatnio ,chyba z racji pogody ,często można się natknąć na ślimaki ☺
Pozdrawiam
Lili
Takie ze skorupką są urocze!
…i jadalne 😀
To powietrze w czasie ciepłego, letniego deszczu to magia, ale zaraz po nim kolejny obłed! I chyba tylko za to lubie deszcz, za to powietrze po.. 😀 a ślimak to było moje zwierzątko dzieciństwa! którego miałam w taki dużym pojemniku, karmiłam go, wypuszczałam na spacery itd 😀