Czym kierujecie się przy wyborze kosmetyku? Opiniami w internecie? Ceną? Składem? Przyznam się tak między nami, że u mnie jest jeden czynnik, który sprawia że produkt wpada mi w oko. Tak, dobrze się domyślacie. Wystarczy niewielki dopisek coffee/caffè i już biorę do ręki. Mocca caffe peeling cukrowy wybrałam spośród wielu na półce właśnie ze względu na nawiązanie do kawy. Jak wyszło w praktyce? Już opowiadam!
Lubię peelingi…
lecz niestety nie mogę o sobie powiedzieć, że jestem w tym systematyczna. W idealnym świecie miałabym plan pielęgnacyjny, którego oczywiście przestrzegałabym na 100%. A w realu? Jak sobie przypomnę lub, gdy widzę, że pasowałoby w końcu zrobić ten peeling… Czy któraś z Was w ogóle ma i stosuje się do takiego planu? Jeżeli tak, napisz mi o tym w komentarzu, jestem bardzo ciekawa, czy w ogóle się sprawdza i jak do niego podejść aby działało!
moje zapasy kosmetyczne w tej kwestii nigdy nie były imponujące. Przy niedawnych zakupach w markecie stanęłam więc przed długą półką po brzegi zawaloną peelingami do ciała. Jakoś w czasach pandemii chyba nikt nie myśli o złuszczaniu;) W każdym razie, jak wybrać spośród milionów? Na czuja – mocca caffe peeling cukrowy wydała mi się całkiem ciekawą opcją…
Mocca caffè to kawa z czekoladą, pisałam o niej już wcześniej – zobacz najpopularniejsze rodzaje kawy – mocha. Połączenie espresso, spienionego mleka i gorzkiej czekolady smakuje całkiem przyjemnie. I łatwo zrobić ją w domu.
Mocca caffe peeling cukrowy…
kopa kofeinowego nam nie daje. Gdyby Lirene było baristą, zamiast kawy z czekoladą otrzymalibyśmy…mega słodkie kakao z imbirem. W składzie próżno szukać bowiem kawy. Fani naturalnej pielęgnacji, patrząc na zawartość będą zapewne zgrzytać zębami. Mi brak naturalnego składu w przypadku kosmetyków tego rodzaju zupełnie nie przeszkadza.
Peeling ma bowiem złuszczać, pozostawić skórę gładką, miękką w dotyku, dobrze się spłukiwać i przyjemnie pachnieć. I ja wiem, aż się rzuca na usta – kobieto, kawy u Ciebie nie brakuje, więc? Po co ci jeszcze gotowce? Bierzesz kawę, olej kokosowy lub oliwę, trochę soku z cytryny i masz super peeling! Taaaa…. powiedzcie to mojemu M… który z uporem maniaka powtarza- kawa zatka nam rury, weź użyj czegoś innego…kawa zatka nam rury….
Przyznam szczerze…
że jak otworzyłam tubkę produktu to trochę mnie odrzuciło. Mocca caffe peeling cukrowy nie pachnie aromatyczną kawą. A gdy nałożyłam na mokrą skórę, to nawet ucieka gdzieś pierwotna zapachowa słodycz. Pamiętacie zapach przypalonego kakao?! Tak właśnie pachnie ten peeling. I to jest jego jedyna wada.
Zamknięty w plastikowej, miękkiej tubce zamykanej na klik, pozwala na bezproblemowe wyjęcie produktu, nawet mokrymi dłońmi. Zwarta konsystencja sprawia, że naprawdę niewiele potrzeba go do peelingu całego ciała. Pozostawia skórę miękką i gładką w dotyku. Teoretycznie nie wymaga nałożenia balsamu, lecz ja staram się zawsze jednak to zrobić. Do tego kosztuje coś koło 15,00 zł. Ze swojej strony jak najbardziej polecam!
♦
A z cyklu jednym zdaniem o... dzisiaj o kawie z blogerką – dziewczyny, jesteście niesamowite! Dziękuję za tak liczne zgłoszenia, każde z nich wywołało ogromny uśmiech na mojej twarzy. Do końca tygodnia prześlę Wam maile- dajcie mi czas, jakieś przeziębienie mi się przyplątało i najpierw muszę się z nim rozprawić, a potem ruszam pełną parą! Oczywiście nabór nie jest zakończony, także jeżeli chcesz opowiedzieć o swojej historii blogowania, to pisz na aga@mycoffeetime.pl Więcej szczegółów w tym wpisie- zobacz: Kawa z blogerką
Ja wolę peelingi kawowe, ale ten również mnie zainteresował. 😊
Teraz używam peelingu Orange Island, on jest cytrusowy. Tego nie znam. Ja zazwyczaj kieruję się składem, a w drugiej kolejności opinia innych osób.
Ja też jestem zdania, że jak coś szybko zmywamy może mieć naturalny skład, nie dajmy sie zwariować ! Ale jest jedno ale, unikam kordunu bo ten to niestety szkodzi naturze
Jakoś nigdy pilingu nie używałam i chyba już nie zacznę 🙂
Lubię peelingi. Takiego jeszcze nie miałam.
Właśnie Twój wpis przypomniał mi, że niedługo lato i wypadałoby zadbać o ciało 🙂 Czas na peelingi
Peelingi staram się oj staram wykonywać regularnie raz wychodzi raz nie ;p przy wyborze staram się sugerować składem, ale nie skreślam produktu tylko przez niego ;p szkoda, że ten zapach taki nietrafiony 🙁
Uwielbiam peelingi, kiedyś stosowałam regularnie dwa razy w tygodniu taki diy z kawy, ale ostatnio wolę gotowy kosmetyk i najczęściej kupuję kawowy peeling z Alterry:)
Pozdrawiam
Uwielbiam peelingi. Z Lirene cubie limonkowy i porzeczkowy. Ale hitem sa dla mnie peelingi z Bielendy. Cuda. 🙂
Ja nie przepadam ani za peelingami, ani za marką Lirene ;p
Polubiłam ostatni peelingi, bardzo!
Ja już niczym, mam swoje Emolium i na tym poprzestanę. Mam tak wrażliwą cerę, że nie chcę już eksperymentować, bo jakiś czas temu źle to się dla mnie skończyło. Pozdrawiam z nad filiżanki herbaty. 🙂 .
Raz w tygodniu robię sobie peeling – sobota/niedziela jest to to i przy okazji nakładam maseczki 🙂
Nie miałam tego peelingu od Lirene- chociaż lubię peelingi tej marki ,ale tu czuje że zapach by mi się nie spodobał, a dla mnie to w kosmetykach do pielęgnacji ciała jest najważniejsze 🙂
Pozdrawiam
Lili
O szkoda, że nie pachnie typowo kawą, ale i tak go chętnie wypróbuję.
Cukrowe jak i te na bazie kawy to moje ulubione 🙂
Nie widziałam tego peelingu jeszcze a kosmetyki kawowe uwielbiam 🙂 Akurat mi sie kończy moj peeling i bede potrzebowała nowy to rozejrzę sie za tym bo cena tez jest atrakcyjna 🙂
Ja jestem za leniwa i za dużo mam innych zajęć, żeby bawić się w „takie” rzeczy 😉
Czym się kieruję w doborze kosmetyków? Praktycznością, szybkim działaniem, nieskomplikowanym dozowaniem i…efektem. Jeśli coś działa tak, że wydaję się sobie młodsza, idę w to, jak w dym. I zostaję przez długi czas, dopóki produkują mi tę serię 😉
Ja się stałam systematyczna w stosowaniu peelingu dopiero wtedy, kiedy zużyłam wszystkie gotowce i zaczęłam sama robić peeling z kawy 🙂
Coffee scrubs are always nicely effective, so I bet this in a tube is really nice too! xo
ja też lubię peelingi 🙂 bardzo fajny produkt 🙂
no to trzeba spróbować:))
Dlaczego w ogóle mnie nie dziwi, że z milionów peelingów na półce wybrałaś ten ze słowem MOCCA CAFFE? 😂
Bardzo lubię peelingi zarówno te do ciała jak i do twarzy. Ze stosowaniem ich systematycznie bywa różnie, na pewno kiedyś byłam bardziej sumienna w tej kwestii. 🙂 a co do kawy z blogera, to chętnie zajrzę do Twojego wcześniejszego wpisu. (Ostatnio nadrabiam zaległości w blogowaniu). Buziaki! 🙂
Szkoda, że nie pachnie, tak jak nazwa sugeruje 😛 U mnie ostatnio ciężko jest ze zużywaniem peelingów 😛
Szkoda, że zapach słaby. Bo ogólnie choć kawy nie piję, to kosmetyki kawowe lubię ze względu na zapach właśnie 🙂
Uwielbiam peelingi i chetnie je testuje.
Szkoda ,że zapach nie przypadł Ci do gustu 🙁 Ja ostanio uzywam kawowego peelingy z Body Boom 🙂
Jakie rury zatka?
Z tym zapachem to coś jest na rzeczy, może prawdziwy peeling tak musi? Ja dostaję taki peeling do ciała od mamy z USA. Jest bardzo dobry, ale tak śmierdzi… ale tak masakrycznie, że muszę wietrzyć łazienkę… Siłą rzeczy rzadko go używam. 😀 I przeważnie do stóp 😀 Chociaż powiem ci, że reszcie rodziny nie przeszkadza. Tomek i Oliwia twierdzą, że owszem, zapach taki sobie, ale żeby zaraz śmierdział? 😀
Jak dostanę następnym razem to ci podeślę, sama ocenisz 😀
Ja akurat mam zupełnie odwrotnie – gdy widzę cokolwiek związanego z kawą w kosmetykach, na pewno po to nie sięgnę, choćby nie wiem jak dobry był. I dlatego też ten produkt do mnie raczej nie trafi 🙂
Nie cierpię zapachu kawy więc i takich peelingów unikam.
Kiedyś systematycznie złuszczałam skórę. Niestety jeden produkt, pewnej znanej marki, strasznie mnie uczulił. Dostałam okropnej pokrzywki a potem skóra schodziła mi płatami jak po opalaniu. Wolę sama zrobić peeling ,przynajmniej wiem co nakładam na skórę.
A ode mnie doszedł mail?:)
Znam, stosuję, wprawdzie zapach nie powala ale…nawet mi odpowiada…serdecznie pozdrawiam…
Uwielbiam peelingi kawowe, ale to tylko i wyłącznie naturalne z kawy :))
Ponoć najlepszy peeling kawowy, to właśnie z naturalnej kawy bez dodatków 🙂
Aczkolwiek ja sama nie próbowałam 🙂
Ja jednak odpadam. Wolę peelingi ze sprawdzonym składem 🙂
Fajny ten kosmetyk., chociaż gdy mówisz, że nie pachnie jak trzeba to troszkę odrzuca przed kupnem. Ja mam peeling z grejfruta i nienawidzę tego zapachu, ale chcę skończyć kosmetyk i wywalić. Chyba każdy ma problem z pielęgnacją, jak nastawię się na jeden kosmetyk, zapominam o drugim, a jak w końcu uda mi się zrobić wszystko od a do z to zabiera mi to masę czasu.
Pozdrawiam!
Lubię peelingi, ale za każdym razem mam po nich podrażniona skórę. Niestety mam bardzo delikatna i przesuszającą się cerę, przez co większość tego typu produktów odpada 🙁 No i niezbyt mnie przekonuje zapach…
Pozdrawiam,
Biblioteka Feniksa
Jak uwielbiam kawę tak kosmetyki kawowe nie koniecznie 😉