Kolejny post z cyklu #fantastycznymarzec! Dzisiejsza lektura pokazuje, że zawód bibliotekarza może być niebezpieczny. Zwłaszcza, gdy książki…żyją własnym życiem. I posiadają moce, które czasem trudno poskromić…Zapraszam na recenzję książki Magia cierni Margaret Rogerson!
Dla przypomnienia…
styczeń w recenzjach był coachingowy, luty opowiadał o miłości a marzec…marzec to miesiąc w którym rządzi fantastyka! Przy doborze książek z tego repertuaru niesamowicie pomogła mi Bogusia, na instagramie możecie ją znaleźć jako @fantastycznie_zaczytana Ma niesamowitego nosa do nieszablonowych, ciekawych książek – a dzisiaj, kolejna z Jej polecenia – Magia cierni Margaret Rogerson.
Książka przenosi nas…
do dziwnego świata. Gdzie książki, pełne magii są trzymane w bibliotekach, a opiekują się nimi wybrani ludzie. Jedną z nich, pretendującą do wykonywania tego zawodu jest główna bohaterka- Elisabeth. Nie zna w sumie świata poza biblioteką, gdzie została podrzucona będąc niemowlęciem. Wychowana wśród szepczących ksiąg, zna prawie wszystkie ich sekrety. I niewiele wie o życiu poza murami biblioteki.
Wie jednak jedno – czarownicy są źli i odpowiadają za wszystkie nieszczęścia. Przynajmniej to wmawiają jej nauczyciele w szkole przygotowującej do zawodu opiekuna książek. W wyniku dramatycznego splotu wydarzeń, Elizabeth będzie musiała nie tylko opuścić dobrze znane mury, lecz i zwrócić się po pomoc do osoby, która przeraża ją, a jednocześnie…fascynuje. Do czarownika Nathaniela Thorna.
Niezwykła historia…
wciągnęła mnie od samego początku, sprawiając, że te 560 stron przeczytałam w trzy wieczory. Zarywając noce. Bo dla książki, która nie tylko wciąga fabularnie, ale i ma wyrazistych, przemyślanych bohaterów oraz sporą dawkę poczucia humoru- naprawdę warto. Ogromnym plusem jest również fakt, że to jest jedna książka- nie pierwsza z wielu części większej opowieści, ale jedna zamknięta historia. I to mi się również w niej bardzo podoba.
I pojawia się pytanie…
co miała książka Magia cierni Margaret Rogerson, a nie miały recenzowane w ubiegłym tygodniu Pozłacane wilki? (zobacz: Pozłacane wilki Roshani Chokshi) Obie książki łączy magia, ciekawe i nieszablonowe podejście do sto razy opowiadanych historii. W każdej dzieje się wiele. Każda ma skomplikowaną fabułę. Lecz Magia cierni wygrywa w cuglach.
Fabularnie jest nieco prostsza. Choć dorównuje wartkością akcji, to jednak wydarzenia nie następują w niej bardzo szybko, dając jednocześnie oddech czytelnikowi i jednocześnie oswojenie się z malowniczo opisanym światem. Do tego jest na tyle ciekawa, że zarwałam dla niej noc, by dowiedzieć się, co będzie dalej. A wierzcie mi, że to nie zdarza się często….
Podsumowując…
gdybym miała Wam polecić jakąś książkę z tego gatunku, z pewnością znalazłaby się tam Magia cierni Margaret Rogerson. Ciekawa historia, fajne podejście do tematu książek i magii. Jednym słowem – zdecydowanie do przeczytania!
Dla wszystkich, których fantastyka zaczyna już trochę nużyć, spokojnie – w przyszłym tygodniu będzie o książce, w której nie będzie ani grama magii. Za to zwycięży potęga umysłu. Zaciekawieni? Zatem do następnego wpisu z cyklu #zaczytanyweekend!
Aguś, już zapewne wiesz, że ja nie czytam fantastyki, więc czekam na coś spoza tego gatunku. 😊
Sprawdzę i się wypowiem, choć u mnie faza na dokument trwa. Ale, że stara miłość nie rdzewieje, wrócę do fantastyki 🙂 Wcześniej czy później…
Ja za fantastyką nie przepadam choć są wyjątki np. Harry Potter, którego uwielbiam! Także nawet fantastyce daję czasem szanse :d
Fantastyka raczej nie dla mnie 🙂
Mało czytam tego typu książki, ale historia wydaje mi się ciekawa. Gratuluję ta szybkiego przeczytania tylu stron. :))) Pozdrawiam serdecznie, dobrego weekendu. <3
Nie miałam okazji czytać tej książki, ale brzmi ciekawie. To prawda, jeśli książka jest ciekawa to można ją pochłonąć w kilka wieczorów.
Pozdrawiam, http://www.carpe–diem.pl
Coś podobnego kiedys stworzyłam, podobnego w sensie magii książek. 🙂
https://poszukujacdrogi.blogspot.com/2018/02/eliksir-zycia-1.html
Znajduję u Ciebie kopalnie dobrych książek 😀 Muszę jakoś się ogarnąć i znaleźć czas na czytanie, bardzo mi jej brakuje. Kocham czytać, zwłaszcza fantastyke
Obszerna ta książka, ale fajnie jest przenieść się do takiego świata. I te książki pełne magii…
Ja za fantastyką nie przepadam, ale książka tego rodzaju związana z biblioteką i książkami brzmi intrygująco:)
Uwielbiam fantastykę, więc w moje łapki w końcu pewnie wpadnie i „Magia cierni”. Jedyne, czego potrzebuję, to czas. 🙂
Mój kosmetohlizm sprawił, że przeczytałam tytuł jako Magia cieni i spodziewałam się po nim recenzji paletki 😀 A sama książka wydaje się interesująca, acz ja sama wolę obecnie inne gatunki, choć po fantastykę namiętnie sięgałam w liceum 🙂 Pozdrawiam!
Lubię takie książki. Absolutne oderwanie się od rzeczywistości. Dasz wiarę, że odkąd spowrotem wróciłam do książek, mam znowu kolorowe i totalnie odjechane sny?
Ja tam kocham magię, ciut jej mogłoby być w każdej książce 😛 Tej jeszcze nie czytałam, ale mnie zaciekawiłaś 🙂
Okładka mi się podoba, a co do fantastyki to może nie jestem w tej akurat kategorii;), ale niekiedy zdarza mi się czytać książki na pograniczu:).
Uwielbiam fantastykę, tam się zawsze coś dzieje 😀 Wspaniała recenzja, bardzo zachęcająca, myślę że polubiłabym się z tym tytułem, jeżeli miałabym okazję bliżej go poznać 🙂
Pozdrawiam ciepło ♡
Uwielbiam takie książki! Myślę, że z przyjemnością by mi się czytało
Żałuję, że nie dałam tej książce szansy wcześniej. Możliwe, że jak wyrobie się ze swoimi stosami literatury, to sięgnę i po nią. 🙂
Twoja recenzja wskazuje, że pomimo swojej gatunkowości fantasy, nie jest to typowa książka o czarach. Dostrzegam poprzez Twoją recenzję więcej normalność w tej historii. Tak więc zachęciłaś mnie. 🙂
Już sam tytuł mnie przyciąga. Bardzo często własnie nim się sugeruje przy wyborze książki:-)