Próbki to temat rzeka. Czasem otrzymujemy je jako dodatek do zakupu w drogerii, czasem w gazecie a jeszcze częściej przy okazji wizyty u kosmetyczki. Po co one właściwie są i czy…da się na ich podstawie rzetelnie stwierdzić czy coś nam będzie odpowiadało? O tym dzisiaj w kosmetycznym wtorku!
Próbki o których dzisiaj mowa…
otrzymałam na grudniowym spotkaniu #blogerkipogodzinach w Rybniku. (aby zobaczyć, co robiłyśmy i jak dobrze się bawiłyśmy…zobacz: #blogerkipogodzinach relacja ze spotkania) W każdym razie, Creamy obdarowało nas w sumie całkiem hojnie – próbka olejku do demakijażu, dwa kremy i dwa sera do twarzy. Wszystko do wypróbowania i oceny. Tylko…jak tu rzetelnie ocenić, gdy materiału badawczego tak mało?
Generalnie jestem przeciw próbkom…
bo wydaje się, że po tak krótkim okresie używania naprawdę niewiele możesz powiedzieć. Miałam kremy, które na początku świetnie współgrały z moją skórą, a potem ją…zapchały. Bywały i sera, które na początku szału nie robiły, ale przy dłuższym stosowaniu dawały cudne rezultaty. Bo tu największym naszym sprzymierzeńcem jest czas i…regularność stosowania.
Na obronę jednak, muszę przyznać, że takie próbki mają też plusy. Jeżeli dany kosmetyk ma uczulić, to zrobi to od razu. Gdy nie spodoba nam się zapach, to od pierwszego powąchania. Aż w końcu, gdy nie odpowiada nam konsystencja czy kolor, lub jego zachowanie na skórze – działanie próbki powie nam o tym od razu. I to jest chyba największy plus takich jednorazowych saszetek.
Wracając jednak do otrzymanych próbek od Creamy…
czas na krótki przegląd i komentarz. Mam swojego faworyta, jest też kosmetyk, który od pierwszego użycia u mnie jest na „nie” i raczej po niego już nie sięgnę. Creamy to raczej młoda marka, powstała w 2015 roku. Specjalizuje się w kosmetykach naturalnych, ma swój sklep stacjonarny na Chmielnej w Warszawie. Klientki zakochały się w ich kremach z Moringą i olejkach do demakijażu. A jak było ze mną? Już opowiadam…
OLEJEK DO MYCIA TWARZY I DEMAKIJAŻU MORINGA FOR YOU…
był jednym z pierwszych olejków które miałam okazję stosować do demakijażu. Tuż po otworzeniu saszetki wylałam odrobinę aby zgodnie z zaleceniami producenta wmasować go w nawilżoną skórę. Potem zalecano kolejnymi kilkoma kroplami zwilżyć wacik i…przetrzeć nim twarz. Niestety, dla mnie już zabrakło- zbyt duży miałam rozmach przy pierwszym kroku;) Ogólnie…jestem na nie. Po użyciu nie czułam aby skóra faktycznie była wyczyszczona. Może przy dłuższym stosowaniu polubilibyśmy się…
FOR YOU FUSION LEKKI KREM DO TWARZY, CERA MIESZANA
zaskoczył mnie zapachem – takim bardzo leśnym, zapach przywołuje spacer między drzewami tuż po deszczu… miłe, prawda? Co do konsystencji – zwarta, konkretna. Działanie? przyjemne, lecz…szału nie było. Przyzwoite nawilżenie, nie zrolował się pod podkładem mineralnym. Generalnie, pierwsze wrażenie całkiem dobre, lecz, co zauważyłam wieczorem, skóra była lekko przesuszona.
MORINGA FOREVER & EVER MOCNO NAWILŻAJĄCY KREM DO TWARZY
zapowiadał się nieźle. Kwestie zapachowe i konsystencja podobna jak w przypadku pierwszego kremu. Działanie? Jeżeli mogę ocenić po próbce – całkiem dobre. Lecz…mimo deklarowanego mocnego nawilżenia, w drugiej połowie dnia moja skóra była lekko przesuszona….
YOUNG CACAY ANTYOKSYDACYJNE SERUM OLEJOWE Z WITAMINĄ C, CERA MIESZANA
próbka serum zamknięta w szklanej tubce, podobnej do tych, w których ukrywają się próbki perfum. Otwiera się bez problemu, z odmierzeniem tych dedykowanych przez producenta kropel jednak jest trochę gorzej. To jednak próbka, więc nie narzekam. Ta mała próbka wystarczyła mi na 5 dni nocnej pielęgnacji. Genialnie świadczy to więc o wydajności tego kosmetyku. A jak z działaniem? Tu nie mogę powiedzieć złego słowa. Było naprawdę świetne. Rano skóra była zadbana, jakby bardziej rozświetlona i miła w dotyku.
AGELESS OPUNTIA NAWILŻAJĄCE SERUM OLEJOWE Z WITAMINĄ C, CERA SUCHA
kolejna próbka serum, które świetnie spisało się na mojej skórze. Wydajność równie dobra i równie kiepskie dozowanie produktu. Nie sposób jednak przemilczeć zapachu tego i poprzedniego serum – było…koszmarne. Ja wiem, że kosmetyki naturalne rządzą się swoimi prawami, ale to serum zapachowo przypominało mi…coś niemiłego. To już nie był spacer po lesie;)
Podsumowując…
bo rozpisałam się jak zwykle niemożliwie. Cieszę się, że te próbki wpadły w moje kosmetyczne łapki, bo dzięki temu zaoszczędziłam trochę pieniędzy- wiem, że na olejek do demakijażu nie ma co się rzucać, kremy są przyzwoite a w serum warto zainwestować. Pomimo kiepskiego zapachu – ten znika w kilka chwil po nałożeniu…
Więcej o tych kosmetykach naturalnych poczytacie na stronie Creamy – creamy.pl
A jaki jest Wasz stosunek do próbek? Używacie, czy też raczej nie rzucacie się na te miniaturki kosmetyków?
W moim przypadku to bywa różnie. Niektóre próbki od razu dają efekty i mogę powiedzieć, że chcę wrócić do produktu, a inne nie robią zupełnie nic. Tej marki nie znam zupełnie. 😊
Hej, wykorzystuję swój czas na nadrabianie blogowych zaległości 🙂 Na moją stronę wrócił też formularz komentarzy, więc znów możemy się wymieniać 😀 Co do próbek, w moim przypadku to się nie sprawdza. Muszę wypróbować pełny produkt, żeby wiedzieć czy dla mnie jest OK. Ilość kosmetyku w próbce nie wystarcza zazwyczaj na tak długi czas by można było sprawdzić jego działanie. No, chyba, że chodzi o oleje do włosów i perfumy 🙂 Ściskam Cię Aga i zdrówka życzę!
Chętnie sięgam po próbki o ile są one w opakowaniach, które pozwolą użyć kosmetyk co przynajmniej z 5 razy. Saszetka na raz raczej nic nie da.
Leśny zapach kusi, miło sobie taki wyobrazić. 🙂 Dawno nie miałam żadnych próbek. Mam wrażliwą skórę, to próbki naprawdę bywają pomocne. 🙂 Pozdrawiam cieplutko. :)))
Ja lubię próbki- jeśli chodzi o kolorówkę czy jakieś kosmetyki do pielęgnacji, trudno się z Tobą nie zgodzić- ciężko jest ocenić czy są dobre dla nas ,ze względu na to że są to małe ilości
Natomiast jeśli chodzi o perfumy ;kilka razy mnie już uratowały 🙂
Bywało że po psiknieciu próbka okazało się że jestem uczulona na dany zapach- zazwyczaj tyczylo się to tych „lepszych ” jak np.Dior
Pozdrawiam
Lili
Spójrz na to również z drugiej strony. Jeśli nie spodoba Ci się próbka od razu, zawsze możesz ja ją wyrzucić. Całego kremu jakby szkoda 🙂
Ja bardzo lubie próbki, dlatego że wiem jaki krem ma konsystencje, czy koi moja skórę po umyciu, czy nie wywołuje u mnie uczulenia. Czasami z opisu lub z opinii innych nie da się jednoznacznie stwierdzić czy dany produkt nam nie zaszkodzi, tym bardziej jak krem kosztuje ponad 100 zł.
Jeśli chodzi o próbki to jestem za, bo nawet mąka „porcja” pozwala już w jakiś sposób zapoznać się z kosmetykiem, sprawdzić czy nas nie uczuli itp. A próbki perfum to już w ogóle kosmos, dla mnie są niezbędne.
Próbka mnie nic wielkiego nie daje, owszem, zapach, konsystencja to tak a reszta to już nie , nic mi nie mówi próbka kremu jak na mnie zadziała ale perfumy to tak, wiem czy zapach mi będzie odpowiadał czy nie. Serdecznie pozdrawiam…
Ja mam takie samo podejście jak Ty 😀 Ze kosmetyk poznajemy dopiero przy dłuższym stosowaniu ale dzięki próbce możemy zobaczyć czy nas nie uczula. Jedynie próbki podkładu czy korektowa mają większy sens 🙂 Bo już przy pierwszej aplikacji widzimy czy daje zamierzony efekt 🙂
Z próbek to jedynie lubię te z podkładami, albo na wyjazdy zabieram. Ale w normalnej pielęgnacji rzadko po nie sięgam
Jak wpadną w moje ręce, to używam, ale po próbkach można jedynie tak ogólnie ocenić podstawowe kwestie, np. takie, jak wymieniłaś. Nie przywiązuje do próbek wielkiej uwagi, choć niektóre czasem mnie zaskoczyły i sprawiły, że sięgnęłam po normalne opakowanie 🙂
Zdecydowanie fajnie spróbować takie miniaturki przed zakupem aczkolwiek często zapominam, że je mam i leżą później w kartonie hehe:D
Ja próbki chętnie zabieram ze soba na wyjazdy.
Nie znam omawianej marki. Ale z wszelkich próbek chętnie korzystam. Moja skóra jest dość wymagająca, więc próbki ułatwiają mi wybory kosmetyczne. Serdeczności przesyłam:))
Próbki to mily dodatek, ale musza przyznac, ze raz sie przejechałam. Po probce wydawalo mi sie, ze krem bedzie super, a przy dluzszym stosowaniu okazal sie klapa.
Różnie z tym bywa, próbki raczej używam jako tester, czy nie dostanę uczulenia. Nie ma mowy, żebym mogła na jej podstawie stwierdzić czy produkt działą, czy mnie nie zapycha etc. Już bardziej ufam miniaturą, 15 ml to nie tak mało i tu już pokładam większe zaufanie
Witaj Agnieszko, też jak Ty nie lubię próbek ale to dobra opcja jak chcę wypróbować czegoś nowego a nie jestem przekonana do danej marki. Ciekawie napisałaś o kosmetykach szczególnie o serum mnie zainteresowało…
pozdrawiam ciepło
I’ve never heard of Creamy before, but I do like samples with most products but sometimes they’re just too small for us to know if they’re good enough xo
Makeup Muddle
Zawsze miło jest dostać próbkę, szczególnie produktu, na który na co dzień nie jest nas stać. Jednak również uważam, że tego typu tester nie daje pełnego obrazu produktu.
Ja bardzo sobie cenię próbki bo pozwalają mi podjąć decyzję.
Ja lubię próbki, bo zawsze dowiem się czy coś jest dla mnie czy niekoniecznie 🙂
Lubię próbki 🙂 Pozwalają poznać konsystencję kosmetyku oraz tego czy czasami nas coś nie podrażni 😉
Ja lubię próbki. Pytam zwykle o próbki kremów ponieważ ma dziwną twarz i nie każdy krem mi pasuje i juz po dwóch razach jestem w stanie powiedzieć czy dany krem będzie dla mnie czy nie. Także jak dają to i biorę albo sama o nie pytam 🙂
Ja nie lubię tony przypadkowych próbek pchanych do wszystkiego, a jak chcesz spróbować konkretnego produktu, to nie ma na to szansy 😛 Jak dla mnie nie da się po nich stwierdzić czy produkty się sprawdzą, jedynie czy jest potencjał i czy skóra bardzo źle na te produkty nie reaguje 😛
Generalnie próbki są fajne, bo można sprawdzić, czy nas nie uczuli, ale według mnie kosmetyk można ocenić już po dłuższym stosowaniu. Pozdrawiam 😉