Przeszedł luty…odkuj buty. Czy jakoś tak. Miniony miesiąc, choć nie tak długi jak pozostałe, był dla mnie ciężkawy. Zarówno emocjonalnie jak i zdrowotnie, postawił mnie przed pewnymi wyborami. A i zawodowo stanęłam na rozdrożu. Jak się zapewne domyślacie, nie będę go za dobrze wspominać, choć zdarzyły się i naprawdę miłe akcenty!
Na dobre wróciłam do biegania…
i innych aktywności. Już dawno zaobserwowałam, że po treningu wszystkie myśli jakoś lepiej układają mi się w głowie. Czy to za sprawą endorfin, czy może przez całkowity mentalny reset? Nie wiem. Lecz…widzę, że to mi służy!
Doceniłam swoje własne „cztery kąty”…
przez prawie cały luty mieszkaliśmy w domu u Teściów. Oni sami, wyjechali w długą podróż do Indii. I choć wciąż byliśmy w tym samym mieście, to jednak trochę dalej od wszystkiego co było nam znane. Sytuacja ta była niezwykłą odmianą w szarej prozie życia, choć, wymagała pewnych zmian w codzienności. Chociażby wcześniejszego wstawania i codziennego dowożenia i przywożenia Dziewczyn do szkoły i przedszkola. I sprzątania ogromnego domu. I wielu innych prozaicznych rzeczy. Po trzech tygodniach z przyjemnością wróciłam do mojego mieszkania. Nie myślałam, że aż tak bardzo zapuściłam tu korzenie!
Dłuższe dni, to również więcej czasu na wspólne spacery…
i spędzanie czasu na świeżym powietrzu. Czuję, że taka aktywność wpływa dobroczynnie nie tylko na mnie, ale i na moje pociechy, które po całym dniu w czterech ścianach szkoły i przedszkola, ma chwilę, aby swobodnie pobiegać czy po prostu nacieszyć się świeżym powietrzem, a czasem i słoneczną pogodą. Brak światła bardzo mi już doskwierał. Chyba jestem jednak jedną z tych światłolubnych, które bez promieni tracą część swojej energii. A może po prostu brakuje mi witaminy D?
Oto mój luty. Pozostawił kilka niezamkniętych spraw, których bieg tylko częściowo zależy ode mnie. Mam nadzieję jednak, że wraz z wiosną wróci mi energia do działania i optymizm, który ostatnimi czasy odrobinę przygasł…
A jak tam u Was?
Aguś, życzę Ci, aby te złe chwilę poszły w zapomnienie i by teraz było już tylko lepiej. 😊 ♥
zazdroszczę pięknej ścieżki rowerowej. Jeżdżę, jak tylko słońce:))
Lubię jak dni stają się coraz dłuższe.
Czyli luty minął nam tak samo – Też miałam podobne problemy
Dobrze że już marzec – oby był lepszy 😘
Pozdrawiam
Lili
Widze, ze ten luty to sie dal wszystkim dobrze we znaki.
Mój luty był udany, był też pełen zmian, taki zaskakujący. Ja znów jestem z tych osób, które biorą siłę z chmur, deszczu i słońce źle na mnie działa, nie wiem dlaczego, ale tak mam od dziecka. Teraz to ja będę się zmagała z brakiem energii, ale jakoś sobie poradzę. :))) Pozdrawiam i życzę dużo słoneczka. :***
Podziwiam Cię za bieganie, ale już Ci to mówiłam. Mój luty był dość chorowity – 3 tygodnie na L4 zleciały zdecydowanie za szybko ;p
Mam nadzieje, że te przykrości odejdą w cień. Przesyłam moc uścisków
Ja też sporo czasu spędzałam na świeżym powietrzu z Kaliną
Luty, kiedy to było…. ;p
Super, widzę, że luty w Twoim wydaniu bardzo udany <3
Pozdrawiam
I wtedy się docenia co się ma 🙂 przynajmniej ja tak mam, jak gdzieś wyjadę na dłużej strasznie tęsknię za domem, zamota sofą, za sypialnią i całym klimatem w domu 🙂 kocham mój dom i ciężko by mi było się z niego wynieść 🙂 u nas już też wieczory dłuższa ale na spacery jeszcze za zimno, tu wieje, pada i mega często jest to nie ce się nosa za drzwi wystawiać na dłużej 🙂 cieszę się że już marzec bo zaraz kiwnień i wiosna 🙂
Nie ma to jednak jak na swoim, nawet wielki dom tego nie zastąpi:)
Witaj Agnieszko, oby wszystko się Tobie ułożyło jeśli potrzebujesz rady, ja bezinteresownie pomogę pozdrawiam ciepło
W lutym wg numerologii wchodzimy w sferę dużych i potrzebnych zmian 😉 Odnośnie mieszkania we własnych czterech ścianach myślę podobnie.
Mi luty zleciał błyskawicznie, nawet nie wiem gdzie 😉
Jestem dumna, że wróciłaś do biegania, zawsze podziwiam ludzi, którzy podejmują się biegania, bo sama tego nie lubię i nie wiem czy kiedykolwiek się to zmieni 🙂
A Tobie życzę by kolejne miesiące były łatwiejsze 🙂
Dobrze wrócić na swoje, ale fajnie też że miałaś okazje pomieszkać gdzie indziej 😀
Ja luty spędziłam bardzo przyjemnie:). Mam nadzieję, że marzec będzie dla Ciebie dużo lepszy:).
Dla mnie luty też był ciężkim miesiącem. Dobrze, że już za nami.
Luty minął Ci przyjemnie 😉
No prawie;)
Życzę milszego marca, wiosna na pewno doda energii i radości 🙂
Mam taką nadzieję…
O, nie bali się lecieć tak daleko?
Bali się… ale z drugiej strony chęć spełnienia marzenia była silniejsza. No i wtedy wirus jeszcze tak nie szalał…
🙂
Będzie lepiej! Z całego serca Ci tego życzę, bo wiem jak to jest gdy rzeczy stają na rozdrożu, a sporo nie zależy od nas samych. <3