Tak, dobrze czytacie. My, Polacy, również mamy swój oryginalny sposób na przygotowanie kawy. I choć patrząc trzeźwym okiem, niejako wymusiła to historia i sytuacja ekonomiczna. No ale… mamy kawę po naszemu. Przyznam, że szukając więcej informacji, natrafiłam nawet na jej dwie wersje. Lecz tylko jedna jest przyjazna dla podniebienia. Dlaczego? Czytajcie dalej!
Źródła historyczne podają, że…
tradycyjna kawa po polsku ma swoje źródła w Turcji. Nie dziwi to zupełnie, biorąc pod uwagę fakt, że w czasach Rzeczypospolitej Obojga Narodów, nasz kraj miał bliskie stosunki gospodarcze i dyplomatyczne z Turcją Osmańską. Dlatego też, w tym wydaniu kawa po polsku jest bardzo aromatyczna i nieco…ekstrawagancka, jak na nasze dzisiejsze standardy.
Aby zaparzyć ją w stylu XVIII i XIX wieku, należy porcję kawy i kardamonu wsypać do rondelka, zalać bardzo zimną wodą. Potem podgrzewać, uważając, aby nie doprowadzić do wrzenia. Poczekać 3 minuty i czynność powtórzyć dwukrotnie. Następnie bierzemy śmietankę i zmielone migdały, doprowadzamy do wrzątku.
Podanie kawy jest równie ważne. Na spód filiżanki dajemy 1 żółtko jajka, ubijamy je, a następnie dodajemy gorącą kawę. Następnie dodajemy śmietankę z migdałami, a na sam wierzch nakładamy specjalny, gruby opłatek, który ma przypominać gruby kożuch. I pijemy!…
Kto się odważy?;) Ja chyba jednak nie…
Na szczęście kawa po polsku w dzisiejszym wydaniu…
jest nieco bardziej przystępna smakowo. Tak jak się domyślacie – to zwykła popularna „parzucha„ . Pili ją moi rodzice i choć kolejne pokolenia traktują ją nieco po macoszemu, to jednak wciąż jest popularną alternatywą dla innych kaw. No i najważniejsze pytanie, czy zaparzasz ją w domu we właściwy sposób?
Przyznaję, że nie byłabym taka mądra, gdyby nie kurs domowego baristy, na którym byłam kilka miesięcy temu. Szerzej o nim zobacz: kurs domowego baristy… Tu jedynie powiem, że to był jeden z nielicznych momentów, kiedy po kursie nie miałam już ochoty na kawę! Po kilku godzinach degustacji, rozmów i testowania kaw nawet ja powiedziałam dość!;)
Jak dobrze zrobić kawę po polsku?
Bo generalnie, w większości przypadków wygląda to tak – do szklanki wsypujemy jakąś tam kawę, zalewamy wrzątkiem, czekamy aż kożuch opadnie i w zależności od upodobań dodajemy mleko i cukier lub też nie. Jak się okazuje, w tym krótkim opisie są minimum dwa błędy. Jakie?
Kawa – musi być grubiej zmielona. Chodzi o czas, w ciągu którego kawa ma styczność z gorącą wodą. Jeżeli będzie zbyt mocno zmielona, zalewając ją gorącą wodą doprowadzimy do przeparzenia. W efekcie zamiast aromatyczna, będzie potwornie gorzka.
Woda- nie wrząca! Najlepiej, aby miała 94 stopnie, ale że mało kto z nas ma czajnik z termometrem, to po prostu odczekajmy chwilę, zanim zalejemy nią kawę.
Zabieramy się więc do dzieła…
bo kawę po polsku robi się bardzo prosto. Potrzebujemy szklankę/kubek/filiżankę, do tego grubiej zmielona kawa i gorąca woda.
krok 1 – wsypujemy odpowiednią ilość kawy, gotujemy wodę, doprowadzamy do wrzątku, czekamy chwilkę
krok 2 – gdy woda nie będzie już wrząca, niewielką jej ilość wlewamy do naszej szklanki z kawą. Robimy tzw. preinfuzję. A w praktyce…błotko. Czyli mieszamy kawę z niewielką ilością wody i czekamy jakieś 2 minuty
krok 3 – wlewamy pozostałą ilość wody, mieszamy, czekamy jakieś 4 minuty i mamy gotowy aromatyczny napar
Największym zdziwieniem dla mnie był fakt, że kawy nie zalewa się wrzątkiem. I drugim, że należy jednak zrobić preinfuzję, aby dać kawie „odetchnąć” i tym samym pozwolić jej na uwolnienie wszystkich aromatów. A jak tam u Was? pijecie kawę po polsku?
Gotowałam kiedyś coś podobnego, z mlekiem i migdałami, może spróbować i z żółtkiem? Tak, czajnik z termometrem jest potrzebny, jak człowiek się upiera przy zielonej herbacie. …dam znać, co wyszło z tego żółtka.
Jestem z tych ludzi, którzy przy zielonej herbacie również się upierają;) No i w końcu muszę sobie kupić taki czajnik z termometrem. Co do tego żółtka, rób na własną odpowiedzialność….i napisz jak poszło 😉
Ja zawsze za bardzo się spieszę przy robieniu kawy więc ograniczam się do zalania jej wodą i dodania mleka😅
To poczekaj chociaż dwie minutki aby nie zalewać wrzącą wodą!;)
To żółtko mnie zaskoczyło, coś mnie kusi, by spróbować. Obawy mam, ale pokusa spora. 😀 Przygotuję następnym razem kawę tak, jak ją opisałaś. Zobaczymy, cóż to powstanie. 😀 Pięknego dnia droga Agnieszko. :)))
O rany, Aguś, dobra, zrób, a ja trzymam kciuki. Tylko wiesz…na własną odpowiedzialność;) Tam gdzie surowe żółtka czy białka, ja zachowuję bardzo dużą czujność!
Napewno będę przygotowywała kawę według Twoich wskazówek kochana. 😊
W takim razie życzę wielu aromatycznych chwil!:D
Oj rzadko piję taką kawkę po Polsku ;p może kiedyś wypróbuje 😀
Jeżeli lubisz kawę z ekspresu, taka kawa po polsku niekoniecznie będzie Ci smakować. Po prostu masz już wyrobione trochę inne smaki;)
Kawy „po polsku” nie pilam juz od wiekow, nawet mama moja ma zaparzarke specjalnie dla mnie jak przyjezdzam raz na pare lat 🙂 Blotku mowie zdecydowanie NIE 🙂
Rozumiem, każdy ma swoje smaki;)
Nie , nie , nie :))) Kawa z ekspresu , lub z kawiarki – takiej po polsku – nawet chyba nie miałabym ochoty już się napić.
Jestem tego samego zdania…kawa z ekspresu albo kawiarki. Po kawie po polsku mam niezłe „hercklekoty” 😉
Ten pierwszy sposób – masakra, też raczej bym się nie odważyła;)
Niedawno piłam kawę „po polsku” u znajomych i szczerze powiedziawszy to zupełnie nie ten smak, który kocham w kawie;)
Pozdrawiam:)
Taaak…doskonale Cię rozumiem. Jednak nie napisałam w poście jednej ważnej rzeczy – że każdy z nas ma swoje kawowe smaki i dla niektórych, przyzwyczajonych do tego rodzaju kawy, inna kawa, dajmy na to…sojowe latte, będzie nie do przejścia…
Nie próbowałam jeszcze kawy po polsku, ale to ciekawe co piszesz:).
Dziękuję:)
To tak jak z herbatami, też wiele rodzajów nie zalewa się wrzącą wodą.
Na herbatach słabo się znam, ale zieloną również nie zalewam wrzątkiem.
Rzadko piję kawę, ale jak już się jej napiję to robię ją na szybko. 😀 Widzę, że popełniałam parę błędów. 😀
Wiesz, wystarczy odczekać te 2 minuty, by nie zalać wrzątkiem- to już zmienia smak kawy na zdecydowanie mniej gorzki a bardziej aromatyczny…
Tyle sposobów…
Ja piję rozpuszczalną 😉
Ech… no dobra. Każdy ma swoje smaki. Ale gdy ma się do dyspozycji całe menu, po co sięgać tylko po fast fooda? 😉 A na serio, spróbuj zaparzyć kawę w kawiarce, albo chociaż po polsku. To zupełnie inny wymiar prawdziwej kawy:D
Piszesz tak pięknie o kawie, że konia z rzędem dałabym temu, który by mnie do niej przekonał. Ja z kolei jestem uzależniona od herbaty… w domu obecnie mam jakieś 15 gatunków, co i tak jest małym zbiorkiem, jako że większość zapasów wypijam ostatnio:-)
O rany, dziękuję!:) Na herbatach nie za bardzo się znam, lubię czarną, zieloną i czasem białą. Ale zapewne dla Ciebie jako znawczyni tematu to wygląda tak, jak u mnie ktoś powie – pijam z mlekiem, bez mleka albo z pralinkami;))))
O sposobie mieszania kawy przed całkowitym zaparzeniem słyszałam, ale dotyczyła rozpuszczalnej, którą w sumie rzadko kiedy piję, pomagało to wydobyć jej aromat, smak i piankę, która dodawała apetytu 😉 Spróbuję też z parzoną, bo taką kawę lubię najbardziej 🙂
Kawa rozpuszczalna powstaje przez liofilizację, więc jej wcześniejsze zalanie powoduje rozpuszczenie granulek a tym samym zrobienie ekstraktu, który faktycznie może ładniej pachnieć. Ale nic poza tym. Spróbuj z parzoną, ale pamiętaj o odpowiedniej grubości zmielonej kawy- to naprawdę istotne, żeby nie wyszła Ci przeparzona gorzka kawa…
Zawsze tę tzw. kawę sypaną zalewam wrzątkiem i od razu po brzegi. Jutro przygotuję zgodnie z „procedurami”.
Serdecznie pozdrawiam:)
O rany, mam nadzieję, że wyszła dobra!;)
Oj ja też się raczej nie skusze 😁
Jeśli chodzi o kawę ,zalewam kawę wrzątkiem i tyle…
Ale chętnie wypróbuję Twoje wskazówki ☺
Pozdrawiam
Lili
Z kawą jest jak z makijażem – wszystkie mamy do dyspozycji podobne kosmetyki- ale przecież nie nałożysz pudru wykańczającego makijaż pod podkład, czy też nie dasz bazy na nałożone już cienie;))) Spróbuj nie zalewać kawy wrzątkiem, zobaczysz różnicę!
Kogiel mogiel do kawy, kiedyś o czymś takim słyszałam, ale w całości już nie 😛 Kiedyś naturalną kawę zalewałam zawsze wrzątkiem i dziwiłam się, że nie wychodzi i fusy nie siadają. Potem zaczęłam je właśnie sparzać, małą ilością wrzątku, odczekiwałam chwilę, ale nigdy aż 2 minuty i dolewałam do pełna. W kroku 3 chodziło o wodę, a nie o kawę, prawda? Sprawdzę, czy wg Twoich wskazówek, wyjdzie mi lepsza 😛
Aaaaaaa! już poprawiłam. Bardzo dziękuję za zwrócenie mi na to uwagi. Mam nadzieję, że kawa wyszła bardziej aromatyczna:D
To kwestia też dobrej kawy, ja np. mam jedną, swoją ulubioną – włoską ♥ Pije ją jak mogę, ale jeśli chodzi o takie smakowe to lubie testować i testuje. Ogólnie jestem kawoholikiem więc pije taką kawę, jaką mi podają 😀 teraz planuje popróbować brytyjskich prawdziwych kaw 🙂
Oczywiście, że rodzaj kawy ma tu znaczenie- im dalej w las tym więcej…kaw;) W każdym razie, kwestię doboru smakowego kawy zostawiłam wierząc, że jak już coś wsypujecie do szklanki, to znaczy, że lubicie. Swoją drogą, dzięki za podsunięcie ciekawego tematu właśnie o smakach kaw z różnych rejonów świata:D
Ja pijam kawę parzoną na różne sposoby. Obecnie gustuję w latte. Podejrzewam, że to wpływ picia kawy espresso, którego to nałogu nabawiłam się będąc na Maderze 🙂 Espresso jest nie dla wszystkich i na dłuższą metę solidnie obciąża wątrobę. Pijałam dziennie cztery takie kawy. Organizm sam wybiera co dla niego najlepsze.
Faktem jest, że na pewno mogę nazwać się prawdziwą kawoszką. Kawę, choć w różnych postaciach piję już prawie…40 lat 😉
Oooo, to faktycznie, jesteś koneserem kawy:) Latte kiedyś było moją ulubioną, potem cappuccino. Lubię je z samego rana, a potem właśnie espresso albo lungo….
Ja tam oczywiście robię wszystkie zasadnicze błędy przy parzeniu kawy, ale taka najbardziej mi smakuje 🙂
I nie będę polemizować. Bo w kawie, najważniejsze jest to, aby dawała swoim smakiem radość:D
Ja nadal nie mogę przekonać się do kawy, ale może kiedyś spróbuję.
Rozumiem (chociaż nie, nie rozumiem, kawa jest pysznaaaaaa!;))) Jestem za to pewna, że uwielbiasz herbatę:)
Także jestem zaskoczona tym, że mamy kawę po polsku! Jestem ciekawa, co mów domowy kawosz powiedziałby na tworzenie najpierw błotka w kawie 😉
Aż się boję spytać. Dla mojego Taty takie błotko w kawie jest po prostu nie do przyjęcia!;)
Kiedyś byłam nałogowym kawoszem. Ale przestałam pić kawę zupełnie, dlatego, że przesadzałam i piłam po 6 albo więcej. Zapach kawy jednak nadal uwielbiam 🙂
Uuuuu 6 i więcej mocnych kaw to zdecydowanie za dużo. Ja pijam dwie, góra trzy…A zapach kawy jest po prostu cudny- zwłaszcza świeżo zmielonej lub zaparzonej właśnie tak w stylu „po polsku”:)
Kawa po polsku to brzmi dumnie, a serio też raczej bym się na nią nie skusiła.
Kawę mimo,ze bardzo lubie jej aromat piję ze względu na poziom zelaza bardzo rzadko.
cieplutko pozdrawiam
Rozumiem. Jak organizm nie pozwala to nic na siłę:)
Jak fajnie się dowiedzieć czegoś nowego 🙂 Wiedzą przydatna, często robię kawę dla swojego faceta. Tym razem zrobię tak jak opisałaś. Ciekawe czy wyczuje różnicę 😀
Również jestem ciekawa. W sumie, jeżeli jest koneserem kawy wyczulonym na smaki, to zapewne wyczuje:)