Kolejny tom przygód Chyłki i Zordona. Jakoś przeoczyłam jego promocję, jeżeli jakakolwiek była. Nie czytałam żadnej recenzji na zaprzyjaźnionych blogach książkowych, nie widziałam też nic w internecie. Gdy więc na legimi zobaczyłam „Wyrok”, mimo wcześniejszej niechęci, pobrałam. Miałam cichą nadzieję, że to ostatnia książka z tej serii. Dlaczego? Już piszę.
Mam niebywałą słabość do tej serii. Pierwsze części pochłaniałam w jeden, góra dwa wieczory. Mimo, że sporych rozmiarów, czytało się szybko, a do tego wieczór niepostrzeżenie zamieniał się w późną noc… Jednak z tomu na tom historia stawała się coraz bardziej nużąca a relacje między głównymi bohaterami jakieś takie naciągane, a wręcz…irracjonalne i głupie. 9 część przelała czarę goryczy, zresztą, pisałam o niej w jednej z recenzji (zobacz: Umorzenie Remigiusz Mróz). I wtedy już przechodziło mi przez myśl, że ta seria powinna zakończyć się na góra piątym tomie. Jednak autor postanowił inaczej i dzisiaj na tapecie mamy „Wyrok”
O czym to jest?
Zordon w końcu zdaje egzamin adwokacki i jest pełnoprawnym prawnikiem. Wciąż pracuje w kancelarii Żelazny&McVay, gdzie ma nawet swój gabinet. Do tego całkiem nieźle układa mu się z Chyłką. Gdyby nie fakt, że jest śmiertelnie chora, byłaby sielanka. Kłopoty sprowadza nie kto inny, jak czarny charakter znany już z pierwszego tomu, Piotr Langer. Oferuje pomoc, lecz nic za darmo. Prawnicy muszą wybronić chłopaka oskarżonego o bestialskie zabójstwo. Jeżeli im się uda, Chyłka zyska możliwość powrotu do zdrowia. Lecz… zawsze jest jakieś ale…
Jak się czytało? (4/10)
Ze zdziwieniem muszę stwierdzić, że o wiele lepiej niż poprzedni tom. Jednak…cała ta intryga jest tak grubymi nićmi szyta, że trudno mi było we wszystko uwierzyć. Czytało się jak zwykle szybko. O wiele dynamiczniej, lecz zarazem coraz nudniej. Bo to już było, bo tamto było do przewidzenia…
Zakończenie, choć nieoczekiwane, uchyla furtkę do kolejnych tomów. Nie jestem jednak pewna, czy mam na nie ochotę. Każdy, nawet najlepszy serial kiedyś musi się skończyć. A patrząc z perspektywy czasu, im mniej przeciągany, tym lepiej dla odbiorcy i jakości treści. Dlatego też, kończ waść tą historię…
Ciekawa jestem całej twórczości, ponieważ mam, a nie przeczytałam jeszcze nic 😀 Powinnam przeczytać i Tokarczuk też ale wiesz jak to jest zawsze zabieram się najpierw za te biblioteczne i koniec końców rok mija, a te moje czekają… bo zawsze jest co wypożyczyć 😀 zmora mola książkowego.
Ja się zraziłam po pierwszej książce z tej serii, jaka mi wpadła w ręce (nawet tytułu nie pamiętam) i z rozmysłem nie biorę się za następne. Nie lubię literatury „z metra”.
Już wcześniej dwie osoby bardzo namawiały mnie na czytanie Mroza, a ja ciągle nic. Może dlatego, że trochę odpuściłam sobie czytanie kryminałów, a swego czasu był to mój ulubiony gatunek.
Ja nie czytałam żadnej z części tej serii, mimo wielu pochlebnych opinii. Pewnie to kiedyś nadrobię, ale do momentu aż uznam, że mam dość. To tak jak z serialami, wiele jest takich, które już dawno powinny się zakończyć, ale ciągną je wręcz na siłę, bo przynoszą zyski. Szkoda, bo to niepotrzebnie psuje całą historię i naszą opinię o niej.
Och, no właśnie, w serialach chyba widać to bardziej niż w książkach – zróbmy jeszcze jeden sezon, bo świetnie się sprzedaje;/
Chyba za słaba recenzja, aby mnie przekonać 🙂
Wiesz… skoro masz takie odczucia, to recenzja chyba jednak mi się udała, bo to ta książka jest słaba;)
A ja nadal nie mam pojęcia o twórczości pana Mroza. 😉
Żeby coś przeciągnąć, trzeba mieć na to naprawdę dobry pomysł. I niestety niewielu twórcom się powodzi w tym zakresie, a kontynuacja na dłuższą metę udaje. Zwykle kończy się na tym, że kilka pierwszych tomów książek/sezonów seriali jest super, a potem stopniowo robią się coraz słabsze.
No właśnie, mało jest takich seriali czy książek, które trzymają poziom od pierwszego do ostatniego wydania…
Nie czytałam nic pana Mroza. Planuje po cos siegnac w najbliższym czasie
Jeżeli chcesz przeczytać coś Mroza, to polecam serię o Komisarzu Forście. Fajna była i…jest już zamknięta, to znaczy, nie czekam w napięciu na kolejny tom;)))
Ja jeszcze nic tego autora nie przeczytałam, ale jakoś mnie nie ciągnie 🙂 Chyba nie ten klimat
Autora kojarzę, ostatnio bardzo popularny się stał i co chwilę pojawiają się nowości. Ale jakoś nie przekonałam się do niego, jedni go lubią a dla innych szału nie ma. Mnie narazie jakoś nie zachęca.
Twórczość Pana Mroza nadal mi obca. 🙂
dobrze, że o tym piszesz, mnie ta seria zupełnie nie porwała i wychodzi na to, że dobrze
Wszyscy się chyba na tego Mroza uparli. Gdzie nie wejdę tam recenzja jego książek. I szczerze mówiąc im więcej ochów, tym mniejszą mam na niego ochotę. Boję się, że wyskoczy z lodówki, jak niegdyś bałam się, że z lodówki wyskoczą Lewandowscy. Wyobrażasz to sobie? On zaczyna odbijać główką brokuła, a ona sadzić szpagaty na stole, na którym przygotowuję posiłki. Szpagaty! Fuj.
Kurczę wszędzie widzę tego Mroza… a mnie jakoś daleko do niego… wcale nie mam ochoty na jego czytanie. Duzó co prawda jest opinii pozytywnych na temat jego twórczości ale są i negatywne…