Tak się popłakać… no tak się poryczeć! Tę książkę skończyłam ze łzami w oczach. I na policzkach. Poruszyła mnie bardziej niż się spodziewałam. Lecz to jedynie utwierdza mnie w przekonaniu, że Natasza Socha jest moją ulubioną polską pisarką jeżeli chodzi o obyczajówki. (Nie)młodość… to historia z gatunku tych życiowych. Aż do bólu życiowych.
Z twórczością Nataszy Sochy pierwszy raz spotkałam się, gdy szukałam jakiejś książki z klimatem bożonarodzeniowym. Jej Dwanaście niedokończonych snów (zobacz recenzję) ujęło mnie swoją magicznością. Potem w ręce wpadła mi (Nie)piękność (zobacz recenzję) i byłam pod wrażeniem. Gdy pojawiła się kolejna książka z cyklu (nie)… z zaciekawieniem czytałam opinie o niej. Kiedy wiec zobaczyłam ją na legimi, stwierdziłam, że potrzebuję oddechu- po kryminałach i jednym filozoficznym sci-fi przyda się coś zdecydowanie lżejszego kalibru.
(Nie)młodość… czyli co i jak
To opowieść o kontrastach. Z jednej strony mamy trzydziestolatkę, która przez pewne życiowe zawirowania, zmuszona została do zmiany swojego w miarę już poukładanego życia. A z drugiej – siedemdziesięciolatkę, która nie do końca może pogodzić się z tym, że jej umysł zaczyna płatać figle. Spotykają się w miejscu, do którego żadna z nich nie chciała trafić. A jednak, pierwszy raz ich drogi krzyżują się przy ławce, gdzie po kryjomu i jedna i druga zaciąga się papierosem. Obie bohaterki nie pałają do siebie sympatią. Raczej wzajemnie się uwierają, wciskając kliny tam, gdzie nie powinny, poruszając takie struny w ich duszach, o których już zapomniały.
Jak się czytało? 9/10
Bardzo lubię styl pisania tej autorki. Tu nie ma miejsca na banał, bylejakość i nieżyciowe dialogi. Historia opowiedziana w (nie)młodości…porusza te aspekty życia, od których nie uciekniemy. Tak jak „(nie)piękność... ” była dowodem na to, że uporczywe dążenie do doskonałości jest zaklętym, błędnym kołem, tak tutaj mamy jasny przekaz o tym, że przed starzeniem się nie uciekniemy. I jeszcze, że twarz pokryta siateczką zmarszczek nie jest równoznaczna z czapką niewidką i wykluczeniem ze społeczeństwa lub wylogowaniem się z aktywnego życia.
Komu polecam? wielbicielom obyczajówek z nie do końca utartym schematem. Tym, którzy lubią jak książka zmusza do refleksji. I koniecznie wszystkim tym, którzy myślą, że wraz z przekroczeniem pewnego wieku kończy się świat.
Jakoś tak się złożyło, że twórczość tej autorki jest cały czas przede mną 🙂
Obyczajówek nie lubię, prawie, ale że temat mi bliski, a dodatkowo polecasz… sprawdzę 😉
Tak książka jest na mojej book wishliście ;p
Chyba nic nie czytałam spod pióra tej autorki. Po tę również nie zamierzam sięgać, a jej okładka kojarzy mi się już ze świętami xD
http://www.whothatgirl.pl
Nie znam jeszcze tej autorki, ale po Twojej recenzji mam wielką ochotę ją poznać! 😉
Wydaje się być bardzo ciekawa, bo jeszcze nie czytałam podobnej książki. Po tytule myślałam, że będą to konkretne rozterki jakiejś czterdziestolatki 🙂
Oj coś czuję, że to książka dla mnie… Muszę się za nią rozejrzeć.
Chyba przeczytam. 🙂
Nie czytałam żadnej książki tej autorki, a okazuje się, że ma ich na swoim koncie całkiem sporo. Twoja recenzja bardzo zachęca do zapoznania się z twórczością N. Sochy. Serdecznie pozdrawiam:)
Warto przeczytać, muszę poszukać… pozdrawiam serdecznie…
Nie czytałam jeszcze tej autorki, ale z Twego wpisu wynika, że znalazałabym w tej książce trochę życiowych mądrości. Tak myślę:).
Zapowiada się interesująco 🙂
Mam zamiar przeczytać tę książkę w niedalekim czasie. Zobaczymy jakie ja odniosę wrażenie po jej przeczytaniu.
Zaintrygowałaś mnie 😀
Nie przepadam za obyczajowkami, jednak chyba sięgnę po tą książkę-lubię gdy film/Książka daje do myślenia 😀
Pozdrawiam
Lili
Być może przeczytam. Przez Twoje łzy na policzkach. Bo mnie trudno wzruszyć się nad książką. Ale nie jest to niemożliwe. I dziękuję za recenzję.
Baaaaardzo piękna recenzja. Ogromnie zachęcająca do sięgnięcia po (Nie)młodość. Już wiem co mnie czeka w jesienne wieczory.
Właśnie naszla mnie ochota piryczec sie nad książką
No cóż, brzmi nieźle.
Mnie jednak ciekawi te twoje filozoficzne sci-fi…?
Już podrzucam, książka ten cholerny księżyc Algis Budrys:)
Aaaa, OK. Pisałaś o niej. 🙂