Pomimo prognoz mówiących o tym, że blogowanie odchodzi do lamusa, mam wrażenie, że ma się całkiem dobrze. Pomyślałam sobie, że w co piątkowym „blogowym know how” pogadamy o największych błędach, jakie można popełnić prowadząc swoje miejsce w sieci. Dzisiaj na tapecie…niesystematyczność w publikacji postów…
Ja wiem. Nikt z nas nie zajmuje się tylko prowadzeniem bloga. Mamy na głowie etaty, rodziny, studia, dzieci, hobby… tu wpisz dowolną wymówkę, która przychodzi Ci do głowy. I nie zawsze jest wena, dobry pomysł czy odpowiednie światło na zdjęcia. Poza tym, nie warto wrzucać byle czego, aby tylko coś napisać, bo…to nie ma większego sensu w ogólnym rozrachunku. OK. Tylko człowiek ma w sobie dziwną skłonność do odkładania rzeczy na później… Lecz czytelnik Twojego bloga nie będzie czekał na nowy post w nieskończoność.
Siła nawyku w blogowaniu
Czytam teraz całkiem ciekawą książkę o sile nawyku. Pewne rzeczy robimy wręcz automatycznie, nie zastanawiając się zbytnio dlaczego dzieje się tak, a nie inaczej. Jeżeli masz stałych czytelników, to z całego serducha Ci gratuluję – to ogromny skarb. Może nawet mają już wyrobiony nawyk, że zaglądają do Ciebie po inspirację w kwestii dodatków do sukienki, kosmetyków naturalnych czy nowej kolorówki z ulubionej firmy. Lecz jeżeli na Twoim blogu przez dłuższy czas panuje cisza nie zdziw się, że nawet najwierniejszy fan zacznie zaglądać na inne strony.
Dlatego też, wydaje mi się, że jednym z największych grzechów blogowania jest brak systematyczności w publikowaniu postów. Jeżeli bowiem narzucimy sobie pewne postanowienie- ot, publikuję dwa razy w tygodniu, we wtorki i piątki- wtedy na stałe wchodzi to zarówno do Twojego kalendarza jak i do przyzwyczajeń Twoich czytelników. Poza tym, narzucony rygor niejako zmusza do działania, do tego, aby usiąść przy komputerze, otworzyć edytor tekstu i jednak coś napisać.
Brak weny to tylko wymówka
A co jeżeli nie ma weny? Im dłużej o czymś myślisz, tym fajniejsze pomysły przychodzą do głowy. Jednych dopada pod prysznicem, innych na rowerze a jeszcze innych u kosmetyczki. Wena to jedno, ale konstruktywne podejście do tematu, aż wreszcie przelanie swoich myśli na klawiaturę to drugie. I jest to najczęściej ciężka praca – bo słowa nie zawsze lecą szerokim strumieniem, a zdania niekoniecznie układają się w logiczną całość.
Na szczęście, bez względu na to, czy masz bloga na wordpressie, czy na blogspocie czy innej platformie, z pewnością masz również możliwość zaplanowania swoich wpisów. Robiąc to masz pewność, że wpisy na blogu będą pojawiały się systematycznie, a strona będzie aktualizowana. Zdecydowanie lepiej publikować systematycznie dwa razy w tygodniu, niż 5 postów jednego tygodnia a potem trzy miesiące ciszy…
A czas…czas i tak upłynie!
Bo czas upływa błyskawicznie i niezauważalnie. Jeżeli raz odpuścimy, a potem drugi i trzeci, to nagle się okaże, że minęło właście pół roku, odkąd na blogu pojawił się ostatni post. Patrzysz na statystyki, ktoś tam może i wchodzi, ale po żywo komentującej społeczności nie ma już śladu. Szkoda by było to stracić…
Dlatego też – niesystematyczność to pierwszy i jeden z największych grzechów popełnianych przez blogerów. W następny i kolejne piątkowe blogowe know how pogadamy o kolejnych. Może przychodzi Ci coś do głowy? Podziel się w komentarzu!
Ja już jakoś wyrobiłam sobie w miarę systematyczność ale też daję sobie możliwość luzu gdy mi coś wypadnie. Posty na Pracowni Kotołaka pojawiają się co dwa tygodnie. Mimo iż mam parę maskotek do przód zrobionych wolę nie zmieniać tego na wypadek braku czasu na szycie w późniejszym czasie. Za to na R.A.Ciężka co tydzień bo zawsze jest co napisać, czy to o książkach czy o życiu :). Niektórzy mogą powiedzieć, że to i tak za rzadko ale myślę, ze najlepiej ustalić sobie taki harmonogram z którym damy radę się wyrobić, niż po tygodniu się wypalić publikując posty codziennie 🙂
Systematyczność ważna rzecz 🙂
Kiedyś publikowałam dwa razy w tygodniu, w miarę regularnie. Teraz trochę trudniej utrzymać ten rytm, ale pogodziłam się z tym. Moje zdrowie psychiczne jest ważniejsze. Jeśli będę mieć więcej czasu, to wrócę do regularnego publikowania.
To ważna rzecz ta systematyczność 😀
Sama staram się nie robic dłuższych przerw w opublikowaniu postów niż tydzień
Spory zapas mam też w „wersjach roboczych ”
A w następnym poście proponuję coś o…komentowaniu innych blogów 😀
Pozdrawiam
Lili
Nie wiem, jakos nie umiem pisac na zapas. Jak juz cos napisze, to musze natychmiast publikowac. A potem rzeczywiscie…dluzsza przerwa 🙂
Mnie też się wydaje, że kres blogowania to jakaś legenda. Blogi mają się całkiem dobrze 🙂
Ja na brak weny nie narzekam, ale na zmęczenie czasem tak. Regularność jest tu jednak kluczowa.
Ważne aby nie robić nic na siłę. Blogowanie ma sprawiać przyjemność 😉
Bardzo wartościowy wpis! 😉 Zgadzam się z Tobą, że systematyczność to podstawa. Staram się wrzucać posty na bloga regularnie i faktycznie przynosi to efekty. Poza tym, gdy robię to, czuję się dobrze sama ze sobą. 😉 Jeśli wiemy, że nie będziemy mieć czasu, warto wcześniej zacząć tworzyć wpis, by później było łatwiej. Uważam też, że czasem, gdy jesteśmy naprawdę zmęczeni można sobie odpuścić. Gdy nie dodamy wpisu raz, świat się nie zawali, a można przeznaczyć ten czas na odpoczynek i z nowymi siłami wrócić, i opublikować coś następnego dnia. 😉 Blogowanie ma nam przecież sprawiać frajdę. 😉
Pozdrawiam Cię serdecznie! 😉
Dobry wieczór!
Wiesz co, zgadzam się, że dużo się trąbi o zaniku blogów i że większość ludzi preferuje teraz Instagrama i przyznaję, że chociaż na początku w to wierzyłam, to z czasem dochodzi się do wniosku (patrząc na tyle pięknych, pełnych kreatywności i przede wszystkim MASY blogów), że co jak co, ale strefa blogowa ma się dobrze 😉
Z bólem serca; moim największym grzechem jest ostatni brak systematyczności i masz rację, ten grzech jest najcięższy.
Brak weny to zdecydowanie tylko wymówka – ja prowadzę taki jakby „blogowy pamiętnik” i siedząc w szkole czy pijąc herbatkę przy ogródku dziadka wpadają mi pomysły do głowy i jak najszybciej je zapisuję, bo nawet jeśli dopadnie mnie grypa typu:”o czym mam pisać??” to zerkam do tego malutkiego zeszyciku i zawsze na któryś z tematów/książek/filmów/pomysłów mam ochotę napisać 🙂
Pozdrawiam cieplutko na te zimne wieczory!
Też mam ten patent z zeszycikiem. Bo owszem, można i zapisywać w komórce, ale co notesik to notesik- ani bateria się nie rozładuje, ani literówka nie zmieni całego kontekstu;)
Zgadzam się w pełni. Oczywiście zdarzają się sytuacje, kiedy naprawde nie jesteśmy w stanie niczego w danym momencie opuplikować, ale trzeba starac się tego unikać. Dobrym pomysłem jest posiadanie pewnego zapasu postów. Ale ja mam taki tylko na wyjazd urlopowy. Poza tym tworzę w dniu wrzucania. I wiem, że to niebezpieczne. ;p
Systematyczność jest bardzo ważna, mi często brakuje czasu, ale staram się ratować pisanie kilka postów do przodu :).
Pisanie ma sprawiać przyjemność, a nie być kolejnym obowiązkiem zabierającym i nam, i rodzinie czas. Znam blogerów, którzy odpuszczają sobie pisanie na jakiś czas (odpoczynek, choroby, operacje, wyjazdy), potem wracają, a wraz z nim wracają stali komentatorzy. Znam blog kulinarny i chociaż autorka zmarła, ma odwiedziny, sama korzystam z jej przepisów.
Pozdrawiam
Największy problem z systematycznością miałam w roku szkolnym… o ile z treścią na tygodniu byłam w stanie sobie poradzić o tyle w kwestiach zdjęć nie zawsze miałam taką możliwość.
Dopiero dużo później nauczyłam się tworzyć na zapas, by regularnie coś zamieszczać 🙂
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie w wolnej chwili!
U mnie z systematycznością jest ogólnie kiepsko w każdej dziedzinie, ale też nie widzę specjalnych powodów, żeby się spinać i robić coś na siłę 🙂
Na moją systematyczność w blogowanianiu niestety wpływa wiele czynników niezależnych ode mnie. Na przykład choroba. Nie zawsze chcieć, znaczy móc. Dlatego, jeśli zdarzy mi się być niesystematyczną i wiem, że nie wynika to z tego, że poprostu mi się nie chciało, to wtedy nie mam do siebie żalu i wyrzutów sumienia. 😊
To chyba mój największy grzech..Ale niestety nie zawsze mam mozliwość siąść i pisać mimo iż bardzo bym chciała…
Ja bym do grzechów dodała posty sponsorowane,wymuszone pozytywne recenzje. W sensie, że często sponsorzy wymagają tylko i wyłącznie pozytywnej recenzji – nie rozumiem wtedy blogerów, dlaczego w ogóle się zgadzają na taką współpracę…
Systematycznosc bardzo mi pomigla na poczatku. Teraz faktycznie mam wypracowany schemat, ktory całkiem dobrze sie sprawdza
Na konferencji blogerskiej na której byłam w miniony weekend był cały panel dyskusyjny o współpracach i tego typu działania – w planach mam zarys całego wpisu w tej tematyce.
Blogowanie odchodzi do lamusa?! O nie!!!
Pewnie, z blogowaniem i odbiorcami jest jak ze sklepem i klientami. Brak systematyczności zabije nawet największy popyt. Kiedyś postawili u nas kurczaka z rożna. Kokosy mogli zbić, bo nie było kurczaków w całej dzielnicy. Jednak właścicielowi się nie chciało i otwierał jak sobie przypomniał. Klienci się wypięli i biznes padł. Także tego, takie porównanko.
Oj to to, a gdyby ten kurczak był dobry, to by nawet z drugiego końca miasta przyjeżdżali… może to pomysł na biznes?!;)
Aga, to świetny pomysł na biznes, tylko nie dla mnie.
Zeżarłabym wszystko sama i popiła tym tłuszczykiem co się zbiera na tej tacy…
Ooooooooo…..!
i byłabyś żywą reklamą dla swojej firmy;))))
Jeśli kocha się to robić,tematy same przyjdą !
Blogowanie to prawie jak praca, a jeśli rzeczywiście robi się to z wielkiej pasji, to zmotywowanie się do pisanie czy szukanie tematów nie jest problemem.
To prawda, brak systematyczności jest najgorszy w blogowaniu. Dlatego wyrobienie sobie nawyku jest takie ważne, cieszę się, że udało mi się go w sobie wyrobić. Teraz pozostaje tylko go pielęgnować:)
O, to o mnie. Ale ja blog traktuję nie jako pracę, tylko rozrywkę i publikuję wtedy, kiedy mam czas, chęci do pisania i coś do napisania. Jak ktoś to przeczyta i skomentuje, a jak nie, to trudno – i tak jest czytelnicza pamiątka dla mnie.
Systematyczność niestety to mój największy problem. Chociaż i tak staram się co te kilka dni dodawać jakąś recenzję 🙂
Zgadzam się,że systematyczność jest ważna ale jest też coś takiego jak urlop,czy wakacje, Uważam,że nie samym blogiem człowiek żyje. Warto odstawiać laptopa na jakiś czas i dać sobie trochę luzu a czas na pisanie postów poświecić rodzinie szczególnie na urlopie ,gdy nareszcie jesteśmy wszyscy razem.
Jak fajnie napisane- nie samym blogiem człowiek żyje… i jest w tym ogromnie dużo prawdy!
Ja właściwie nie mam problemów z systematycznością. Wpisy mają być co piątek i są (z naprawdę małymi wyjątkami, kiedy nie mam długi czas laptopa -np wyjazd). Dużo blogów z jednym wpisem, kolejnym po roku i znowu cisza brudzą blogosferę. Niestety często brak zysków z bloga doprowadza do jego upadku. Jeśli ktoś uważa to za hobby jedne z pierwszorzędnych, to będzie to robił i myślał o tym. A co do weny, bywa różnie. Ja staram się robić szkic już pół tygodnia przed publikacją, a pomysły biorą się z życia, coś tam zauważe, coś przemyślę, coś kupie…
pozdrawiam, a w wolnym czasie zapraszam do siebie!
Bo to wszystko chyba zależy od tego, po co prowadzi się bloga i jak wysoko jest w hierarchii dnia codziennego;) Zerknę do Ciebie najszybciej jak się da!:D
Systematyczność ma ogromne znaczenie w publikowaniu.
Latem byłam mega niesystematyczna, aż mi wstyd! 2 posty w ciągu miesiąca, gdzie na ogół piszę 8-10 ;( muszę przywrócić moich czytelników 😉
W wakacje też miałam lenia i częstotliwość wpisów również była inna. No ale, w wakacje wszyscy wrzucamy na luuuuuz;)
Bardzo fajny post i super, że poruszyłaś taką kwestię. Mnie też się wydaje, że systematyczność w blogowaniu jest dość ważna i choć bywa, że mam sama z tym problem, to, tak jak napisałaś, wyrobiłam sobie już pewną systematyczność, bo np. mówię sobie, że w miesiącu ma być co najmniej tyle wpisów. 😉
O właśnie – ustalić pewne minimum i się go trzymać. To dobry sposób!
Ja również postawiłabym systematyczność na pierwszym miejscu.
Trudno się nie zgodzić… Ech, no i nie ma wymówek 😀
Ja od czasu założenia bloga, to nic innego nie robiłam tylko siedziałam w komputerze 😉 po półtorej roku zwolniłam troszkę a ostatnio mam tyle zajęć ze aż płakać mi się chce że nie mam czasu na bloga…mam tyle jeszcze miejsc do pokazania i ciesz się ze idzie jesień i zima to będę miała więcej czasu i wróci systematyczność 🙂
Fajny i motywujący wpis Aga 🙂