Dzisiaj powieść obyczajowa. O miłości, poświęceniu, wojennej przeszłości która mimo upływu lat prześladuje jej bohaterów. Jeżeli czytacie mnie dłużej, wiecie, że za tego typu książkami raczej nie przepadam. Tu dodam jeszcze jeden aspekt – to książka fińskiego autora. I ten fakt rzuca kompletnie inne światło na Kobietę pułkownika. To obyczajówka z gatunku tych….niebanalnych.
Cała historia rozgrywa się w małym miasteczku gdzieś w Finlandii. Henryk Watra, nauczyciel historii w miejscowej szkole, mimo padającego deszczu i zapadającego zmierzchu, postanawia naprawić zniszczony przez długie ulewy pomost. Mimo ostrożności, pomost odrywa się od brzegu i wraz z Henrykiem płynie w dół rzeki. Naszego bohatera porywa więc nurt, choć gubi tylko kalosz, wydaje mi się że na moment postradał również zmysły- na jednym z brzegów przez chwilę widzi bowiem postać pięknej kobiety, palącej fajkę i…śmiejącej się z niego najpiękniejszym śmiechem jaki słyszał w życiu… Los sprawia, że pomost w końcu zatrzymuje się przy domu starego pułkownika. Watra wchodzi do świata, który całkowicie zmieni jego życie…
Obyczajówka jak się patrzy, prawda?
Nie będzie to specjalnym spojlerem, jeżeli dodam, że Henryk i Mavra, żona pułkownika, zapałają do siebie uczuciem. I że finał będzie dosyć dramatyczny. A gdy napiszę jeszcze, że sam wspomniany pułkownik jest niewidomy… ech, Sparks czy Jojo Moyes a nawet Magdalena Witkiewicz zrobiliby z tego łzawą, ckliwą opowieść z morałem. Potencjał był…
Na szczęście dla mnie, tą książkę napisał Daniel Katz
I ta pozornie melodramatyczna historia ma w sobie to, co lubię najbardziej. Jest bardzo dobrze napisana, pięknym językiem który zachwyca już od pierwszej strony. Pozornie banalna historia nabiera drugiego i kolejnego dna- krwawa historia wojen bałkańskich rzuca nowe światło na nowo poznanych bohaterów. Każde z nich niesie w sercu coś więcej niż smutne wspomnienia…
Kiedy pożyczałam tą książkę z biblioteki, ulubiona Pani popatrzyła na mnie znad swoich rogowych okularów i stwierdziła…tak…pani się spodoba. I (po raz kolejny) miała rację.
Książkę tą zgłaszam do wyzwania czytelniczego u miros-de-carti.blogspot.com w kategorii „książka fińskiego autora” (15)
♦
A z cyklu jednym zdaniem o… dzisiaj będzie mała prywata. Jakiś czas temu Martyna z bloga www.zyciewrytmieslow.pl zapytała czy nie zechciałabym napisać postu gościnnego o moim spojrzeniu na życie w rytmie slow . To ogromne wyróżnienie, za które ogromnie dziękuję. Jeżeli jesteście ciekawi mojego slow life znad filiżanki kawy…zapraszam na wpis do Martyny!
Okładka i opis rzuciły na kolana, sprawdzę. …wpis Twój też sprawdzę, jak tylko znajdę tę mityczną 'wolną chwilę’ 😉
Kolejna ciekawa ksiazka u Ciebie… A do martyny juz zagladam 🙂
Ciekawie się zapowiada 🙂
Wspaniała recenzja. Kocham twoje książkowe wpisy! Dzięki nim, mam okazję poznać książki,
których pewnie tak łatwo bym nie poznała 🙂 Mega inspirujący, mega interesujący wpis!
Pozdrawiam ciepło ♡
A ja teraz czytam „Dziewczyny wyklęte”. Ciężka, ale warto przeczytać.
Zainteresował mnie ten tytuł, dopisuję do listy”do upolowania”.
Ciekawa książka ! Chętnie przeczytam !
Pozdrawiam serdecznie
Lubię czytać o książkach o których nie jest głośno w mediach, bo często to co głośne, nie znaczy, że dobre. Ale też lubię czytać książki, które modne nie są, może co prawda modne były kiedyś, ale kiedyś już dawno nie dzisiejsze więc jakby i nie modne w ogóle. Nie czytałam nic tego autora i co prawda opis mnie nie porwał, okładka też nie, może nawet wręcz zniechęciła, jestem wzrokowcem aż do przesady i najczęściej gdy sama wybieram, wybieram głównie po okładce 🙂 Ale gdy ktoś poleca z blogowego świata, to zawsze i ja staram się sięgać po daną pozycję. Zachęcił mnie, wspomniany przez Ciebie styl autora a to jest dla mnie najważniejsze, bo nawet trywialna opowieść, jeśli jest napisana stylem jaki uwielbiam (choć na razie znam tylko kilku takich pisarzy) mogę pochłonąć taką książkę jednym tchem, choćbym zarywała nocy i zawalała obowiązki 🙂 A więc przy najbliższej okazji wypożyczę a pierwsze strony pokażą, czy będę mogła uznać ten styl również mi pasujący…
Ja od siebie (mimo, że o to nie prosiłaś 🙂 mogę polecić książki autorstwa Maggie O’Farrell. Uwielbiam ją. Nie wiem czy czytałaś ją już czy nie, ale tak na wszelki wypadek wspominam, że ktoś taki istnieje i ciężko mi ale nie tylko oderwać się od jej książek.
Pozdrawiam, co prawda w tej chwili z nad kubka mięty 🙂
Chyba nie miałam przyjemności czytac
Przyznam, że nie słyszałam o tej książce. Zapisuję sobie jej tytuł. Tak na przyszłość.
Świetny opis, mało jest już książek które nie przypominają siebie nawzajem, a ta wydaje się być wyjątkowa. Podziwiam takie panie z biblioteki, które wiedzą co nieco o każdej z wypożyczanych historii i znają czytelnicze gusta stałych bywalców. Naprawdę mam ogromny szacunek do tego zawodu.
Pozdrawiam
Mona Bednarska
Nie natknęłam się wcześniej na książkę. Ale moja sterta do przeczytania jest tak wielka, że mimo Twojej pozytywnej recenzji na razie na pewno po nią nie sięgnę.
Musze przyznać że zainteresowałaś mnie tą książką 🙂 brzmi ciekawie
Interesująca recenzja, po książkę na pewno sięgnę 🙂
O, dziękuję za tę recenzję 🙂 Gdy przeczytałam wszystkie kategorie w wyzwaniu Beaty miałam spory problem właśnie z tą 🙂 Przed wyzwaniem przeczytałam co nieco z fińskiej literatury i teraz miałam problem. Poszukam jej w moje bibliotece.
Pozdrawiam!
Brzmi naprawdę intrygująco 🙂
Lubię tego typu książki, zamierzam sprawdzić Twoją rekomendację 🙂
Ja też lubię, gdy książka jest napisana ładnym językiem. Można śledzić nie tylko losy bohaterów, ale cieszyć się estetyczną warstwą 🙂
Interesuje mnie tematyka wojenna, lubię też książki w tych wojennych klimatach. Chętnie sięgnę po „Kobietę pułkownika”:-)
Pułkownik niewidomy? Toż z tego erotyk można zrobić. Oczy szeroko zamknięte, czy coś… 😀
Może być faktycznie coś oryginalnego. Fajnie jest wyszukiwać takie perełki po bibliotekach. Pani bibliotekarka wiedzę zna Ciebie tak samo jak moja mnie ;p. Zawsze czeka na mnie, żeby mi coś polecić ;p