Używamy go nawet kilka razy dziennie – to kosmetyk z gatunku tych podstawowych. Mydło. Jak to jednak w życiu bywa, im dalej w drogerię tym więcej…rodzajów. No właśnie – bo mamy w kostce, żelu, płynie, galaretce, piance i musie. Dzisiaj porównanie mydła w płynie i piance- które lepsze?
Wszystko zaczyna się od dozownika…
Czy to w płynie, czy w piance, aby go używać, niezbędny jest dozownik do mydła. I wiem, wiem, co powiecie- w domu rzadko kto go ma- i to jest prawda. Wystarczy ładne opakowanie z zawartością. Lecz w firmach, fabrykach czy chociażby w toaletach w centrach handlowych takie dozowniki to jednak rzecz ważna. I to nie tylko dlatego, że mydło zostawione luzem zapewne po kilku godzinach zniknęłoby w niewyjaśnionych okolicznościach…
Mydło w płynie
Ma swoje zalety. Jest powszechniejsze w użyciu, ma znajomą konsystencję i większą gamę zapachową do wyboru. Jednak umieszczone w dozowniku traci na swojej atrakcyjności. W ogólnym rozrachunku wychodzi bowiem drożej. Aby dokładnie umyć ręce trzeba użyć całkiem sporą ilość specyfiku. Do tego lubi kapać na umywalkę i wszystko dookoła- te plamy są czasem trudne do usunięcia. A jak wygląda taki sam specyfik tylko w piance?
Mydło w piance
Przez swoją zwartą strukturę jest o wiele bardziej wydajne. Może droższe na początku, tu podliczając wszystko wraz z użytkowaniem i zużyciem wody wychodzi jednak taniej. Poza tym o wiele milej jest myć dłonie jedwabiście gładką pianką niż zwykłym płynem.
Zastanawialiście się kiedyś jak robi się taka pianka? Mydło przechodzi przez specjalny system spieniający – gdzie pod wpływem powietrza zamienia się w piankę. Proste! I właśnie dzięki takiemu systemowi spieniania mydło w piance jest o wiele wydajniejsze niż jej płynna wersja. Lecz do tego potrzeba specjalnego dozownika…
Których na rynku jest całkiem sporo
Na co zwrócić uwagę? Oczywiście miły dla oka wygląd, ale przede wszystkim funkcjonalność i ciekawe rozwiązania techniczne. Urządzenia z linii Berendsen są tak skonstruowane, aby po naciśnięciu przycisku otrzymać nie mniej nie więcej tylko 0,4 ml skoncentrowanego mydła w pianie. Obliczono że tyle właśnie potrzeba, aby dokładnie umyć ręce. Nie ma mowy o żadnym marnotrawstwie.
Przyznam, że forma pianki jest atrakcyjna nie tylko w przypadku mydeł. Piankowy balsam czy żel pod prysznic robią prawdziwą kosmetyczną furorę – dlaczego by więc nie wprowadzić jej do swojej codziennej pielęgnacji? Co o tym myślicie? Lubicie piankowe kosmetyki?
Tylko w płynie. Ostatnio bardzo nam odpowiada Biały Jeleń. Nie wysusza rąk. Nie przepadam za piankowymi kosmetykami. Pozdrawiam Agnieszko. 🙂 .
Ja ostatnio coraz bardziej przekonuje się do pianek, jakoś podoba mi się ta forma 🙂
Słyszałam o mydle w piance ale jeszcze ni używałam – nie mam doświadczenia 😉
Ja najbardziej lubię i jedynie używam mydła w kostce. Najbardziej lubię jak są jeszcze jakieś dodatki – płatki owsiane lub mak… Rewelacja
Ja jednak preferuję w płynie.
Ja wolę kostkę. 🙂
Zdecydowanie pianka ?
Pozdrawiam
Lili
Pianki są fajne ale ja jednak wolę w płynie 😉
W domu używamy w płynie., ale coraz bardziej ciągnie mnie do pianki. No i muszę sobie kupić jakiś dozownik, bo moje dzieci zużywają mydło litrami 😛
Nie jestem fanką pianek, choć próbowałam do wszystkiego 😛 Tylko opcja do rąk i to z jednej firmy u nas została 😛
Ja lubię obie konsystencję, ale pianki wydają mi się bardziej luksusowe;). Lubię te z Bath&Body Works:).
Lubie pianki do mycia twarzy. 🙂 Do rąk używam zwykłego antybakteryjnego mydła w płynie. 🙂
Pianki mi nie przeszkadzają ale mimo wszystko rzadko po nie sięgam 🙂
Lubię oba rozwiązania;) Kilka lat temu kupiłam specjalną buteleczkę do przerabiania mydła w płynie na piankę, ale odkąd mi się zepsuła dałam sobie spokój z takimi wynalazkami 😉 pozdrawiam
Mydło w płynie lub w piance zawsze mam na zlewie w kuchni lub w łazience, ale sama najchętniej sięgam do mydła w kostce, te naturalne – ręcznie robione.
Mydła wolę w płynie, forma pianki natomiast bardzo odpowiada mi w produktach myjących twarz 🙂
My z córcią testujemy wszystko co popadnie 😉 lubimy i płyn i piankę tylko nie bardzo kostkę
Ja preferuję w piance, a o galaretce jeszcze nie słyszałam 🙂