Kwiecień już na dobre zadomowił się w kalendarzu a u mnie nie pojawiły się jeszcze marcowe aromatyczne chwile. A było ich sporo – wiosna zawsze dodaje mi skrzydeł i sporą dawkę energii….
Chwila nr 1
Biegam, latam, pływam…
tak… z początkiem marca wróciłam na dobre do regularnych ćwiczeń i biegania. Przez ostatnie 5 miesięcy niestety musiałam sobie je odpuścić ze względu na problemy zdrowotne. Ale… jest już dobrze i nie przyjmuję do wiadomości że może być inaczej. Małymi krokami (choć tak naprawdę chciałabym wszystko zrobić na raz;), wprowadzałam ćwiczenia do swojego planu dnia. No i w końcu, w końcu biegam!
Ja wiem, każdy ma jakiegoś bzika – mam i ja. Powrót do formy z różnych względów może być trudny- ale liczy się radocha- a tę mam ogromną.
Aaaaa…. i odkryłam jogę. Albo ona odkryła mnie;) W każdym razie, zawsze omijałam tą formę aktywności wychodząc z założenia że to statyczne, że nie dla mnie, że nudne… Pewnego dnia jednak zakwasy dawały o sobie znać, miałam ochotę na coś lekkiego (tak, już słyszę te parsknięcia śmiechem- joga? lekka?) Włączyłam Basię Tworek i…(prze)padłam. Przepadłam bo joga zaczęła mi się po prostu podobać – to uczucie giętkości i relaksu po skończonej sesji jest cudowne. Padłam, bo…to wcale nie jest takie proste jak myślałam – trzeba mieć sporo siły aby zrobić wszystkie asany. Na spokojnie, i ja kiedyś zrobię jogiczną pompeczkę 😉
Chwila nr 2
Parla italiano?
Zaczęło się od meczu Milanu. Tak, ja z tych, które zamiast serialu wolą zobaczyć Top Gear lub dobry mecz. Niestety akurat wtedy tego meczu nie transmitowała żadna telewizja polska, więc szukając i internecie, znalazłam go na włoskiej stronie, oczywiście w włoskim komentarzem. I wtedy przepadłam- jak to pięknie brzmiało! Włączyłam znane zapewne wszystkim duolingo i zaczęłam powoli naukę- później, gdy czułam że może mi się spodobać na dłużej, zaczęłam korzystać z kursu on-line. Im dalej w las, tym więcej…zasad. Póki co mi się podoba- jeżeli nadal tak będzie, to od września pomyślę o szkole językowej. A co! 😉
Chwila nr 3
Kawa z górą
Nic tak nie ładuje akumulatorów jak leniwie spędzony czas z najbliższymi. W ostatni weekend marca wybraliśmy się całą naszą czwórką na spontaniczny wyjazd do Ustronia. Pogoda nam sprzyjała – słoneczna wiosna w pełnej krasie. No i spełniłam jedno ze swoich postanowień noworocznych – wypiłam kawę z górą 😉
Chciałam jeszcze podziękować za wyróżnienie w akcji share week – Bea z www.lifebybea.pl – ale mnie zaskoczyłaś – i to baaaardzo! Dziękuję za miłe słowa – dodały mi skrzydeł:)
Taki był mój marzec- choć minął bardzo szybko, to jednak dał mi niesamowitego kopa do działania. A jak tam u Was?
Dziękuję za ten wpis. Przyjemnie czytać o tym jak ludzie dostrzegają piękno w takich chwilach 🙂
Też marzy mi się powrot do formy. Niestety chwilowo brak czasu
Widzę, że wiosna dodała Ci skrzydeł! Próbowałam kiedyś swych sił w jodze przez trzy miesiące i sobie odpuściłam. Nie dosć, że wiało nudą to zwyczajnie większość proponowanych ćwiczeń była dla mnie bardzo trudna. Dodatkowo 5 ostatnich minut relaksacji, czyli leżenia plackiem było dla mnie prawdziwą udręką! Nie dość, że twardo to nie można było się ruszać ;)) to były bardzo długie minuty ;)) Żałuję, że nie mogę już chodzić na zumbę, bo moje stawy dają mi do zrozumienia, ze nie mam już 20 lat;) Za to z wiosennym przypływem energii wróciłam na wodny rowerek, pozdrawiam ;))
Bieganie to najlepsza forma aktywności, sama trenuję, wracam do tego sportu po kontuzji i już w niedzielę przede mną pierwszy półmaraton! No i u mnie w marcu też kawa górą, bez eliksiru bogów nie wychodzę z domu.
Ciepłe pozdrowienia <3
Też w końcu muszę się ruszyć i wrócić do aktywności 😛
Gratulacje! Czuć wiosnę i energię ! 😉 Ja również wróciłam do treningów i nic nie dało mi lepszego samopoczucia jak właśnie trening 😉 Powodzenia w nauce włoskiego!
Jaki piękny zestaw chwil : ja ostanio lekko sport zaniedbałam ( nie licząc zajęc z tańca, ruchu scenicznego i elementów akrobatyki scenicznej) ale jak tylko się bardziej ogarnę czasowo obiecuję nadrobic basen, bieganie. Z joga miaąłm troszke podobnie jak TY, polubiłam z czasem za to, że tak uspokaja 🙂
Językiem włoskim całkiem nieźle się posługuję – uwilebiam jego melodyczność – a co do zasad naparwde gramtycznie nie jest on trudny. Dzieki temu,ze w miare ten włsoki ogarniam zaczęłam uzcyc sie hiszpańskiego bo jest nawet abrdzo w pewnych aspektach do niego podobny 🙂 Zatem tzryma kciuki z całego serduszka walcz językowo choćby online- ja uczyąłm się na poczatku ( dzień w dzień po minimum godzinie – jeszcze za czasów studiów w domu) – i potem zdecydowałam się na szkołę gdzie od razu wkroczyłam na solidny poziom B 🙂 Daltego tym bardziej trzymam kciuki bo wiem ,ze chcieć to móc 😀
A kawa widzę towarzyszy Ci w kazdej, nawet wyjazdowej chwili życia 😀
Cieplutko pozdrawiam
Jak fajnie Agnieszko. Gratulacje. Miło się czytało. Kawa z górą świetne, takie poetyckie. 🙂 .
U la la idzie dobrego 🙂
Duolingo nie znałam. A chętnie przypomniałabym sobie swój rosyjski, zaniedbany, opuszczony, zapomniany… Do biegania mnie nie ciągnie zupełnie, ale obiecałam sobie więcej ćwiczyć, bo moja kondycja… właściwie to ja nie mam kondycji 😉
Życzę wytrwałości i równie udanego kwietnia!
Włoski niesamowicie mi się podoba, kiedyś będę musiała się go wreszcie nauczyć:)
Kawa z takim widokiem to faktycznie świetna sprawa!:)
certo 😉 włoski jest boski, a im dłużej się go uczysz tym większą radość będzie Ci sprawiał więc już teraz szukaj kursu 😉
Dobra kawka i świat od razu jest lepszy 🙂
Piekne chwile, sama rowniez kocham i kawe i pobyt na swiezym powietrzu 😀
Chwilą nr. 2 mnie zaskoczyłaś 🙂
Zainspirowałaś mnie, żeby wrócić do jogi i biegania albo przynajmniej jednego z dwóch 🙂 kawkę z górą też bym chętnie wypiła
Ja też ostatnio wróciłam do regularnego biegania 🙂 Gratuluję wyróżnienia w Share Week.
Jogi nigdy nie trenowałam, dałaś mi tym wiele do myślenia 🙂
A ja też piłam w marcu kawę z tą samą górą w Ustroniu 🙂
A ja wolę tai chi od yogi, nordic walking od biegania i herbatę od kawy. 😉
Najbardziej podoba mi się chwila numer 3;)
Oj marzec szybko zleciał, a kwiecień jeszcze szybciej zleci 😀
http://whothatgirl.blogspot.com
ja jogę tylko w unowocześnionej wersji body balance lubię:)
Kiedyś też codziennie biegałam, ale moje kolano nie było z tego zadowolone. Więc trochę odpuściłam. Zbiegło się to z przeprowadzką i teraz już wcale nie biegam. Nie potrafię się do tego przemóc w nowym mieście. Nie znam dobrych miejsc.Ale ćwiczę sobie w domu, więc jakoś nadrabiam. 🙂
Choć mój marzec zaczął się fajnie, to końcówka to totalna porażka
Włoski jest bardzo ładnym językiem ☺
Pozdrawiam
Lili
Fajny ten Twój marzec 😉 u nas nic specjalnego się nie działo. Praca i praca w marcu było widać trochę tej wiosny 😉
Zazdroszczę wyjazdu do Ustronia, chętnie też bym gdzieś wyjechała, choć na weekend:).
Wiosna nadeszła i w końcu nam wszystkim zaczyna się chcieć 🙂
Ale fajny miałaś marzec! Gratuluję wyróżnienia w Share Week – należy Ci się!:) Trzymam kciuki za bieganie i włoski.
Narobilas mi checi na joge. Ide szukac Basi Tworek 🙂
Gratuluję nominacji w share week!!!! Super!
Wspaniały marzec – biegać mi nie wolno, ale wciąż szukam ćwiczeń dla siebie, więc może powinnam zrobić drugie podejście do jogi…? Wspaniała inspiracja – dzięki. 😉