Bururummmm bururumm… skończyłam miesięczną terapię Trychoxinem. Wymagała ode mnie czegoś, co nie do końca było moją domeną- czyli systematyczności i staranności w procesie pielęgnacji włosów. Wcześniej ją odrobinę zaniedbywałam. Ja spisałam się na medal. A trychoxin? Hmmmm….czytajcie dalej!
O tym co to jest Trychoxin i z czego składa się cała kuracja, szerzej pisałam w jednym z poprzednich postów. Tutaj więc tylko jednym słowem- od marki Trychoxin dostałam do przetestowania kurację- na cały, miesięczny zestaw składają się 24 ampułki z preparatem który nakładamy bezpośrednio na skórę głowy przez sześć dni w tygodniu, siódmego robimy przerwę a potem zaczynamy kolejny tydzień w tym samym trybie. Aby wzmocnić działanie preparatu należy stosować również szampon Trychoxin
I tak też sumiennie stosowałam. Zrezygnowałam nawet z farbowania włosów, aby nie zaburzyć działania kuracji. Na początku stosowania moja skóra głowy była podrażniona, a włosy zmęczone zimą i przebytą niedawno chorobą. Pole do popisu było wielkie. Nie przedłużając…
Zacznijmy od aplikacji…
Preparat zamknięty jest w szklanej fiolce z atomizerem. Na fiolce oznaczono wielkość jednorazowej aplikacji, więc nie ma mowy o pomyłce. Zgodnie z zaleceniami producenta należy spryskać skórę głowy a następnie wcierać preparat przez około 2 minuty. Najlepiej zrobić to na świeżo umyte i suche włosy. Producent obiecuje że nie obciążają one w żadnym stopniu włosów…
A ja mówię…serio?
Aplikacja atomizerem na dłuższą metę sprawiała mi jednak trochę kłopotu. Jak tu odgarnąć włosy, spryskać skórę głowy i nie umoczyć ich przy tym? No nijak. Po nałożeniu preparatu i masażu głowy włosy traciły swoją pierwotną lekkość i szybciej się przetłuszczały– musiałam myć głowę codziennie.
Używałam do tego szamponu Trychoxin
i mam o nim bardzo dobre zdanie– zamknięty w plastikowej buteleczce z pompką wystarczył na cały czas trwania kuracji. Ładnie pachniał, fajnie się pienił, łagodnie oczyszczał. Bez SLS, parabenów i silikonu. Polubiliśmy się.
A teraz coś na co zapewne wszyscy czekacie…efekty…
Przyznam szczerze, że przez większą część stosowania tej kuracji układałam sobie w głowie zdania typu...miało być fajnie ale u mnie się nie sprawdziło, nie radzę kupować bo włosy mimo sumiennego stosowania jednak wyłażą garściami… Aż pod koniec 4 tygodnia kuracji stał się cud. Włosy naprawdę przestały wypadać. Może nie do końca, coś mi tam z głowy spadnie ale…to nie jest ten dramat jaki miałam przed zastosowaniem Trychoxinu.
Do tego ukoił podrażnienia, poprawił ogólną kondycję włosów- stały się jakby bardziej sprężyste i mocne. Kolejnym plusem był fakt, że zaczęłam przykładać większą uwagę do moich włosów, zwiększyłam zakres pielęgnacji, polubiłam się z codziennym masażem głowy.
Nie oszukujmy się – pielęgnacja skóry głowy to przede wszystkim zdrowe odżywianie i odpowiednie witaminy. Jednak kuracje takie jak ta są świetnym uzupełnieniem całego tego procesu. Efekt właśnie tych trzech czynników mogę podziwiać na swojej głowie. I noszę ją dumnie 🙂
Zapamiętam produkt na przyszłość. Trochę zniechęca mnie to że w czasie kuracji włosy się mocno przetluszczaly. Ja bez dodatkowych specyfików i tak mam z tym problem.
mi wcale sie nie przetłuszczaja i chyba po kilku aplikacjach przestały wypdac
Ostatnio czytam wiele dobrego na temat tej kuracji i chyba się sama na nią skuszę. 🙂
Ja miałam lata temu takie ampułki z Vichy i pamiętam, że były skuteczne 🙂
Musiałabym się zastanowić nad tym, bo ostatnio koszmarnie mi włosy wypadają
Coś idealnego dla mnie. Musze wypróbować.
Takie wcierki to świetna sprawa, tak jak twarz potrzebuje składników odżywczych, tak samo i skóra głowy. Fajnie, że ten zestaw się sprawdził 😀 Będę go miała na uwadze. Ja ostatnio stosowałam serum w ampułkach Bioxsine, też świetna sprawa 🙂
Pozdrawiam ciepło, Agness <3
Nigdy nie używałam takiej czy podobnej kuracji. Będę musiała zapamiętać- na przyszłość 🙂 jeżeli chodzi o mnie, to ja na wypadnie włosów używałam wcierki z wody brzozowej 🙂
Pozdrawiam serdecznie!
Systematyczność… u mnie kiepsko z tym. Używałam Radicala, ale nie pomógł nic. Może ten produkt by pomógł, ale ta systematyczność przez kilka m-cy… Jak żyć? 😉
Na początku tego roku strasznie wypadały mi włosami. Powiem szczerze, że mam o połowę mniej włosów niż miałam w tamtym roku. Niestety była to wina ogromnego stresu. Teraz przestałam się stresować, kupiłam sobie suplementy z biotyną, witaminą A, B1, A,D, E,K i pije oleje roślinne : z ogórecznika, lnu, wiesiołka, z czarnej porzeczki i już mi włosy nie wypadają.
W sumie długo musiałaś czekać na efekty…sama nie wiem czy warto. Ja stosowałam inny produkt i efekt był niemal natychmiast, także raczej mnie nie kusi Trychoxin
Mozesz napisac co stosowałaś że natychmiast zadziałało?
na efekty takich psecyfków zawsze trzeba czekać trochę dłużej :
Nie znam, ale lubię takie cudeńka 🙂
Coś już słyszałam o tej kuracji fajnie że efekty się pojawiły 🙂 u mnie na wypadanie włosów najlepiej sprawdźa się szampon dermena . Pozdrawiam 🙂
Cieszę się Agnieszko, że pomogło. Gdzieś kiedyś czytałam, że na początku takiej kuracji tak właśnie jest, jak piszesz….., a później już tylko lepiej. I widać z tego, że to prawda. Pozdrawiam serdecznie znad filiżanki ogonków czereśniowych. 🙂
czyli jednak było warto 😛 może i ja kiedyś skuszę się 😛
Boże, tyle czasu włosom, paznokciom, cerze, oczom, wszystkiemu po kolei. Ile czasu potrzeba na te wszystkie zabiegi? Najlepiej zdrowy sen, zdrowe produkty, spacer, hydromasaż w wiosennym deszczu…, a i tak się zestarzejemy:))
Podziwiam Cię za systematyczność i dobre teksty. Naprawdę polecasz!
Na pewno warto wypróbować jako uzupełnienie.
Tego jeszcze nie próbowałam! 😉
Ale z doświadczen z innymi podobnymi specyfikami od razu radzę Ci zakupić drugą serię i powtórzyć dla utrwalenia efektu!
Akurat nie mam problemu z wypadającymi włosami.
Fajnie że włosy przestały wypadać podeślę koleżance może sie skusi… masz racje że ważne jest odżywianie- nie na darmo sie mówi: jesteś tym co jesz!
Super, że kuracja zdała egzamin 🙂
Ja robię sobie kurację produktami Kerabione, ale trwa ona dopiero 2 tygodnie, więc jeszcze nic nie mogę powiedzieć. Miesiąc to też troszkę krótkiczas na zaobaczenie efektów, bo tak naprawdę mieszek włosowy potrzebuje minimum 2 miesiąców aby się odbudować i wytworzyć nowy, zdrowy włos.
Ja różne cuda stosowałam na głowę przeciw wypadaniu a od zeszłego roku stosuję tabletki albo proszek MSM i powiem że robi dobrą robotę i nie tylko na włosy 😉 polecam
Czekałam na Twoją opinię o tej kuracji. Teraz wiem, że jako wspomaganie – można po nią sięgnąć.
Jestem w trakcie tej kuracji 🙂
Zastanawiałam się ostatnio nad zakupem tego typu specyfiku, bo coś liche się te moje włosy zrobiły. Choć podejrzewam, że najlepiej by im zrobił zdrowszy tryb życia 🙂
Jestem w trakcie tej kuracji 🙂:) 🙂