Życie zaskakuje. Bloguję już przez dobrych kilka lat. Owszem, zdarzały się wpadki, ale jeszcze nikt nie nazwał mnie…spamerem. I do tego zarzucał min. bezsensowne komentarze (lista jest dłuższa;). Aż do dzisiaj….
Przyznam, że kiedy przeczytałam tą wiadomość zrobiło mi się autentycznie głupio i….bardzo przykro. Blog którego autorka napisała do mnie tą wiadomość lubiłam, zawsze znalazłam tam jakieś nowinki kosmetyczne czy recenzje produktów o których nie miałam pojęcia. Jednak, jak się dzisiaj przekonałam, jakość komentarzy pod wpisem była niewystarczająca. No….trudno. Szkoda, że dowiedziałam się o tym tak późno. Ponoć gdybym przeczytała wytyczne do komentarzy znajdujące się na stronie, to bym nie popełniła tego błędu. Człowiek się uczy całe życie…
Czym jest spam na blogu?
spam – (idąc za wikipedią) to niechciane lub niepotrzebne wiadomości…
Przy okazji tej całej sytuacji naszły mnie różne refleksje. Zrobiłam również rachunek sumienia i na szybko analizowałam sposób w jaki komentuję. Nigdy nie zdarzyło mi się zostawiać linków. Przyznam że jeżeli ktoś zostawia je u mnie – nie robię z tego problemu. Zwłaszcza że to czasem jedyny sposób aby zaglądnąć na dany blog gdy jest dla mnie nowy. Czasem się rozpiszę, a czasem napiszę tylko parę słów….
Czy zdarzyło Wam się kasować komentarze na blogu?
Zdarza mi się robić coś takiego – gdy treść jest obraźliwa i agresywna a do tego zawiera wulgaryzmy, gdy składa się tylko z linka do jakiegoś sklepu… to są takie newralgiczne sytuacje. Do głowy by mi nie przyszło, aby narzucać innym styl i zakres komentarzy mających się pojawić. Jedni lubią się rozpisywać, inni nie do końca. Jednych temat ruszy, innych nie. Jedni chcą wyrazić swoje zdanie inni…zaakcentować, że byli, a tym samym że lubią to miejsce – po prostu temat im nie podszedł i nie chcą pisać za wiele. Chociaż nie ukrywam, że ogromnie się cieszę, gdy wdamy się w szerszą dyskusję pod danym wpisem 🙂
I na koniec…
Drogie Czytelniczki i Czytelnicy – jeżeli uważacie, że spamuję Wasz blog bezsensownymi, nic nie wnoszącymi komentarzami albo…jeżeli denerwuje Was moja obecność – po prostu mi o tym powiedzcie. Napiszcie maila, albo wiadomość na fb lub insta. Przyjmuję wszystko na klatę.
W opisanej na początku sytuacji ja po prostu nie wiedziałam że tak gram na nerwach autorce tego bloga. Przeprosiłam i nie wdawałam się w dyskusje, bo po co. Więc jeżeli uważacie że zaśmiecam i Waszego bloga – to dajcie cynk. Przestrzeń Internetu jest ogromna – wszyscy się zmieścimy nie zakłócając sobie nawzajem życia. 🙂
22:41 edit:
Jesteście absolutnie totalnie niemożliwe. Czytam każdy Wasz komentarz pod tym postem i mam łzy w oczach. Dzięki za wsparcie i milion dobrych słów! Rano jeszcze się przejmowałam a teraz…już mam to w nosie 😉
Dziękuję jeszcze raz z całego serducha za każde dobre słowo!
Hmmm, mało miła sytuacja, ale cóż. Życie bywa zaskakujące 🙂
Ja bardzo często zostawiam krótkie komentarze chcąc zaakcentować, ze regularnie czytam (choć niezbyt systematycznie) dane blogi. Myślałam, że to miłe 🙂
Jeśli ktoś pod swoim komentarzem umieści link do swojego bloga nie mam problemu. Chętnie wtedy zaglądam na blog komentującego i jeśli mi się spodoba to wracam do niego 🙂
Ale ludzie bywają różni. Nie przejmuj się! Pozdrawiam serdecznie!
P.S. To mój najdłuższy komentarz jaki napisałam podczas całej mojej aktywności w blogosferze jakby co 🙂
To przykre, rozumiem cię. Jeszcze nigdy nie usunęłam komentarza, bo nie miałam takiej potrzeby, ale gdyby pojawił się obraźliwy i wulgarny to zrobiłabym to bez wahania. Staram się też być czujna – zdarzyło się, że ktoś przez roztargnienie podał swoją prywatną informację,(imię, miasto) a wiedziałam, że chroni prywatność – poinformowałam tę osobę o tym w e-mailu i oczywiście zmieniłam/usunęłam te dane.
A ty się nie przejmuj ani trochę. Jesteś jedną z najsympatyczniejszych blogerek i tego się trzymajmy!
Ja cieszę się z każdego komentarza, nawet jeśli jest to tylko jedno zdanie w stylu „fajny produkt, też go znam i lubię” 🙂 Nigdy nie usunęłam żadnego komentarza, a gdy ktoś zostawia link to ułatwia mi znalezienie danej osoby i poznanie jego blogowej twóczości. W każdym razie u mnie jesteś mile widziana :*
Wszystkim się nie dogodzi, nie przejmuj się, ja lubię gdy mnie odwiedzasz 🙂
Jestem w niemałym szoku… Nie miałam pojęcia, że ktoś może zostawić jakieś wytyczne odnośnie komentowania. Blogi to miejsca, które skupiają rzesze ludzi. Każdy z nas jest inny, lubi coś innego, ma inne zdanie i inny sposób wyrażania siebie. I fajnie. Przyznam Ci się, że czasami przeczytawszy Twój wpis, „przelecę” wzrokiem po komentarzach – są różne i nie wyobrażam sobie by miałoby być inaczej. Tak jak piszesz, czasem ktoś rozpisze się konkretniej,czasem jedynie zaznaczy swoją obecność. Wszystko zależy od tematu. Nie wyobrażam sobie, by były jakieś narzucane wytyczne odnośnie tego co można napisać… jeśli tak, to po co to robić? Najlepszy komentarz to ten najszczerszy, spontaniczny, pisany z głębi serca, a nie taki, który ma jedynie mieścić się w wyznaczonej normie.
Zasady…zasady….zasady…nie wolno kląć, nie wolno przezywać, nie wolno nazywać nie wolno, nie wolno nie wolno kochać, nie wolno pożądać, nie wolno uwodzić nie wolno…nie wolno nie wolno….i czytam u pani że jak to ,że nie wolno …jak to przecież….ja wyrzucam tylko takie i takie i takie i takie…Nigdy nie wyrzuciłam żadnego komentarza, nigdy nie zrobił tego Kloszard i jakoś można pozwalać wszystkim na wszystko a oni wiedzą jak się poruszać a jeśli ich :”wiedzą ” nam nie odpowiada…no niestety….tak jest najczęściej ale czy to znaczy że mamy prawo ich naprawiać. Zabawni są ludzie z zasadami które sami łamią ….
Aż nie wiem co powiedzieć, Twoje komentarze nie mają ze spamem nic wspólnego- zawsze czytam je z usmiechem na ustach 🙂
To była chyba jakaś niedowartościowana blogerka – oczy otwieram i nadal nie wierzę: wytyczne do komentowania??? A gdzie szczerość, fantazja, złosliwość, uwielbienie, informacja i wiele innych rzeczy, które każdy jakoś tam zamieszcza w komentarzach. Tak jak potrafi. Zapomnij o niej…
Czasem nie warto się przejmować. Szkoda zdrowia 🙂
P. S. Zapraszam do siebie. Na razie jedej wpis i sam start. Powiedzmy, że zdobyłem się na odwage 🙂