Po rewelacyjnej jak się okazało książce „Dwanaście niedokończonych snów” z ciekawością sięgnęłam po kolejną. Tym razem „Gwiazdka z nieba”. I wiecie, tak to jest, jak ocenia się książkę po okładce…
O czym to jest…
Książka zaczyna się z przytupem – za bardzo nie wiadomo kto co i jak. Potem na scenę wkracza główny bohater, Nataniel i to jego poplątane losy będziemy śledzić przez całą historię. W wyniku serii niefortunnych zdarzeń, ten 26 letni chłopak pakuje swój cały dobytek do starego auta i…jedzie przed siebie, chcąc uciec przed wspomnieniami. Los prowadzi go do małej mazurskiej wsi, do środku lasu, do starego domu. I powoli poznajemy kolejnych bohaterów – tajemniczą „krawcową” Martę, pseudo leśniczego, rosyjskiego mafioza, czy lokalnego sołtysa. Nataniel powoli, krok po kroku odnajduje się w nowej rzeczywistości. Lecz…będzie musiał zmierzyć się z niezłymi niespodziankami i…nieproszonymi gośćmi którzy wkradną się do jego nowego domu i…serca. /jak teraz sobie to czytam, to brzmi jak całkiem przyjemna obyczajówka, ale…./
Moja opinia
Jak to jest książka ze świątecznym przesłaniem to ja jestem „święty turecki” Boże Narodzenie owszem, pojawia się na początku opowieści oraz na końcu…taka ładna klamra. Do połowy książki akcja jeszcze była w miarę logiczna i dawała obraz sensownej całości. A potem…potem to było tylko gorzej. A zakończenie? Tak. Wydaje się, że Autorka chciała zrobić wielkie BUM! aby czytelnicy mieli ochotę sięgnąć po kolejny tom. Dla mnie to wszystko wydało się sztuczne i jakieś takie…wymuszone.
Napisana jest prostym, przystępnym językiem. Bez cienia humoru językowego czy sytuacyjnego, Bez porównań, metafor, skomplikowanych zwrotów akcji. Nawet wątek reprywatyzacyjny został napisany jak bajka dla większych dzieci….
Kiedy skończyłam czytać, pomyślałam, że mam deja vu – kiedyś już czytałam podobnie napisaną książkę. Niby się dzieje, niby bohaterowie stoją przed trudnymi wyborami ale…czytelnik tego nie czuje. Tak, jakby oglądał wszystko przez szklaną szybę. Później dotarło do mnie, że takie właśnie miałam odczucia po lekturze „Czereśnie zawsze są dwie” Magdaleny Witkiewicz.
Podsumowując, bo rozpisałam się niemożliwie – moje czytelnicze poszukiwania świątecznego klimatu trafiły w ślepy zaułek do którego osobiście nie chcę już wracać. W przyszły piątek kolejna książka…
Szkoda, że ta książka rozczarowuje 🙂
Cóż czasami się pisze tylko po roku aby coś było
Myślałam, że będzie znacznie lepsza, no szkoda! Osobiście nigdy nie sięgnęłam jeszcze po lekturę w świątecznym klimacie i chyba tego nie zrobię. Jestem mocno zafiksowana na psychologicznej lekturze i jakoś szkoda mi czasu na książki „dla relaksu”. Psychologiczne jakoś i uczą i relaksują, więc wybór jest zawsze dla mnie oczywisty 🙂 A jeszcze jakbym miała się rozczarować jak przy tej pozycji o której mówisz..Nie będę ryzykować haha 🙂
Niestety nie przepadam za Katarzyną Michalak i jej twórczością.
Szkoda, że treść nie jest tak dobra. Przyznam, że po tytule i okładce spodziewałam się czegoś super. Cóż, kolejny dowód, by (tak dosłownie) nie oceniać książki po okładce 🙂
https://the-fight-for-a-dream.blogspot.com
książka musi być tak napisana bym mogła to czuć….bym mogła czuć to co czuje bohater…..bez tego książka nie ma dla mnie sensu…..Po przeczytaniu Twojej opinii będe ją omijać szerokim łukiem :d
Po Twoim opisie zakwalifikowałabym ją jako książka dla młodzieży ,okładkę ma słodką 🙂
Kiedyś czytałam, ale niestety juz od jakiegoś czasu, nazwisko pisarki mnie nie pociąga kompletnie.
Dałam sobie spokój i tylko potwierdziłaś, że dobrze zrobiłam.Rok temu przed Świętami zakupiłam parę świątecznych książek polskich pisarek i stwierdziłam, że jest w nich właściwie to samo, mało tego to na wiosnę wszystkie wydały kolejne części…
Książki Michalak Katarzyny ktoś mi polecał, ale niestety styl pisarki do mnie nie przemówił.
Na swojej liście do przeczytania mam książkę Agaty Przybyłek 'Siedem cudów’.
Nigdy nie czytałam książek tej autorki, ale jak tak zaczęłaś pisać o świętach to zapragnęłam takie książki stricte świątecznej. Może coś mi polecisz w tej tematyce? 🙂
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru 🙂
Ja nie planuję czytać akurat tej książki.
Też bym pomyślała, że ta książka ma cudowny świąteczny przekaz. Byłoby miło w okresie świąt poczuć taką magię… pozdrawiam 🙂
Szkoda, że tym razem książka Cię zawiodła! A mogła to być super pozycja, która jeszcze mocniej nastrajałaby w świąteczny klimat. Moja babcia uwielbia Katarzynę Michalak, chociaż przyznaję, że ja średnio przepadam za twórczością tej Pani. Pozdrawiam serdecznie:)
Ciekawa recenzja. zakończenie jest ważne bo to one determinuje ostateczne wrażenia z książki. Myślę, że oczekiwałaś czegoś mnie oczywistego stąd takie odczucia, przypomniałaś mi, że tak dawno nie czytałam powieści…. tylko cały czas naukowe pozycje,zeby powiedzieć coś studentom
pozdrawiam
Daruję sobie lekturę tej książki 🙂
Swego czasu czytałam dużo książek tej autorki, ale właśnie te najnowsze, już jakoś mnie nie kuszą.
Ja właśnie czytam panią Michalak po kolei jak leci z mojej biblioteki. Trochę mnie już zmęczyła kobieta. 😉
Nigdy nie czytała tej autorki, i może dobrze!. W każdym razie dzięki za ciekawą recenzje!:)
Szkoda, że ci się nie spodobała, no nic też nie będę tracić na nią czasu 🙂
Szkoda, że Cię rozczarowała. Ja mam taki swój śmieszny sposób na sprawdzanie czy książka mi się spodoba, najpierw czytam dowolny fragment z losowo otwartej strony i jak mnie wciągnie, to już przepadłam na dobre;)
Miłego weekendu:)
Już sam tytuł zachęca do przeczytania
Sandicious
Nie znam tej autorki…
Ale w sumie to chyba niekoniecznie powinnam poznać 🙂
O tak, tak dobrze napisane a ja jestem „szejk arabski” jak to jest książka o tematyce świwteczej. Czytałam ją i sama nie wierzyłam w to co czytam. Na mnie oczywiście okładka zrobiła wrażenie no i tytuł ale zawiodłam się i to bardzo. Też nie doczytałam do końca bo szkoda mi było czasu na nią. Teraz czytam „Księgarenkę” i tu jest zdecydowanie lepiej 🙂
Moim zdaniem jedynie pierwsze książki Michalak dawały się jeszcze czytać. Poczekajka trzymała jakiś tam klimat, ale potem było już tylko gorzej. Omijam jej książki szerokim łukiem.
Ja generalnie nie przepadam za tego typu opowieściami, ale wiem, że mają swoich licznych fanów 🙂
Gdzieś już tę książkę widziałam, ale jakoś nie skusiła mnie do zajrzenia do środka. I po Twojej recenzji tym bardziej po nią nie sięgnę 🙂
Wow czyli szkoda czasu na nią 😛
Eh czyli kolejna wymuszona świąteczna książka, po którą nie warto sięgać.
Nie czytałam, ogólnie nic jeszcze od tej autorki nie czytałam 🙂 Jeśli chodzi o świąteczny klimat to obecnie czytam „Zakochane w Zakopanem” 🙂
Same magiczne opowieści ….
Buziaki :*
Niestety nie każda książka z wątkiem świątecznym ma w sobie magię świąt 🙂
Właściwie mam podobne odczucia jeśli chodzi o książki ze świątecznym przesłaniem. Chyba nie powinnam ich czytać. Pozdrawiam 🙂
A okładka taka piękna,.. cóż sama fabuła dość ciekawie sie zapowiadała, ale jak książka nie wciąga czytelnika to aż nie chce się jej czytać
Już od początku opisu wiedziałam, ze to nie dla mnie. Co ja mówię opisu! Już samo nazwisko autorki mnie zniechęca: Miałam kiedyś sąsiadkę Katarzyną Michalak. Głupia była jak but.
Piernikowa Ryba na zdjęciu obok, ta w małych łapciach – cudowna! 🙂
Tak nieraz bywa, nie wszystkie pozycje książkowe są fajne. Czasem też się nabiorę
Nie znam i po tej recenzji raczej się nie zapoznam:) a chciałoby się coś w klmatach świątecznych przeczytać:)
Szkoda, zapowiadała się dość fajnie 😉
Ja o tej autorce nie słyszałem, ale czytając Twoją opinię, raczej nie sięgnę po żadną z jej książek 😀
Chyba się nie skuszę 😉
Szkoda, że rozczarowuje, bo mam ochotę na coś w świątecznym klimacie
Czasami niestety tak już bywa,że sięgamy po książkę i ona nas po prostu rozczarowuje. Szkoda,ze akurat taka książka w świątezcnym klimacie tak Cię rozczarowała
Obawiam się że większość książek około świątecznych jest bardzo naiwna 🙂 To bajki dla dużych dzieci ale są i te fajne – np. Asi Szarańskiej
Mam nadzieję, że kolejna książka będzie bardziej udanym wyborem;) Nie przepadam za twórczością pani Michalak, także innych jej powieści też bym nie polecała;)
Mam wrażenie, że w książkach świątecznych to najlepsza jest okładka i tyle 😉
Uuu, no to faktycznie słabo. :/ U mnie jedyna „świąteczna” książka jaka się sprawdza niezmiennie od lat, to „Noelka” Musierowicz 😀
A wiesz, że chyba jej nie czytałam? W każdym razie nie pamiętam… czas chyba po nią sięgnąć…
To kolejna książka Michalak, o której czytam w takim tonie. Szkoda, że rozczarowuje…ech…bo w sumie prezentuje się ciekawie, na pierwszy rzut oka
Szkoda, że książka rozczarowuje. Niestety już nie raz spotkałam się z tym, że autor chce tak zaskoczyć zakończeniem, ze wszystko jest zbyt naciągnięte.
Z książkami Pani Michalak mi nie po drodze. Zdecydowanie nie 🙂 Pozdrawiam !