Kiedy pożyczałam „Ostanie historie” z biblioteki, ulubiona pani ostrzegła mnie, że książka ta jest lekko depresyjna. I nie myliła się. A jednak przeczytałam je z prawdziwą przyjemnością. Nikt tak pięknie nie opisuje codzienności jak Olga Tokarczuk…
Ta książka jest…
…o trzech kobietach z jednego rodu. O babce, dla której śmierć męża jest początkiem rozliczenia minionych lat…
Gdyby można odmłodzić człowieka, jak drzewo. Ściąć z niego złe wspomnienia, zeskrobać cały ból, wszelkie rozczarowania, jak martwą tkankę; poobcinać błędy, głupie decyzje, pomyłki, prześwietlić myśli.
O córce, która wraca w rodzinne strony, jej samochód wpada w poślizg a ona sama balansując na granicy świadomości znajduje pomoc w małym wiejskim domu…
Niepokoi mnie, że to samo możemy widzieć inaczej. Że każdy ma w oczach jakiś filtr i ten filtr powoduje, iż widzi się zupełnie inne rzeczy, patrząc na to samo. To jak uzgodnić przeszłość?
Aż w końcu o wnuczce, która podróżując po świecie ze swoim synem poznaje wielu dziwnych ludzi…
Ludzie spotykają się jedynie po to, żeby zobaczyć, jak bardzo różnią się od siebie. Z tymi, którzy różnią się od nich najbardziej, zostają na dłużej. Jakby życie chciało pokazać im wszystko, co nie jest nimi.
Kiedy tak sobie o tym pisze – wydaje się to płaskie i nijakie. W życiu każdej z tych kobiet pojawia się śmierć. To ona sprawia, że zmysły się wyostrzają, sumienie zaczyna ruszać bardziej niż zwykle a sprawy codzienne wydają się zupełnie błahymi, nic nie znaczącymi rzeczami….
Moją opinię…
…już znacie. Książki tej Autorki są…specyficzne. Nie przypadną do gustu każdemu. Próżno tu szukać prostej, przewidywalnej fabuły i happy endu. A jednak historie te poruszają jak żadne inne.
W „Ostatnich historiach” mamy opowieść o śmierci, odchodzeniu, powolnym umieraniu. Tematy te, choć wpisane w naszą codzienność są dyskretnie pomijane. Bo nikt nie lubi rozmyślać o rzeczach ostatecznych. Wczoraj jednak było Święto Wszystkich Świętych, dzisiaj – Dzień Zaduszny. Jeżeli miałabym wskazać idealny czas na przeczytanie tej książki – będzie to właśnie teraz.
♦
A z cyklu jedno zdanie o… dzisiaj s jak…serwis telefonów. Gdybyście zapytali mnie, co najgłupszego zrobiłam z telefonem, to powiem, że…wpadł mi do kubka z kawą. Serio. I to zupełnie przez przypadek. Mój M… z kolei chciał pokazać Młodej jak się skacze w dal…telefon również poleciał w siną dal i…spadł na beton. Tak. Wypadki i usterki chodzą po telefonach czy nam się to podoba czy nie. Sytuacje wyżej opisane skończyły się niestety przymusową wymianą, ale w przypadku usterek typu słabiej działająca bateria, uszkodzony port ładowania czy zepsuty wyświetlacz, warto mieć w pamięci namiar na dobry serwis zajmujący się naprawą smartfonów. Jeżeli jesteście z Warszawy lub okolic, MedicPhone Serwis i naprawa telefonów będzie dobrym rozwiązaniem – posiadają najnowocześniejszy sprzęt serwisowy i oferują najwyższej jakości części zamienne. Do tego działają ekspresowo. Czego chcieć więcej?
Ja chetnie siegne. Lubie refleksyjne ksiazki
Widzę że to bardzo ciekawa książka i warto po nią sięgnąć 🙂
pozdrawiam…
Oj nieee, to nie dla mnie. Książka ma mnie przede wszystkim odprężać i relaksować 🙂
Faktycznie Tokarczuk jest specyficzna, ma swój styl. Ta pozycja zapowiada się calkiem ciekawie 🙂
Olgi Tokarczuk czytałam tylko książkę „Bieguni”, która mi się bardzo podobała 🙂
NIe polubiłam się z twórczością tej Pani ;/
Mimo, że zazwyczaj skłaniam się do tematyki bardziej optymistycznej i unikam tego typu książek, tą wydaje mi się, że pochłonęłabym jednym tchem. W niej słowa tak pięknie się układają… <3
Jestem na etapie szukania prezentów, więc ta myślę idealnie będzie pasować 🙂
Lubię książki, które nie zawsze kończą się happy endem i które ciężko przewidzieć. Wtedy czyta się je z jeszcze większą ciekawością 🙂
Ja nie przepadam za twórczością Olgi,Tokarczuk chociaż ją samą bardzo lubię .Olga mieszka w mojej miejscowości. Sprowadziła się tu kilkanaście lat temu ,zauroczona naszym regionem . 🙂
Tej książki Olgi Tokarczuk jeszcze nie czytałam. Dziękuję za inspirację. 🙂
Pozdrawiam
Zuzanna
Tego jeszcze nie czytałam!
Jest tylko jedna sytuacja zniechęcająca mnie na wieki wieków amen do danego autora i ta sytuacja spotkała właśnie Tokarczuk. Obowiązkowa lektura i omawianie przez kilka tygodni. Nigdy więcej po w/w autorkę nie sięgnę, bo lektura „Domu dziennego, domu nocnego”, a potem rozkładanie na czynniki pierwsze wbrew mojej intuicji ale za to w zgodzie z kluczem maturalnym obrzydziły mi książkę i wszystko, co ma cokolwiek wspólnego z pisarką. Brr.
Dzięki za Twoją czytelniczą propozycję. Muszę szybko po nią sięgnąć.
Pozdrawiam nostalgicznie w listopadowy wieczór:))
lubię książki życiowe, których nie zawsze zakończenie jest szczęśliwe, ale one dają dużo do myślenia. Myślę, że ta książka również mnie przypadłaby do gustu 🙂
Książka na pewno przypadłaby do gustu mojej mamie, ona lubi takie historie. Dobrze mieć jakiś porządny serwis telefonów pod ręką, mi ostatnio przestał działać przycisk włącznika, a gwarancja już się skończyła.
ładna okładka
Muszę sięgnąć po tą książkę, zapowiada się ciekawie 🙂
To chyba jednak nie jest pozycja dla mnie.
Lubię autorów, którzy mają swój specyficzny styl. W ten sposón wyróżniają się z tłumu. Książka choć depresyjna jak mówisz zostałaby chętnie przeczytana przeze mnie, bo lubię właśnie taką inność 🙂 Pozdrawiam
Myślę, że powoli dojrzewam do kolejnego spotkania z tą autorką i sądzę, że „Ostatnie historie” mogłyby być idealne! Dziękuję Ci za podpowiedź! ♥
W ostatnim czasie zupełnie nie mam czasu na czytanie,ale bardzo chętnie poznaję nowe pozycje czytelnicze,aby wiedzieć czym zainteresować się bliżej.
Znam tylko książkę „Bieguni”. Planuję przeczytać także inne powieści O. Tokarczuk:)
Oj to chyba nie dla mnie książka .
Przeczytam na pewno, ale wiosną. Teraz wystarczy mi moja maa sezonowa depresyjka.
Tokarczuk to zawsze mocne uderzenie!