Dzisiaj w kulturalnym piątku zapraszam na recenzję książki o…pielęgnacji i kosmetykach. Hmmmm może jednak w odwrotnej kolejności – o kosmetykach i pielęgnacji? Zresztą, oceńcie sami!
O czym to jest…
Charlotte Cho na swoim przykładzie pokazuje jak właściwa pielęgnacja może uratować naszą skórę i zdecydowanie poprawić wygląd i samopoczucie. Opisując swoją podróż do kraju rodzinnego swoich rodziców, przede wszystkim opowiada o różnicach kulturowych między USA a Koreą, skupiając się na dbaniu o siebie, o rodzinę, o przyjaciół, o celebrację chwili. Tworzy również mały przewodnik po Seulu, który choć mi osobiście nie pasował do książki, z pewnością zwiększa jej objętość;)
Moja opinia
Cóż. Chociaż książka nie wprowadziła mnie w stan euforii na miarę „eureka!”, to jednak była lekturą miłą dla oka i w gruncie rzeczy ciekawą. Utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że pielęgnacja jest ważniejsza niż dobry makijaż – bo jak ma się cerę w okropnym stanie, to żadna „szpachla” nie pomoże. Autorka w przystępny sposób tłumaczy, dlaczego powinno się tak a nie inaczej dbać o skórę. Po co nawilżenie, dlaczego maski w płachcie są OK i tak dalej…
Patrząc jednak na to z dystansu. Mamy urodzoną w Ameryce na wpół Koreankę, która wyrusza do Seulu. Z opalonej kalifornijskim słońcem skwarki z problemami trądzikowymi przeistacza się w specjalistkę od dbania o skórę na wzór koreański. Potem wraca do Nowego Jorku, aby tam otworzyć sklep z koreańskimi kosmetykami i promować je w USA. Czy tylko ja tu widzę pomysł na świetny biznes, do którego dopisano historię z happy endem?
Plusem tej książki jest duży nacisk na pielęgnację. Jednak jakoś nie przemawia do mnie fakt, że moja skóra ma takie same potrzeby jak kobiet w Seulu. Wszak to zupełnie odmienny świat, z klimatem i pędem życia na czele. Szukając informacji o tej książce (znalazłam same pochlebne opinie, a ja zawsze pod prąd;), natrafiłam na „Słowiański elementarz pielęgnacji”. I już nie mogę się doczekać, kiedy go przeczytam!
książka jest tak rozgłośniona że każdy chce ją przeczytać – szczerze sama jestem jej ciekawa 🙂
Mam więc nadzieję, że się nie zawiedziesz:D
Czytałam ją – dla mnie dobra pozycja z wieloma ciekawostkami. Wiadomo, że nie wszystko można przenieść na naszą pielęgnacje, ale warto wybrać te elementy, które nam odpowiadają 🙂
Zgadza się. Dzięki tej książce dowiedziałam się min. że jestem normalna…znaczy że moja skóra jest normalna;)
Jestem bardzo ciekawa tej książki 🙂
W takim razie jestem ciekawa Twojej opinii o tej książce!
Doczytałam ją do połowy – i nie wiem jakoś utknęłam – zakupiłam sobie masę kosmetyków- poł godz potrzebowałam żeby umyć twarz… hmmm
Pół godziny powiadasz…z tego co pamiętam, ta autorka mówiła że pielęgnacja rano czy wieczorem nie zajmuje jej więcej niż 15 min;)
Oczywiście pielęgnacja jest bardzo ważna, jednak najważniejsza jest dbalosc o skórę od wewnątrz. Czyli, jeśli będziesz się faszerowac śmieciami które nie wiem dlaczego nazywamy jedzeniem, to nie pomoże najlepszy kosmetyk. Od kiedy jem zdrowo, mam cerę, na którą nie mogę się skarżyć. I wystarcza mi masło shea, olejek różany, soda jako peeling i olej kokosowy. Pozdrowionka Agnieszko
Soda jako peeling? O takim jej zastosowaniu nie słyszałam, muszę spróbować!
Ludziom się dzisiaj wydaje, że kupią masę kosmetyków koreańskich czy japońskich i skóra jak po dotknięciu czarodziejskiej różdżki nabierze blasku. A to tak nie funkcjonuje, niestety. I oczywiście masz rację, że ta książka to rodzaj reklamy, bo dzisiaj jest moda na pielęgnację a la Korea i Japonia. 🙂
Chyba nie ma osoby która by o tej książce nie słyszała ☺
Ja jej jeszcze nie czytałam ☺
Pozdrawiam
Lili
Kochana, wszystko przed Tobą:D
Słyszałam o tej książce, ale jeszcze nie miałam okazji jej czytać…
Jeżeli interesujesz się kosmetykami i pielęgnacją, to może być całkiem ciekawa lektura…
czytałam 🙂 To prawda, książka jest w dużej mierze po prostu reklamą koreańskich kosmetyków, ale można dowiedzieć się pomimo tego kilku ciekawych rad na temat pielęgnacji i wyrobić swój własny idealny sposób dbania o skórę 🙂
I chyba to jest największy atut tej książki – dzięki niej można wyrobić sobie swój własny idealny sposób dbania o skórę:)
I słowiański i koreański ciekawe na pewno 🙂
Nie czytałam tej książki, ale byłam w Korei Płd i zaskoczyła mnie ilość sklepów kosmetycznych. Dosłownie co druga witryna należy do tego rodzaju sklepów. Nie tylko kobiety, również mężczyźni obsesyjnie dbają o cerę. Efekty są naprawdę niesamowite. Koreańczycy wyglądają na co najmniej 10 lat mniej niż w rzeczywistości mają. Chronią skórę przed słońcem, a na plaży są okutani od stóp do głów. Jeśli będziesz miała ochotę, możesz na moim blogu w zakładce podróże znaleźć post o tym kraju i zobaczyć zdjęcia z plaży w Busan..
Masz rację, lepiej potraktować książkę jako czytadełko, a nie poradnik.
„Szpachla” mnie powaliła. 😀
Bardzo popularna książka. 🙂
Czytałam tę książkę, jednak ze względu na to, że pielęgnacją interesuję się już wiele lat – nie była dla mnie odkrywcza. Same podstawy – ale jakże ważne! 🙂
Też zastanawiałam się nad kupnem tej książki
Przeczytałam tę książkę jakoś 2 lata temu. Bardzo mi się spodobała. 🙂
Znam książkę.
Ja uważam, że w pielęgnacji podstawą jest właściwe odżywianie, stosowanie jak najnaturalniejszych kosmetyków. Można wtedy osiągnąć zadowolenie z własnej cery. Wyszukane kosmetyki to przede wszystkim marketing.
Pozdrawiam i dobrego odpoczynku w czasie weekendu życzę:))
Taaa, moja Wika ma tę książkę i dzięki niej przestała podbierać mi chusteczki do demakijażu.
Ja mialam dosc mieszane uczucia po tej lekturze
Mam koleżankę, która jest dermatolożką i opowiada o coraz większej ilości kobiet mających problemy z cerą. Pierwsze jej zalecenie brzmi: niech pani nie wciera tej chemii w twarz, odstawi kosmetyki. Twarz nawilżyć można wodą, plasterkami ogórka, czy owoców, natłuścić oliwką. Coś w tym jest, że kobiety dają się nabierać na cud – miód coraz to droższych kosmetyków.
Pozdrawiam
Czytałam i przyznaję, że trochę zmian do swojego rytuału wprowadziłam 🙂
Niestety, ale nie jest to pozycja dla mnie. Nie przemawia do mnie.
Serdecznie pozdrawiam.
Bardziej niż tajemnicami koreańskiej, ciekawią mnie sekrety słowiańskiej pielęgnacji. Koniecznie napisz, jak już przeczytasz 🙂
Czytałam, przyjemne, choć nie zachwycające czytadło 😛 Za to Słowiańskiego nie widziałam i jestem go mega ciekawa 😛
sama z chęcią sięgnę po tę książkę <3
Miałam ją kupić, ale chyba sobie daruję 😀 Podsumowałaś autorkę tak dobrze, że poczekam na Twoją recenzję „Słowiańskiego”.. 😉
Oczywiście, że pielęgnacja najważniejsza. One mają chyba piękna cerę genetycznie, taka rasa. Dlatego mnie też bardziej interesuje poradnik dla nas, „Słowiański elementarz pielęgnacji” chętnie przeczytam…serdeczności posyłam…
Nie znam tej książki, ale chyba bardziej zaciekawi mnie elementarz pielęgnacji dla Słowianek 🙂
Czytałam już o niej i mam w planach przeczytać 🙂
Sekretów urody Koreanek nie czytałam, mam w planach, ale za każdym razem wpada mi do ręki coś nowego i odsuwam na później.
Słowiański elementarz pielęgnacji – masz na myśli książkę ” Sekrety urody babuszki”? Jeśli tak, to polecam. Mam ją i jest super 🙂
mam tę książkę i u mnie okazała się bardzo przydatna 🙂
Nie czytała jej jeszcze 🙂
Koreanki sa bardzo zdyscyplinowane jeśli chodzi o pielęgnację,Ja nie mam czasu na codzienne masaże twarzy i wklepywanie po kilka kosmetyków na raz. Zazwyczaj stosuję krem i serum, rano i wieczorem, a raz w tygodniu robię sobie maseczkę.
Myślę, że to ciekawa lektura, chyba w Wysokich Obcasach był niedawno spory artykuł o koreańskiej pielęgnacji.
Uwielbiam czytać takie ciekawostki. swojego czasu czytałam serię o francuskich kobietach i ich sposobie na zachowanie dobrej figury itp.