Makijaż. Właściwie nałożony potrafi działać cuda. Łatwo jednak z nim przesadzić. Nie myślałam jednak, że można się od niego uzależnić. Na czym to polega? Czytajcie dalej!
Szybka statystyka
Ponoć 25% kobiet zaczyna się malować przed 13 rokiem życia. Co trzecia kobieta nie wychodzi z domu bez makijażu, a co dziesiąta nigdy nie pokazałaby się bez niego swojemu partnerowi…albo czeka z tym co najmniej pół roku…
Tak szczerze…
…to chyba też jestem uzależniona. Bo nie ruszam się z domu bez…tuszu do rzęs. Mam cerę normalną, wychodząc z założenia że lepiej dbać niż maskować, pielęgnację stawiam na pierwszym miejscu, więc makijaż codzienny jest bardzo dyskretny. (większe wyjścia to co innego;). Jednak bez tego tuszu do rzęs czuję się bardzo dyskomfortowo. Wolę, jak na rzęsach jest;) /wyjątek stanowią trzy sytuacje – gdy biegam lub ćwiczę, gdy idę na basen, a także gdy zaśpimy do przedszkola – wtedy makijaż nie jest ważny bo „mamooooooooooo! Zapomniałam Ci powiedzieć że muszę być wcześniej….”
Przechodząc do skrajności…
Mój przykład to jednak nic w porównaniu z pewną Amy, która nie wychodziła z domu bez pełnego makijażu. Wiecie, podkład, korektor, sztuczne rzęsy, bronzer, solarium i tak dalej… Była z chłopakiem 5 lat, ale NIGDY nie pokazała mu się bez makijażu. Kładła się spać po nim, wstawała 2 godziny wcześniej, aby…się pomalować. Albo nie robiła demakijażu w ogóle. I żeby jeszcze miała jakieś podstawy do tego, żeby zasłaniać się za maską…ale zobaczcie…
(zdjęcie z wizaz.pl)
Pragnienie bycia doskonałą zaprowadziło ją prosto w ramiona anoreksji. A potem do próby samobójczej. Dwukrotnej. Jak sama pisze na swoim profilu na Instagramie, to długi pobyt w szpitalu coś w niej zmienił – zaczęła akceptować siebie taką, jaką jest. Naturalną, bez tony podkładów….
Kiedy zacząć się niepokoić?
Gdy makijaż ogranicza naszą wolność. Bo gdy bez makijażu
– nie jesteś w stanie otworzyć drzwi sąsiadce czy listonoszowi
– nie pójdziesz a basen/aerobic/siłownie
– czujesz się kompletnie nieatrakcyjna
To wiedz, że coś się dzieje. I czeka Cię ciężka praca nad samoakceptacją.
Uzależnienie od makijażu nie jest tylko domeną zwykłych kobiet. Również gwiazdy, takie jak Christina Aguilera czy Gwen Stefani mają z tym problem. Twierdzą, że bez makeupu czują się nieatrakcyjne i….niewidzialne.
Tak sobie myślę, że wszystko czym się otaczamy, jeżeli nie zachowamy właściwych proporcji może nas uzależnić. Internet, telefon, ćwiczenia, jedzenie, picie…a nawet makijaż. Ciekawe…
Ja się bez tuszu też nigdzie nie ruszam 🙂
A masz jakiś ulubiony? polecisz coś?
Lubię się malować, lubię też makijaż mieć, ale czasami mam takie dni kiedy nie mam ochoty się malować – nie wychodzę na zakupy i nie czuję potrzeby mieć makijaż w domu. Sąsiadka, kurier, listonosz mnie nie przerażają, ale na spacer bym tak nie wyszła 😉
Haha, to mamy baaaaardzo podobnie:)
Ja zaczęłam się malować jak byłam dopiero w trzeciej technikum i mój makijaż ograniczał się zaledwie do pomalowania brwi i rzęs. Teraz bardzo często chodzę bez makijażu a wyjście z domu bez niego nie jest dla mnie problemem. Maluję się jedynie na jakieś większe wyjścia 🙂
Na większe wyjścia to obowiązkowo!
Sama mam delikatne problemy z cerą, od zawsze…. lubie się malować, lubię ładnie wyglądać ale nie można dać się zwariować 🙂 Mój mąż kocha Mnie taka jaką jestem co jest dla Mnie najważniejsze. Czy wychodze do sklepu czy na spacer z psem nie maluje się. Pozdrawiam, bardzo ciekawy post 🙂
http://alestilos.blogspot.com/
Dzięki!
nIe mam z tym problemów. Nie maluję się 🙂
Taaaak…spodziewałam się takiego komentarza od Ciebie:D
Zawsze zastanawiałam się jak żyją kobiety, które nie pokazują się partnerowi bez makijażu… Lubię pospać i zwykle wstaje PO moim partnerze, ale oczywiście mogę udawać, że to dla pięknej i wypoczętej cery, a nie z powodu lenistwa. 😛
A mówiąc już serio, mnie to chyba nie grozi. Lubię się malować, ale bez problemu nawet czasami idę nieumalowana do pracy (bo zaspałam…/bo jestem chora…/bo całą noc kończyłam projekt i szef powinien widzieć, że dałam z siebie absolutnie wszystko :P), o otwieraniu drzwi listonoszowi czy sąsiadowi nie mówiąc (nie żeby listonosz często fatygował się do mnie…). Podobnie latem często ograniczam się do transparentnego matującego pudru i rozjaśniacza, ew. tuszu do rzęs. 😉
Latem robię podobnie, minimum makijażu… i skóra mi chyba za to dziękuje;)
Mi to raczej nie grozi, chociaż podobnie jak Ty lubię mieć wytuszowane rzęsy.
Bo spojrzenie musi być!:D
Ostatnio między wierszami o tym pisałam. Myślę, że temat godny rozważenia także w swoim osobistym sumieniu
Oj to to…masz rację!
Przydatny wpis:) Ja na szczęście nie mam takiego problemu. Na codzienne wyjścia stosuję błyszczyk i puder. Oczywiście wszystko w biegu przy dwójce rozrabiaków:) Pozdrawiam!
Skąd ja to znam…też wszystko w biegu:D
Są w życiu rzeczy ważne i ważniejsze. Lubię delikatny makijaż, ale bardziej stawiam na własny rozwój niż poprawiany wygląd. Pozdrawiam serdecznie:))
I to jest bardzo zdrowe podejście:D
Jako nastolatka też miałam takiego chopla na punkcie makijażu, na szczęscie trwało to bardzo krótko.Teraz rzadko robię pełny makijaż i dobrze mi z tym 🙂
I Twoja skóra ma czym oddychać;)
Dla mnie uzależnienie od makijażu jest powiązane z niskim poczuciem wartości bo jeśli ktoś wierzy w siebie wie, ze makijaż to tylko dodatek a atrakcyjność tworzy wewnętrzy obraz siebie, nasze poczucie humoru, emanacje siebie…
Dzięki za merytoryczne uzupełnienie wpisu. Fakt, za tym wszystkim czai się nasz brak pewności siebie…
Muszę przyznać – nie wychodzę z domu bez makijażu, lekkiego ale jednak. Co innego na basen czy w domu. Nie stosuje więc chyba nie jestem uzależniona. Pozdrawiam serdecznie…
Wiesz, na mojej nauce pływania kiedyś przyszła dziewczyna – dwudziestoparolatka, w PEŁNYM makijażu. Nie wiem, może był wodoodporny, albo myślała że nie będzie głowy zamaczać… Na drugie zajęcia przyszła BEZ makijażu i nie poznałam że to ona 😀
oj …to chyba ja mam wszystko pomieszane 😉 mam straszny problem z tuszem do rzęs ciągle go gdzieś gubię i nie używałam go od miesiąca …za to bez szminki ani rusz!!! taki mój fetysz….i bez aparatu oczywiście;-) pozdrawiam serdecznie i zaparz dobrą kawę!! chętnie wpadnę!! buziaki;-)
😀 szalona jesteś! Szminka staje się powoli moją dobrą znajomą bez której się nie ruszam z domu. U mnie ta bliższa znajomość przychodzi chyba z wiekiem;)
a nie …ja miałam zawsze straszną obsesję;-) obsession jak mówią Francuzi 😉 powodzenia;-)
Jak we wszystkim – idealny złoty środek, przegięcia w żadną stronę nie są dobre 😀 Ja bez makijażu nie wyjdę z domu, po prostu nie lubię, w makijażu czuję się zadbana, bez – czegoś mi brakuje 😀 Jednak w domu bardzo często nie maluję się wcale… chociaż staram się z tym walczyć, bo to w moim przypadku czyste lenistwo 😉
Pozdrawiam ciepło, Agness <3
Jak wiem że nigdzie nie mam w planach wyjścia, tak jak dzisiaj – na mojej twarzy tylko krem nawilżający. I też nie mam z tym problemu:D
Wszystko tkwi w głowie.
Żebyś wiedziała…tak właśnie jest!
Osobiście nie popadam w paranoję będąc bez makijażu – nie mniej jednak czuję się zdecydowanie lepiej mając go na sobie 🙂
Potwierdza się więc przekonanie, że makijaż to taka nasza tarcza obronna;)
Myślą, że większość problemów o które potykamy się w życiu to te, które sami sobie stworzymy.
Ha, coś w tym jest 😀
Zgadza się, wszystko przesadnie używane może być niebezpiecznym uzależnieniem. Mnie uzależnienie od makijażu nie grozi. Nie maluję się w weekendy ani podczas urlopu. A na co dzień bardzo oszczędnie. Ale podoba mi się perfekcyjny makijaż i lubię nawet oglądać filmiki instruktażowe typu „jak zrobić makijaż w stylu Nicki Minaj”. 🙂
Oj, te profesjonalne makijaże to uczta dla oka:D
Niestety ja również jestem uzależniona od makijażu. Nie lubię wychodzić publicznie bez makijażu, lecz jakoś mnie nie stresuje fakt że chłopak widział mnie bez.. W makijażu czuje się pewniej..
Fakt, makijaż może być naszą tarczą przed całym światem:)
Sama miałam tak niedawno -aż do momentu przedłużenia rzęs.
Teraz najczęściej z makijażowych kosmetyków używam tylko podkładu I korektora ☺
A ta kobieta ze zdjęć – oto dowód że makijaż może zeszpecić
Pozdrawiam
Lili
Chodzą mi po głowie przedłużane rzęsy, ale póki co nie dla mnie:)
Mi na szczęście to nie grozi, ostatnio bardzo często chodzę bez makijażu, Szkoda mi na to czasu haha 😀
No właśnie, ten czas można spożytkować na…kolejną filiżankę kawy;)
Podczas wakacji, moja twarz odpoczywała i całkiem mi z tym dobrze. Makijaż zostawiam na większe wyjścia i spotkania autorskie. Zdecydowanie lepiej się czuję bez niego – potwierdza się, że z wiekiem u niektórych osób maleje pęd do korygowania swojej urody – bo sporo moich koleżanek jest w tym zgodna. No i ta chemia…brrr jak się tak wczytać w skład – to aż mnie serce boli , że takie ” dobroci” wcieram w swoją skórę, no ale czasem trzeba
Wiesz, można przerzucić się na kosmetyki naturalne – podkłady mineralne – nie mają w sobie takiej chemii a świetnie scalają się ze skórą…
Ja się nie maluję i muszę przyznać że jest z tym mi bardzo dobrze <3
Jaka oszczędność czasu!;)
No proszę, nie wiedziałam o takim uzależnieniu. Ale to wiele tłumaczy, te panie od wczesnego rana wieczorowym pełnym makijaże. Wcale nie wyglądaja fajnie. Zawsze malowałam się dyskretnie a ostatnio przyzwyczaiłam sie do siebie bez makijażu. Najwyżej tak jak ty – maluję rzęsy. Pozdrawiam:)
Wieczorowy, mocny makijaż od bladego świtu? oj to musi wyglądać co najmniej nienaturalnie…
Ja tez bardziej się wolę w makijarzu:) ale zgadzam sie, codzienny, a ten na imprezę to dwa inne światy. Jednak nie jest ze mną jeszcze tak źle, bez niego tez potrafię się pokazać ludziom 🙂
Makijażu * 😀
🙂 w takim razie gratulacje;)
Często jest też właśnie tak, że dziewczyny bez tego przesadnego makijażu wyglądają po prostu lepiej, ale tego nie dostrzegają.
Dla mnie dobrym przykładem na potwierdzenie tego jest Lady Gaga https://www.youtube.com/watch?v=bo_efYhYU2A Tutaj moim zdaniem wygląda super:) bez tych platynowych włosów i tony makijażu;)
Z tego co wiem, to Lady Gaga w ogóle ma jakieś problemy ze sobą…i ten nadmiar makijażu to właśnie jest tego pokłosie…
Ja nie należę do tych które muszą się malować każdego dnia i nie wyjdą do ludzi jak się nie umalują. Mam to szczęście że nie miałam trądziku i i mam czystą i gładka twarz. Ale znam takie osoby, które ostatnie pieniądze na puder wydadzą a nie na chleb…
Na puder powiadasz… z kolei ja jestem zdania, że lepiej zainwestować w pielęgnację i dietę niż puder;)
Ja na szczęście z czasem doceniłam naturalny widok, choć zwykle staram się choć lekko podmalować.
Aby podkreślić naturalne walory oczywiście?;)
Wszystko jest dla ludzi, ale pewne jest jedno – do wszystkiego potrzebny jest umiar. Ja też mam bzika na punkcie tuszu, o skórę troszczę się pielęgnując ją, tak jak ty uważam, że lepiej dbać niż maskować, ale zdarza się, że całe dnie spędzam bez makijażu ( nawet tuszu ) i nie mam oporów by wyjść ” z tym ” do ludzi 😀 Wszystkie problemy, fobie i uzależnienia zaczynają się w głowie, nie zawsze pokrywają się z zapotrzebowaniem czy tym bardziej koniecznością 😉
No właśnie, to wszystko siedzi w głowie:D
Chyba też jestem trochę uzależniona od makijażu i nie ruszam się bez delikatnego make-upu z domu. Po prostu źle się czuje, gdy nie mam nic na twarzy, tym bardziej że jestem naturalną blondynką i mam bardzo jasną oprawę oczu.
Przyznam że bez pomalowanych rzęs wyglądam jakbym była…chora;) Ale to może tylko moje wyobrażenie;)))
Jestem kompletnym przeciwieństwem. Czasami macam się po rzęsach, sprawdzić czy na pewno pomalowałam je przed wyjściem.
I jak jest efekt pandy to znaczy że pomalowałaś?;)
Ha ha ha to ja jestem poza statystyką 😛
Haha, rozumiem, że Ty makijażu nigdy przenigdy?;))))) /żarcik taki oczywiście;)/
ja się maluję, bo lubię. Trochę też zasłaniam niedoskonałości, ale potrafię iść do pracy bez makijażu. A gdy nie jadę do pracy – w sumie go nie robię, chyba, że dla zabawy 😀