Coś niedobrego dzieje się z moimi pelargoniami – przez ostatnie 2 lata opieka nad nimi była bezawaryjna – świetnie zimowały na klatce schodowej, a w sezonie kwitły właściwie do końca września. W tym roku jest jednak inaczej…
Jeszcze dwa tygodnie temu wszystko było w normie – skrzynki z kwiatami były wypełnione zielonymi liśćmi i pięknymi kwiatami. Aż się dziwiłam, że rosną tak fajnie. I sobie wykrakałam. Bo od pewnego czasu zaczyna się dziać coś niepokojącego – większość z liści zaczęła od brzegów żółknąć i usychać :
Pączki kwiatków zaczęły usychać….
Z bujnego kwiatka zostały niedobitki…
Sama nie wiem, co się im dzieje. W kwestii pielęgnacji – podlewałam regularnie, nie przesuszałam raczej ani nie przelewałam. Fakt, że skrzynki z kwiatami są na barierkach – jednak w przypadku przelania, woda się z nich po prostu wylewa. Uważnie przyglądałam się listkom, nie ma tam ani robaczków ani owadów ani żadnej podejrzanej działalności niepożądanych gości. Skoro nie to, to co w takim razie hamuje rozwój moich pelargonii? Macie jakieś pomysły? A może zdarzyło Wam się coś podobnego?
Niestety u mnie zamiłowania do ogrodnictwa ma jak na razie tylko mąż:) Może warto kupić jakąś odżywkę ? Lub postawić je w mniej nasłonecznionym miejscu? Pozdrawiam
Z odzywką to dobry pomysł, mam, muszę dzisiaj im ją podać przy podlewaniu…
Starość? Zaobserwowałam to na roślinach wieloletnich, a teraz doczytałam, że pelargonie wielokwiatowe po 3 roku szybko się starzeją.
To w sumie może być to…tylko że na poczatku zachowywały sie normalnie…może starość je dopadła w środku lata…
U mnie jest dokładnie taka sama sytuacja. Najpierw pojedyncze listki zaczęły chorować, a teraz wyrzuciłam dwie piękne pelargonie. To jakiś grzyb. Musisz pryskać, bo inaczej całkiem padną:(
Grzyb powiadasz, to prawdopodobne, zwłaszcza że ostatnio miały wilgotno. Czas chyba wybrac sie do ogrodniczego po jakiś specyfik:/
Ja swoją przygodę z kwiatami balkonowymi zaczynam dopiero w tym roku – podobno pelargonie są łatwe w obsłudze, a i tak zdążyłam je już przelać – jedno jest pewne podlewanie na zapas się nie sprawdza 😉
Pelargonie faktycznie są
bezawaryjne… Tylko te moje coś dopadlo. Ale…jak nie da sie wyspać na zapas, tak i nie da sie podlac na zapas;)
Ja niestety nie pomogę 🙁
Ech, poki co mam dwie opcje- albo się starzeją albo grzyb, na to drugie mogę coś poradzić…zobaczymy:)
Potem zapytam Mamy. Może będzie wiedzieć 😉
Fachowe oko zawsze w cenie- opinia bardzo sie przyda?
nie znam się niestety na tym…
Rozumiem;)
Ja zawsze moje zmarnuje :/ Pasjonatem w tym temacie nie jestem 😛 A jak z ziemią, może trzeba by je przesadzić, nie rozrosły się za bardzo, za ciasno nie mają?
O tym nie pomyślałam, raczej chyba ciasno nie maja- dwa egzemplarze na sporą skrzynke… Zobacze jednak pod tym kątem?
Niestety nie wiem, co mogło się stać.
Mam już pewien trop, zobaczymy:)
Niestety nie pomogę i nie doradzę. W sprawach kwiatów i roślinek nie jestem specjalistką. Jedyne co u mnie rośnie to kilka kwiatów w mieszkaniu, które nie są zbyt skomplikowane w obsłudze, no i zioła w doniczce, które trzeba tylko podlewać i jeść 😉
🙂 haha, nawet o zioła trzeba odpowiednio dbać;)
Teżbym obstawiała grzyba lub nawożenie. Najlepiej weź jeden liść i idź do dobrego ograodniczego sklepu, doradzą na pewno.
To dobry pomysł, tak tez zrobie!
Może to jakaś choroba pelargoni . Powinnaś popytac w sklepie ogrodniczym o jakiś środek, na pewno coś doradzą. Uwielbiam te kwiatki.
Pozdrawiam 🙂
Tak też właśnie zrobiłam. Mam preparat na grzyby, ale kiedy powiedziałam jak długą te kwiaty są ze mną, pani stwierdziła, że to po prostu już ich czas…
Nie pomogę, u mnie dbanie o kwiaty w domu przeją mąż 🙂
Zapewne ma rękę do kwiatków – to świetna sprawa:)
Rzeczywiście coś niedobrego się z nimi dzieje. Ale niestety nie jestem w stanie pomóc. Może trochę słońca im pomoże 😉
Dzięki komentarzom już chyba wiem co się dzieje i działam – mam nadzieję, że je uratuję chociaż w części!
Dlaczego nie powinnam czytać blogów zbyt wcześnie i przed poranną kawą:
Przeczytałam: „Potrzebna pilna konsultacja graniczna”. Nawet się nie zdziwiłam, ale czytam dalej: „Coś niedobrego dzieje się z moimi pierogami”. Od razu wyobraziłam sobie ciebie, która z garem rozgotowanych pierogów próbuje przekroczyć granicę Polski, ale cały czas ją ktoś zatrzymuje…
Doczytawszy, stwierdzam, co następuje:
wiem na pewno, że pelargonie raczej wolą przesuszenie niż przemoczenie. Najpierw pomyślałam o intruzach, ale skoro takowych nie stwierdziłaś, to myślę, że powinnaś je koniecznie wysadzić, podciąć przegniłe korzenie, wsadzić do nowej ziemi upewniając się, że nic się w donicy nie zatkało i woda jest normalnie odprowadzana. Potem kup odżywkę, jest taka specjalnie do pelargonii.
Pozdrawiam! 🙂
Taaak… czasem i ja mam takie językowe przejęzyczenia, potem śmieję się sama z siebie. A przed pierwszą kawą nie warto do mnie dzwonić czy nawiązywać jakikolwiek kontakt. To niebezpieczne;)
hm kiedyś widziałam takie objawy na kwiatkach,a le ja się na tym nie znam 🙁
Spokojnie, sytuacja opanowana;) diagnoza postawiona, teraz działam:D
Poczernialy lisc wskazuje na chorobe grzybowa. Kup jakis srodek opryskowy w sklepie ogrodniczym lub kwiaciarni (srodki do ochrony roslin ozdobnych zazwyczaj maja skumulowane dzialanie I zwalczaja nie tylko choroby, ale I pasozyty jednoczesnie), a kiedy pelargonie wydobrzeja, naszczep nowe, aby miec na kolejne sezony. Z moich osobistych doswiadczen z nimi wynika, ze pelargonia dobrze sie ma tylko przez 2-3 lata, potem zwyczajnie umiera. Zycze powodzenia :))
Widzisz, a ja nie wiedziałam że pelargonie po tych 2, 3 latach umierają. I dlatego tak się zdziwiłam. Dziękuję za konstruktywną poradę!
Warto wypróbować jakąś specjalną odżywkę dla pelargonii, może to pomoże:)
To też – mam nadzieję, że pomoże!
Ja zupełnie nie mam ręki do kwiatów więc niestety nie pomogę.
Rozumiem, ale sytuacja już opanowana;)
Kochana, grzyb, pewnie botritis cinnerea czyli szara pleśń. Ale to już Ci napisano wcześniej. Topsin polecam kupić w małej buteleczce i rozrobić w spryskiwaczu a także podlać roztworem. Oprysk zrób na otwartym powietrzu.
I tak właśnie zamierzam zrobić:) Tylko się zastanawiam, skąd ona się tam wzięła?!
Jest wszędzie, to najpospolitszy grzyb. W glebie i powietrzu, wystarczyły dobre warunki do inkubacji i osłabienie rośliny. Masowo chorują na nią truskawki na przykład.
Ech… faktycznie mogłam przelać, było ciepło i się zaczęły grzybowe harce. Dzięki za wyjaśnienie:D
może taki rok bo u mojej koleżanki pelargonie tak samo wyglądają :/ i u jej mamy też
Coś w tym może być…
I u mnie tak było ale skończyło się to niestety wyrzuceniem. Nie uratowałam ale też podejrzewam jakiegoś grzybka. Powodzenia, oby udało je się uratować;)
Mam taką nadzieję – działam i zobaczymy:D
Albo grzybek albo przelane… Bo zakładam, że jakby małe czarne pajączki wyszły z pąków, to byś je zauważyła, zresztą one raczej w różach… Ratuj kwiatki, bo szkoda! Do ogrodniczego z dowodem rzeczowym w garści, a potem daj znać, jak poszło 🙂
I tak właśnie zrobiłam, dowód rzeczowy w woreczek strunowy i do ogrodniczego:D
Ja niestety pomóc nie mogę, bo zupełnie nie mam ręki do kwiatów. Przy mnie to i kaktus umrze 😀
A wiesz, storczyki są podobno bardzo odporne na wszystko, nawet wody za dużo nie potrzebują 😉
Ktos już tu słusznie zauważył ,żę to może być starość.Widać to po zdrewniałych łodygach. Ja po dwóch latach odcinam gałązki i ukorzeniam a starą roślinę wyrzucam.Twoje pelargonie da się uratować,Utnij zielone gałązki i wsadź do wody,powinny szybko puścić korzenie. Nowe roślinki posadź w świeżej ziemi.
I tak też zrobię, a właściwie już zrobiłam. Dziękuję za rzeczową radę!
Ja Ci nie pomogę bo w ogóle się na tym nie znam.
Spokojnie, sytuacja opanowana;)
Czy Ty mieszkasz w bloku? Bo mojej mamie kwiaty na balkonie zniszczyli sąsiedzi z góry bo wywieszali pranie, które kapało do skrzynek…
To słuszne podejrzenie – mieszkam w bloku, ale na najwyższym piętrze – nikt mnie nie zaleje… chyba że robili coś na dachu…
Kwiatów się dopiero uczę, ale myślę, że w wypowiedziach moich poprzedników jest wiele racji. Prawdopodobnie roślinka po prostu przeżyła swój żywot i najlepsze czasy ma już za sobą.
Taak…wydaje się, że skumulowały się tu dwa czynniki.
Jaka szkoda… Rzeczywiście wyglądają marnie… W zeszłym roku miałam pelargonię, pięknie kwitła, ale zimy nie przezimowała, mimo iż była w suchym, lekko chłodnym miejscu, zginęła… W tym roku mamy tylko begonie, które świetnie przezimowały i się opuściły – od wiosny wczesnej kwitną, oraz sulfinie 🙂
U mnie przezimowanie było bezawaryjne, tylko teraz się zaczęło…ale już wiem co i jak…
Szkoda kwiatów. Pelargonie potrafią pięknie zdobić balkon,a tu taka niespodzianka. Warto zapytać w dobrym sklepie ogrodniczym o radę, bo może to jakiś grzyb…
Taaak… to grzyb niestety, a druga sprawa, że te pelargonie już są wiekowe…
Na pielęgnacji roślin to ja się w ogóle nie znam…
Rozumiem, ale już znam przyczynę i działam:)
U mnie zachowuja sie podobnie jak je zwyczajnie przeleje
Tutaj chyba jednak jest jakaś „grubsza sprawa”;)
Niestety nie wiem co się stalo z kwiatkami, ale u mnie takie sie robią i po jakimś czasie usychają i sa do wyrzucenia.. :/
Te zwapnienia to faktycznie od starości – po prostu po 3 latach powiedziały…dosyć!;)
Sama woda i światło nie zapewnią roślinom składników odżywczych, każda roślina potrzebuje jeszcze takich substancji jak fosfor, potas, miedź itp…. Bez dobrej odżywki raczej się nie obejdzie.Acha, pelargonie lubi,a słońce, ale źle znoszą przelanie ( a lato w tym roku dość kaprysi i jest deszczowe, może tymczasowo wstaw skrzynki poza obręb poręczy, bardziej wewnątrz balkonu? Ps Ja używam probiotyków do roslin firmy Probiotics Polska , które jednoczesnie chronią przed chorobami grzybowymi, pasożytami i dokarmiają….
O, dzięki za polecenie sprawdzonej odżywki!:)