Po co Pani tak loto, chudo taka jest! – usłyszałam kiedyś w parku od starszego pana. Dla zdrowia, dla zdrowia! – odpowiedziałam z uśmiechem biegnąc dalej…psychicznego – dodałam w duchu. Bieganie dla mnie jest…no właśnie. Czytajcie dalej!
Z bieganiem zaprzyjaźniłam się jakieś dwa lata po urodzeniu Młodej. Mój M…wtedy intensywnie jeździł na rolkach i chyba to on mnie zainspirował. Z rolkami jakoś mi nie po drodze, ale bieganie? Czemu nie? Pamiętam doskonale swój pierwszy „trening”. Wskoczyłam w dres, ubrałam jakieś sportowe buty i po zapadnięci zmroku (taaa…wtedy się jeszcze przejmowałam;), postanowiłam zrobić kilka okrążeń na boisku przed blokiem. Jedno, dwa…ledwo trzy i miałam dość! Wróciłam pokonana. Poszperałam, poczytałam…zaczęłam stosować marszobiegi… kiedy przebiegłam 3 km bez marszu, czułam się jakbym zdobyła mistrzostwo;) 5 km, 10km, 15km… Kiedy 5 km przebiegłam w 26 min czułam że latam! A gdy przebiegłam półmaraton, kupiłam szampana…
Potem była druga ciąża. Z wiadomych względów zaniechałam intensywnej aktywności fizycznej, słuchałam swojego ciała i lekarki. Po urodzeniu Małej musiałam odczekać pewien czas… Do biegania wróciłam po długiej przerwie. Pierwsze „wybieganie” pokazało mi, że jeżeli chcę wrócić do poprzednich wyników, czeka mnie dużo pracy. Zmieniłam jednak nastawienie – nie zależy mi na jak najlepszych czasach a na…przyjemności.
Każdy ma pewien katalizator, dzięki któremu daje ujście różnym wzmagającym się negatywnym emocjom. Jedni je zajadają słodyczami czy fast foodami, inni zapijają alkoholem, jeszcze inni uciekają w wirtualny świat. A ja, gdy się za dużo skumuluje, wyciągam buty do biegania i lecę. Po 10 km wszystko mi się układa w głowie, a po takich 15 km człowiek naprawdę może sobie wiele przemyśleć…
To prawda, że regularne (to słowo klucz chyba we wszystkim) bieganie, tak jak każda aktywność fizyczna sprawia, że waga leci w dół. Razem z racjonalnym żywieniem potrafi zdziałać cuda. Naukowcy prócz spadku wagi dodają jeszcze – ochrona przed zawałem, wzmocnienie odporności, poprawienie nastroju, obniżenie poziomu cholesterolu…mam wymieniać dalej?;)
Bieganie to dla mnie prawdziwa przyjemność, a ze wszystkich aktywności fizycznych jakie mam w swoim życiu, chyba ulubiona. A jaki jest Wasz ulubiony sport?
Masz rację, powinno się czerpać z tego przyjemność bo jest to najlepszą motywacją. Ja nie lubie biegać ale za to dużo chodzę, ze sportów lubię badminton 🙂
Też kiedyś lubiłam badminton, potem jakoś przestałam grać…
bieganie daje kopa motywacji i energii:)
Oj tak, ten kop jest niesamowity!
lepszy niż po czekoladzie;D
Ja jestem zupełnie nie sportową osobą 😀 Jedynie taniec przynosi mi radość 😉 Ale dobrze mieć coś takiego co pozwoli nam odpocząć… psychicznie 😀 i da zastrzyk energii 😉
To zapewne lubisz zumbę? Znajoma mnie wyciąga, ale jakoś nie mogę się skusić;)
Podziwiam osoby biegające, j nie jestem usportowiona, lubię spacerować i chodzę na pilates 🙂
Próbowałam pilatesu…póki co nie dla mnie. Za spokojnie, za statycznie… może kiedyś.
Bardzo lubię biegać Agnieszko, można by rzec, że od chwili, kiedy zaczęłam stawiać pierwsze kroki. Po wypadku jednak musiałam odpuścić, Wracam do biegania zawsze, kiedy mój organizm jest na to gotowy, ale staram się nie forsować. Największą przyjemność odczuwam biegając po plaży. Zatracam się wtedy i nie odczuwam zaliczonych kilometrów. W ubiegłym roku jednak będąc nad morzem, nie mogłam sobie pozwolić na bieganie. Miałam problem ze stopami, śródstopiem. O wypadku niestety mój organizm co jakiś czas to w ten to w inny sposób szwankuje. Obecnie wzmacniam kondycję pływając raz w tygodniu i dwa 3 razy jeżdżąc na rowerku fitness w domu. Mam nadzieję, że do wiosny na tyle uda mi się wzmocnić mięśnie i wydolność, że będę mogła pozwolić sobie również na bieganie. Sport bardzo pomaga mi rozładować wszelkiego rodzaju napięcia nerwowe. Pozdrawiam
Czyli doskonale wiesz o czym piszę! A może zacznij od Nordic walking? To ruszy z domu a nie jest tak obciążające…
Przed ciążą często biegałam, zazdroszczę kochana kondycji ja na 5 km musiałam sporo trenować, powolutku małymi kroczkami, ale rzeczywiście człowiek po takim bieganiu czuję się znacznie lepiej 🙂
Krok po kroku – to najlepsze określenie – cierpliwie do celu…a endorfiny same skaczą;)
Ja też kocham biegać <33
🙂 jaki dystans jest Twoim ulubionym?
heheh a już myślałam, że tylko ja tak mam. Chudzina jestem od zawsze a do tego uwielbiam sport. Także ja ciągle słyszę, że nie powinnam bo za chuda jestem 🙂
Och, z tą chudością u mnie to bym nie przesadzała. Trochę jeszcze po ciąży zostało (ach ten brzuch!) ale…pracuję nad tym:D
Cieszę się, że nie słuchasz tych podszeptów które mówią że nie powinnaś…sport nie jest tylko dla zrzucenia wagi, a bardziej nawet dla zdrowia!
Jak ktoś to lubi to jak najbardziej 😉
Na szczęście do wyboru jest wiele aktywności, od spaceru po ultra maratony;)
Co jest Twoim ulubionym?
Pierwsza grafika to strzał w dziesiątkę haha Ja z bieganiem nie zawsze się sprawdzam, nie do końca mi po drodze. Za to ćwiczę regularnie i to sprawia mi radość, też słyszę że jestem chuda i po co mi to haha
Ech, tak sobie myślę, że w społecznej mentalności zakodowane jest, że ćwiczyć musi tylko ten, kto ma nadwagę…a reszta niech siedzi i czeka aż ta nadwaga przyjdzie;)))
A ja uwielbiam i biegać i jeździć na rolkach:D
Dawno temu też uczyłam się jeździć na rolkach…nawet nieźle mi szło. Potem długo nie jeździłam i straciłam równowagę i pewność ruchów…muszę je kiedyś w końcu odkurzyć i spróbować jeszcze raz!
Biegać nawet lubię i myślę, że mogłabym robić to regularnie, ale nie wiem, czy z powodu moich problemów z kolanem jest to sport dla mnie. Bardzo podoba mi się Twoje podejście do tego, że warto znaleźć coś, co się lubi 🙂
Mając problemy z kolanem lepiej skonsultować to z ortopedą sportowym, bo faktycznie można sobie zrobić krzywdę…
Żałuję, że nie mogę biegać ze względu na kolano. Chciałabym poczuć tę wolność. Nigdy nie przebiegłam więcej niż 5 km (pewnie mam złą technikę, bo mocno spinam mięśnie karku i łopatkowe, i zaczyna mnie boleć głowa). Najbardziej lubię spacerować, grać w badmintona i tańczyć, ale najczęściej ćwiczę siłowo 😉
Wiesz, na trasie obserwuję innych biegaczy, faktycznie niektórzy są strasznie spięci… A mi znowu z tańcem jakoś nie po drodze, jak już wcześniej pisałam, wybieram się na zumbę i wybrać się nie mogę;)
Ja zamierzam zacząć gdzieś w marcu. Mam tylko nadzieję, że będę wytrwała i chwilę pobiegam 🙂
Kochana, wszystko będzie zależeć w dużej mierze od Ciebie – od Twojej motywacji i Twojego podejścia do tematu…:D
Bardzo fajny i motywujący wpis. Mój mąż zaczął biegać w zeszłym roku. Plan był taki,że robimy to razem, ale pewne sytuacje sprawiły,że nie dałam rady. Kiedy już mogłam biegać, mąż był ode mnie dużo lepszy i bardziej wytrzymały – to mnie zniechęciło. Teraz się trochę boimy jakości wdychanego powietrza, ale planujemy znów zacząć razem biegać na wiosnę. Mam nadzieję, że wytrwam w tym postanowieniu;) Będę jakby co wracać do Twojego dzisiejszego posta;)
Wiesz, tak sobie myślę że mężczyźni zawsze będą szybsi i bardziej wytrzymali w bieganiu, tu nie ma się co porównywać. (zresztą, porównywanie się z innymi nigdy nie jest dobre – trzeba robić swoje i już). Kiedy smog atakuje, mam maseczkę, całkiem sympatycznie się w niej biega, chociaż wolę bez;). Trzymam za Ciebie kciuki – początkowo te wszystkie obawy siedzą tylko w Twojej głowie – wyjdź i spróbuj. Tak po prostu, bez ustalonego tempa, planu czy innych założeń. A gdybyś miała jakieś pytania, śmiało pisz na maila, mam nadzieję, że będę w stanie Ci jakoś doradzić;)
Bardzo Ci dziękuję za tak wyczerpującą odpowiedź:) Porównywanie się z innymi nigdy człowiekowi na dobre nie wychodzi:) Jedynie można porównywać się do samego siebie – z przeszłości. Taki stan rzeczy z pewnością dodaje motywacji (u mnie to np zdaje egzamin gdy patrzę na zdjęcia z początku blogowania i te dzisiejsze – wówczas myślę sobie, że jest jakiś progres i mam energię do tego, by „wiedzę i umiejętności” jeszcze bardziej pogłębiać;) ) Mój mąż to samo miał z bieganiem – na początku cieszył się z minimalnych efektów, potem był w stanie biegać coraz dłużej i efektywniej.
Co mnie w bieganiu przeraża na dzień dobry? Moja kondycja. Boję się, że wybiegnę i już po chwili będę sapać jak stara lokomotywa;) Wiem jednak, że to normalne na samym początku i że bardzo ważna jest systematyczność, by taki stan rzeczy miał się kiedykolwiek zmienić. Jakby co, będę pisać;)
Krok po kroku…na początku też miałam zadyszkę od razu;) Krok po kroku. Na spokojnie – a jestem pewna, że ten sezon będzie Twój!
Gratuluję motywacji, u mnie z nią ciężko do biegów 🙂
Dziękuje! Jestem pewna, że inspirują Cię inne aktywności!
podziwiam za wytrwałość. Człowiek składa sie z ciała i ducha a przecież ruch to zdrowie!
Widzisz, mam taką przewrotną naturę – jak się zmęczę tak porządnie, to wszystko w głowie lepiej się układa;)))
🙂
Ja też uwielbiam biegać 😉 Na razie z powodu kontuzji muszę zaprzestać ale myślę, że od kwietnia wystartuję 😉
Trzymam zatem kciuki!
My biegamy od dawna z mężem i często słyszę podobne komentarze, trochę mnie to drażni. Przecież sport to zdrowie, a do tego świetnie odstresowuje, ale raczej ciężko to wytłumaczyć sąsiadce czy koleżance, która woli telenowelę i pakę ciastek (ciastka, to ja akurat też lubię, ale własnej roboty;)
Możemy sobie przybić piątkę;) Uważam tak samo jak Ty. Co do ciast i ciasteczek – też jem, ale tylko te domowe:D
Ja to mam problem z mobilizacją. Każdego wieczoru obiecuję sobie, że wstanę i poćwiczę, ale niestety ciężko mi to wychodzi 🙁
To może zmień porę ćwiczeń? Albo zmień sposób ćwiczeń… albo…pogadaj sama z sobą, czy tego naprawdę chcesz… bo coś mi się wydaje, że chyba nie jest to dla Ciebie ważne….stąd to przekładanie;)
Podziwiam! Ja wciąż nie mogę się zmobilizować! Ale walczę z tym każdego dnia! 😉 Zapraszam do mnie! 🙂
Mam nadzieję, że kiedyś w końcu wystartujesz!;) Nie zostawiłaś na siebie namiarów, zostaw następnym razem adres do swojego bloga:D
A ja właśnie spałaszowałam batonika 😉 teraz mam wyrzuty sumienia i po Twoim wpisie mam ochotę iść na dwór i pobiegać, tylko tak ciężko jest zacząć 🙂
Kochana, przepraszam że przeze mnie masz wyrzuty sumienia. Nie było to moim celem, wierz mi. A co do początków…pierwsza grafika to instrukcja…lewa noga, prawa noga…albo na odwrót;)))
Też mam zamiar zacząć ale to od połowy marca, ponieważ czas mi teraz na to nie pozwala. 😉
Ech, z tym czasem też u mnie kiepsko, więc nie biegam tyle, ile bym chciała…ale kombinuję jak mogę;)))
Ja lubie biegać, ale nie mam warunków, bo tu same wąwozy, góry i doliny,, błoto i dziury wszelakie, trzeba uważać. Więc pozostaje szybki marsz z moimi psami. Ale trenuje codziennie, nie mogłabym żyć bez solidengo wypocenia się. Trening siłowy, czasami zumba, essentrics,, joga, ważne, żeby tyłek podnieść z kanapy. A ci ludzie, którzy opowiadają, po co biegasz, przecież jestes tako chudo, nie maja pojęcia, że grubi ludzie nie moga biegać, najpierw musza schudnąc, bo inaczej im stawy trzasną.
Uściski
Widzę, że masz fajne rejony na spacery! Z tym bieganiem i wagą coś jest… dlatego może na początku proponowany jest marszobieg…
Ja ma zamiar zacząć biegać jak zrobi się ciepło, muszę w końcu wziąć się za siebie 😀
To w takim razie byle do ciepłej wiosny!
Ja lubię jeździć na rowerze. Inne formy aktywności nie są dla mnie.
Każdy ma swoją mocną stronę:D
Ja niestety biegać nie mogę.:)
Na szczęście są inne aktywności!:)
Naprawdę podziwiam. Nie lubię biegać i wątpię, że cokolwiek może to zmienić ;(
Bieganie nie jest dla wszystkich, dlatego nie namawiam na siłę. Każda forma aktywności fizycznej jest mile widziana – na początku jest trochę trudno ale potem już sama radość:D
Nie wiem skad w ludziach przekonanie że biega się czy ćwiczy żeby schudnąć-znam wiele osób chudych które biegają aby być zdrowym ☺
Podziwiam wytrwałośc-ja ledwo daję radę na siłowni??
Pozdrawiam
Lili
To w takim razie ja podziwiam Cię z tą siłownią! Muszę się kiedyś w końcu tam wybrać:D
Super Agnieszko. Gratuluję Ci mądrego podejścia. Wtedy są efekty a jaka satysfakcja. Najważniejsze jednak, że ma to zbawienny wpływ na zdrowie.
Oj tak, przede wszystkim zdrowie:D
To świetnie, że masz taki sport, który cię odpręża 😉 Łączysz przyjemne z pożytecznym. Ja za to lubię czasem zagrać w koszykówkę lub wyjść na spacer 😉
Również uwielbiam spacery!
Biegaj jak lubisz. Brawo, podziwiam…u mnie ćwiczenia, spacery i steper…pozdrawiam…
Steper mam dwa razy dziennie…na 4 piętro;)
Kiedyś też biegałam.
Teraz wybieram rower.
Trzeba się ruszać dla zdrowia.
Pozdrawiam cieplutko! 🙂
Oj tak, przede wszystkim dla zdrowia!
My nie biegamy ,uprawiamy za to trekking i też słyszymy głupie komentarza.typu -chyba zapomnieliście nart 🙂 ,albo latem na narty?.
Co za komentarze ;D
Marzenie! 😉 Mówiąc serio, postanowiłam w tym roku zmieniać swoje życie na lepsze i spełniać marzenia. Zacznę od zakupu roweru (i mam nadzieję jeżdżenia na nim), ale biegać też bym chciała, tylko, że trochę wieczorami się boję. Ale przemyślę to, póki co nie ma dzieci, nie ma tylu obowiązków, więc może dałoby radę po pracy czy coś? Jednak przede wszystkim muszę zacząć od dobrych butów! 😀
Zdecydowanie dobre buty to podstawa. Chociaż przez pierwszy rok biegania truchtałam w butach kupionych w Lidlu – też dawały radę. Potem przerzuciłam się na bardziej profesjonalny model i…biega się o wiele bardziej komfortowo…zresztą, temat butów to temat rzeka:D
Życzę więc powodzenia!
Właściwie wszystko to co robimy powinno być w zgodzie z nami i powinno się robić to co sprawia nam radość. Podziwiam Ciebie, że przebiegłaś półmaraton, ja gdybym to osiągnął to pewnie na jednej butelce szampana by się nie skończyło 🙂
Haha, wszystko przed Tobą!
Od lat mam ochotę zabrać się za bieganie, ale ciężko jest przejść przez ten pierwszy moment, gdy nie ma się siły przebiec nawet kilkuset metrów. Może w tym roku pokonam swoje opory i podejmę wyzwanie 🙂
🙂 wszytko zależy od Ciebie!
Ja dopiero zaczynam przygodę z bieganiem, ale wiem, że jak przebiegnę 5 kilometrów w 26 minut jak ty to będę z siebie okropnie dumna 🙂
Ja z Ciebie również:D
wow, ileż biegających: a kto na rowerze, a kto z psem 6 km przez pola?
🙂 tłumy! Tłumy!
Ja dawniej bardzo dużo biegłam, ale za dużo schudłam 😛 I przestałam. Teraz wolę spacerki i jazdę na rowerku 🙂
Oj tak, spacerki zawsze wskazane!
też uwielbiam biegać! 🙂
🙂 przyjemne i zdrowe:D
Coś faktycznie jest w tym bieganiu, że człowiek jakby dostawał olśnienia, jak rozwiązać jakieś swoje zagwozdki. Gdy biegam czuje, że wszystko jest łatwiejsze, nie wspomnę już w jakim wspaniałym humorze wracam do domu. 😀
Endorfiny…to wszystko endorfiny!
Mój faworyt to pływanie, ale biegac tez bardzo lubię – ja , muzyka na uszach, i te wszystkie rzeczy , które gdzieś tam siedzą na umyśle odlatują 🙂
Pływanie dopiero staje się dla mnie przyjemnością…nauczę się pływać to przestanę walczyć z wodą;)
Z bieganiem mi nie po drodze, ale za to kocham pływać i staram się bywać regularnie na basenie 😉 A latem dodatkowo rower <3
No właśnie, regularność to słowo klucz!
ja lubię intensywny wysiłek, ale biegać bardzo nie lubię. Zawsze łapią mnie kolki (ie potrafię tego pokonać).
Kolki to bolączka z którą i ja się czasem borykam. Po prostu za szybko zaczynam a potem ten ból… kiedyś tak 5km i nie chciało przejść… dziadostwo;)