Są rzeczy, które powinno się zostawić takimi, jakie są. Rzadko kiedy podobają mi się nowe wykonania starych przebojów, niechętnie sięgam po nowe wersje starych filmów. A tu dałam się uwieźć książce. Ale o kim!
Muszę się przyznać do pewnej słabości. Uwielbiam kryminały retro. A w szczególności, kryminały Agathy Christie. Nie muszę chyba dodawać, że pewien belgijski detektyw jest jedną z moich ulubionych postaci? Herkules Poirot i jego szare komórki są lekiem na całe zło tego świata. Przeczytałam lub/i zobaczyłam większość z jego przygód. „Morderstwo w Orient Ekspresie”, „Niedziela na wsi”, „Przyjdź i zgiń” to tylko namiastka z wielkich spraw Poirota. Agatha Christie zamknęła cykl opowieści o detektywie książką „Kurtyna”, w której detektyw umiera.
Kiedy więc w bibliotece wpadła mi w ręce nowa książka o przygodach Poirota, po prostu musiałam ją przeczytać. Na początku wydawnictwo reklamuje autorkę, Sophie Hannah, jako wielką wielbicielkę Herkulesa i oświadcza, że to spadkobiercy dorobku Christie wybrali właśnie ją do napisania kontynuacji przygód wielkiego detektywa. I powiem Wam, że chyba są w desperacji.
Myślę, że inaczej spojrzałabym na tą książkę, gdyby nie była tak szumnie reklamowana jako powieść w „stylu Christie”. I gdyby głównym bohaterem nie był Poirot. W „Zamkniętej trumnie” bohater ten pojawia się, owszem, ale wyprany ze wszystkiego, co kształtowało go w książkach Christie. Niby te same wąsy, czasem francuskie słówka, ale to nie ten!
Jeżeli przyjdzie Wam kiedyś ochota na kryminał retro – sięgnijcie po oryginały a nie odgrzewane historie. Te ostatnie są po prostu niesmaczne.
Ostatnio jestem wiersza sensacjom/kryminałom Remigiusza Mroza. Wszystko, co do tej pory przeczytałam, bardzo mi się podobało 🙂
Może Cię zachęcę…? 😉
Nigdy nie przepadałam za kryminałami. Też w większości nie podobają mnie się dawne przeboje w nowych aranżacjach. Maleńczuka lubię, ale Wysocki w jego wykonaniu po prostu koszmar.
Ja akurat za kryminałami Agaty Christie nie przepadam, właśnie dlatego, że są retro 🙂 Zgadzam się, że pisanie kontynuacji poczytnych książek, dokręcanie nowych części filmowych historii „w zastępstwie za autora” nie najlepiej wychodzi. Akurat za wiele przykładów nie mogę zidentyfikować w głowie (czarna dziura), jeśli chodzi o tytuły czy autorów, jedynie przypomina mi się wyraźnie słaba kontynuacja „Przeminęło z wiatrem”, chyba „Scarlett” to się nazywało, ale nie wciągnęło mnie kompletnie. Klimat wydał mi się zmieniony, niestety na gorsze.
nie lubię takich książek ale zachęciłaś mnie i chyba się na nią skuszę
Lubię kryminały, ale tego nie znam… i nie poznam po Twojej recenzji 🙂