Historia pewnego zdjęcia – nauka w domu

Ostatnio Młoda miała zadanie – uzupełnić list do swojej nauczycielki. Z ciekawością obserwowałam, co moja pierwszoklasistka pisze na wydrukowanej kartce. Zaczęło się z grubej rury, od „nauka w domu jest…ciężka” . I pomyślałam, że chyba nie tylko dla niej…

Odkąd ogłoszono pandemię…

nasze życie ogólnie zmieniło się o 180 stopni. Nic nie jest takie samo, nawet spacer czy zakupy. Zmienia się nasz sposób myślenia o najbardziej prozaicznych czynnościach. Nauka w domu, czy to na poziomie przedszkolnym czy też wczesnoszkolnym to wyzwanie. I to nie tylko dla uczniów. Rodzice prócz swoich obowiązków, muszą jeszcze zając się edukacją swoich pociech. I odpowiadać na wszystkie maile od nauczycieli. Pod tym znakiem stał u mnie kwiecień (zobacz: najbardziej aromatyczne chwile 04/2020)  A ci ostatni, mam wrażenie, że robią wszystko co mogą, aby jakoś urozmaicić ten trudny czas…

Słyszę też opinie…

że nauki jest za dużo. Mówią to najczęściej mamy tych dzieci, które same jeszcze nie mobilizują się do nauki (czy w ogóle jest taki wiek?!;), lub po prostu tych dzieci, które same jeszcze nie są w stanie zrobić wszystkich zadań. Moja kuzynka, matka czwórki dzieci w wieku szkolnym, wręcz z przekąsem mawia, że chciałaby zobaczyć, czy te dzieci faktycznie uczą się w szkole tak dużo, jak mają zadawane do nauki zdalnej w domu…

A ja to widzę trochę inaczej…

i chylę czoła przed nauczycielami. Bo dopiero teraz my, rodzice i opiekunowie przekonujemy się, jak ciężką robotę wykonują codziennie nauczyciele. Nie tylko przekazują suchą wiedzę, ale i wzbudzają ciekawość świata, pokazują świat z różnych perspektyw, towarzysząc naszym dzieciom przez większość dnia. 

Nauka w domu jest ciężka…

nie tylko dla uczniów. Przed wyzwaniami stoją również nauczyciele i opiekunowie. Pandemia pokazała nam, jak krucha jest nasza pozornie stała proza życia. Jak jedno zdarzenie potrafi zmienić wszystko. Nawet naukę i relacje z najbliższą rodziną. Jedno jest pewne- gdy w końcu wszystko wróci do dawnej, bezpiecznej normalności, wielu z nas odetchnie z ulgą. Uczniowie również…. 

nauka w domu

40 Replies to “Historia pewnego zdjęcia – nauka w domu”

  1. szkoła to było wybawienie:)) dla dzieci i rodziców. mam wielki szacunek dla Ciebie, że dostrzegłaś trud nauczycieli.

    1. Wiesz, patrząc na to, jak dobrze przygotowane są zajęcia dla moich dzieci, trudno mi tego nie zauważyć. Mała z przedszkola zamiast suchych poleceń, ma codziennie nowe, dwa półgodzinne filmiki z rytmiki, logopedii czy nawet teatrzyki czy bajki. Młoda, codziennie zadania ale i filmiki z angielskiego czy WF. Sama wiem ile czasu zajmuje nagranie takiego filmu, nawet krótkiego. Więc tym bardziej szacun.

  2. Cieszę się, że dostrzegasz, że praca nauczyciela jest cięzka.
    A Twojej koleżance możesz spokojnie odpowiedzieć, że dzieci w szkole uczą się jeszcze więcej. I swoją droga – ona tego nie wie? NIe kontrolowala na bieżąco nigdy tego, co sie działo na lekcjach? Nie ma porównania? Ale marudzić potrafi… To takie typowe, nie próbowałam nigdy, ale mi nie smakuje…

  3. Niewiele osób docenia pracę nauczyciela. Większość widzi długie wakacje, ferie, 18-godzinne pensum, prezenty na zakończenie roku i Dzień Nauczyciela. A to choć piękny, to bardzo trudny i wymagający zawód. Wiem coś o tym! Swoim córkom często powtarzałam, by wybrały studia nie mające związku z kierunkami pedagogicznymi. Posłuchały!
    Nie tylko rodzice chcieliby szybkiego powrotu normalności. Nauczyciele także!

    1. Ech, wiesz, mam w sobie dużo pokory, bo wszystkie zawody, nawet te wyglądające na bardzo lightowe, jak się wgłębisz, już takie nie są. A uczenie dzieci to z pewnością nie jest spokojna i bezstresowa praca;)

  4. Oczywiście nie kwestionuję trudu nauczycieli i wiem, że każdy ma inną sytuację. Nie chcę generalizować, ale nie wszyscy mają taki komfort, że teraz muszą ogarnąć tylko dom i edukację zdalną pociech, ale jeszcze swoje obowiązki zawodowe… I to jest wyzwanie. Praca, szkoła zdalna, dom…

  5. Nie ujmując niczego nauczycielom i ich niewątpliwie ciężkiej pracy uważam, że gdyby dzieci chodziły normalnie do szkoły nauczyciele nie zrobiłyby z nimi na lekcjach tyle ile jest im zadawane teraz. Uwazam, że większość swoich obowiązków zawodowych składają na ręce rodziców.
    Jest to jednak tylko moje subiektywne zdanie.

    1. Wiesz, nie zaobserwowałam tego aż tak bardzo u siebie, ale mam dzieci w wieku wczesnoszkolnym, więc tak aż strasznie dużo tego nie ma… jednak z komentarzy wnioskuję, że im starsza klasa albo studia, tym więcej nauki w domu…

  6. Jakie ładne ma pismo!

    Ja już od 2 klasy byłam z tych co do nauki mobilizują się sami i zostało mi to na zawsze, więc jest szansa 🙂 A co do nauki to nie na darmo powstało przekleństwo „obyć cudze dzieci uczył”, chociaż teraz okazuje się, że swoje to jeszcze gorzej, a nawet nauczyciele nie chcą mieć swoich dzieci w klasie, bo wiedzą, że to potrafi rozwalić cały system 🙂

    1. Haha, wiesz, tu chyba chodzi o autorytet. Pani w klasie, przynajmniej na wczesnym poziomie ma mega autorytet, którego nawet rodzic czasem nie ma;)

  7. Wszyscy czekamy na tę normalność i choć nie będzie to łatwy powrót to wszyscy nie możemy się doczekać. Oby jak najszybciej ale też tak, żeby było bezpiecznie. Serdecznie pozdrawiam, miłego dnia życzę…

  8. Czy będzie jeszcze dawna normalność??? A nauka w domu na pewno jest ciężka, nie tylko dla Twojej Młodej.

  9. Też słyszałam od innych osób że to zdalne nauczanie to jest tragedia
    Uczniowie się skarżą że nauki jest o wiele więcej niż w szkole ,a rodzice – hm… Teraz gdy już odmraża się gospodarkę ,wielu z nich wróci do pracy i mogą nie mieć czasu i siły pomoc pociechom w nauce
    Oby wdzwszys szybko wróciło do normy
    Pozdrawiam
    Lili

  10. Oj niestety, łatwo nie jest. Ja pomagam mojej córce w nauce zarówno, gdy chodzi do szkoły, jak i gdy siedzi w domu. Na początku było trudno się wdrożyć, ale teraz już troszkę się przyzwyczaiłyśmy. Bardziej brakuje kontaktów z koleżankami.

  11. Hahaha! Szczerość siedmiolatki.
    Aga, masz dużo racji, ale faktycznie czasami mam wrażenie, że niektórzy nauczyciele chcą wręcz przedobrzyć, i zadają, zadają, zadają. Widzę to z obserwacji znajomych, ale nawet Tamaluga dostaje tyle zadań z przedszkola, że się nie wyrabiamy 😀 Że o Oliwii nie wspomnę, bo jej uczelnia zadaje im 3 razy więcej niż mieli normalnie. Ona nic innego nie robi tylko się uczy, od rana do wieczora. Ostatnio prawie zemdlała z przemęczenia, więc robię jej przymusowe przerwy i wciskam w nią warzywa i witaminy. Także, tego.

    1. Wiesz, mój wpis jest bardzo subiektywny, po prostu opisuję to co widzę u siebie. A z przedszkola zamiast wielu zadań są filmiki z zajęciami nagrane przez panie przedszkolanki – codziennie inny. Ze szkoły owszem, są suche zadania- wtedy trzeba czasem pomóc, ale i filmiki z zajęciami z angielskiego, wf czy informatyki. Zawsze to lżej;) Rozmawiałam wczoraj z moją bratanicą, faktycznie, na studiach, chyba ze względu na sesję, mają meksyk…

  12. Oj tak, ja z perspektywy nauczyciela mogę tylko powiedzieć, ze pozbawiona wszystkich dydaktycznych materiałów, które zostały w klasie musiałam stanąć na rzęsach by za pomocą kamerki uatrakcyjnić suche fakty. Dodatkowo sami rodzice często utrudniają nam zajęcia ,, a to wchodzi tata nie kompletnie ubrany” , ,, a to mama rozmawia głośno z koleżanką przez telefon”, ,, a to obiad” i dodajmy do tego wszystkiego jeszcze sprzęt, który czasem zawodzi.. jednym słowem MASAKRA.

  13. A ja się ABSOLUTNIE z tym nie zgodzę. Przechodząc do treści wpisu jeżeli matka ma troję, czworo czy nawet więcej pociech to ciężko jest zmobilizować wszystkich do nauki i usiąść z nimi o ile sytuacja tego wymaga. Po prostu jest ciężko, dodatkowo ma się przecież swoje inne obowiązki, których nie można odstawić 'na później’.
    Kilka lat temu skończyłam szkołę – ale technikum pokazało mi jak wiele rzeczy zmieniło się w polskim nauczaniu. Lekcje prowadzone przez nauczycieli nie wymagały wcześniejszego przygotowania przez nich – dostają podręczniki z tematami, które muszą przerobić – dodatkowo do każdego tematu są podpunkty i informacje (często całe lekcje) które muszą przekazać uczniom.. skąd to wiem? Bo u nas jedne lekcje tak wyglądały, że nauczyciel przychodził mówił nam co ma nam powiedzieć, co ma nam przekazać i zaczynał czytać te notatki.. reszta lekcji była dla nas.
    W podstawówce czy gimnazjum nauczyciel przygotowywał nam wszystkie materiały, sam musiał skupić się na informacjach jakie chciał przekazać, tworzył notatki. Nawet jeśli miał podręczniki to miał TYLKO TEMAT, a wszystkie inne materiały zbierał sam..

    Praca nauczyciela jest ciężka, nie ma co ukrywać. Ale teraz ucząc zdalnie wymagają od uczniów zdecydowanie za dużo. Tym bardziej, że większość lekcji wygląda na przesłanie pliku PDF i tyle..

    1. Dzięki za ten komentarz, przedstawia trochę inny obraz niż ten który mam na codzień. Może to kwestia szkoły wyższej niż nauczanie wczesnoszkolne…

  14. Powiem tak, mi z jednej strony pasuje taka nauka online, bo zajęcia na uczelni mogę teraz odbywać w domu, ale też problem jest taki, że o ile w szkołach te lekcje jako tako wyglądają, bo był przymus i każdy nauczyciel coś wysyłał, tak na niektórych uczelniach z niektórymi wykładowcami kontakt zanikł, a niektórzy zaczęli jakieś zajęcia online np. na zoom dopiero na początku maja. Więc to zależy. Z jednej strony wygoda, ale z drugiej niestety trzeba wielkiego zaangażowania i samodyscypiny.
    Pozdrawiam serdecznie

  15. Do nauki online trzeba dużego samozaparcia, ae ja akurat przyznam szczerze, że słyszałam od osób ze starszych klas, że im odpowiadają takie zajęcia. Zobaczymy, co będzie dalej.

  16. Trudno mi ocenić, czy nauki jest teraz dla uczniów za dużo, bo nie mam z tym doświadczenia, ale za moich czasów, gdy ja chodziłam do szkoły nauki w szkole było dużo, więc tera jest pewnie podobnie.
    Myślę, że największym problemem jest brak przygotowania do nauczania zdalnego, bo wszystko zostało zorganizowane tak w sumie prawie z dnia na dzień, więc podejrzewam, że wszystkim jest teraz ciężko uczniom nauczycielom i rodzicom.

    1. Trafiłaś w punkt. Bo niby większość ma w domu internet i komputer, ale gdy przychodzi co do czego i przeciążenie sieci…to nagle wszystko się wali…

  17. Mam w rodzinie nauczycielki, które próbują odnaleźć się w tej nowej sytuacji i nie przyznają wprost, że nie jest ona łatwa dla nich, dla dzieci i dla rodziców. Starają się prowadzić ciekawe lekcje, nie zadawać zbyt dużo, ale też mówią wprost, że zadawanie dużo prac domowych i przesyłanie każdej z nich czasami mija się z celem, tak samo jak robienie prezentacji przez uczniów i ich wyświetlanie.

    Słyszałam także wiele opinii, że w obecnej sytuacji niektórzy rodzice zaczęli zastanawiać się nad przejściem całkowicie na edukację domową, bo zauważyli, że dzieci lepiej przyswajają materiał, gdy mogą zrobić sobie dłuższe przerwy, gdy nie muszą siedzieć sztywno na twardych krzesełkach w klasach, w których jest głośno.

  18. Nauka jest ciężka a ostatnio od Pani od polskiego i matematyki usłyszałam tekst: „proszę nie odsyłać lekcji, ja mam z czego wystawić oceny a to Pani sprawa czy nauczy Pani dziecko czy nie, mnie to nie interesuje, ja swoje wysyłam” ;(

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.