Najbliższe kulturalne piątki będą typowo świąteczne. Albo inaczej – pokażę Wam książki, które wpadły w moje czytelnicze łapki przed świętami. Szukałam literatury, która mnie w ten świąteczny klimat wprowadzi. Zaczęłam niebanalnie…
O czym to jest…
Już na pierwszych stronach powieści poznajemy główną bohaterkę – Momo. Ma 28 lat, nieudane małżeństwo i…bardzo poukładane życie w odcieniach czerni i bieli. Mieszka w kamienicy, na której parterze znajduje się jej pracownia- z nieużywanych już rzeczy robi biżuterię, ozdoby, torebki i co tylko wpadnie jej do głowy. Zbliżają się święta i w ten pudełkowy świat Momo wkraczają sny. Sny zupełnie odbiegające od rzeczywistości którą sama się otacza – są kolorowe, wielobarwne i…z pewnością coś znaczą. W szklanym, sterylnym świecie pojawiają się pierwsze rysy, jedna nawet powstała przez…zapach kawy (tak, doskonale to rozumiem, kawa może zdziałać cuda;) Na kartach tej opowieści poznajemy również matkę i ciotkę Momo (tę ostatnią uwielbiałam za mocne wejścia) Historia toczy się powoli – narracja, utrzymana w przyjemnym tonie , stwarza niepowtarzalny klimat. To baśń o przemianie….która ma początek w marach sennych…
Moja opinia
Ostatnio uświadomiłam sobie, jakie książki mi się tak naprawdę podobają – i są to te, które zawierają historię na którą sama bym nie wpadła. A „Dwanaście niedokończonych snów” taką właśnie jest. Autorka już od pierwszej strony buduje specyficzny klimat, który towarzyszy nam aż do ostatniej strony. Przyznam, że czytałam z przyjemnością również dlatego, że zarówno język, humor, cała historia jest na bardzo dobrym poziomie.
Czy jest to powieść świąteczna? Zdecydowanie tak – choć nie jest jak lukrowany słodki makowiec a bardziej jak…wytrawny piernik. Słodycz pewnych baśniowo-sennych zdarzeń przeplata się z goryczą przeszłości, która z butami wchodzi w czas przygotowań przedświątecznych.
Ach i ostrzegam – nie czyta się jej łatwo i szybko – wymaga odrobimy refleksji i uwagi. Myślę jednak że idealnie wstrzeli się w gusta bardziej wymagającego czytelnika.
Już dawno nie czytałam tak dobrej polskiej…obyczajówki (?). Moje poprzednie spotkania z polskimi pisarkami tego gatunku zawsze kończyło się ględzeniem- przeczytałam, owszem ale…szału nie było. Częściej nuda i powielanie schematów. Pani Nataszo (wątpię aby to dotarło do Autorki, ale po przeczytaniu tej książki właśnie to wpadło mi do głowy;) , przywróciła mi Pani wiarę w to, że ten gatunek literacki w naszym kraju to nie tylko oklepane historie z gatunku tych życiowych. Że można inaczej, ciekawiej, ładniej…. Czy muszę dodawać, że polecam? 😀
Prawdę mówiąc, nie jestem pewna, czy jest to książka dla mnie, szczególnie teraz, gdy mam mniej czasu na czytanie i chyba wolę dobry kryminał itp. 🙂
Aktualnie to nie jest propozycja dla mnie i co gorsza nie mam kompletnie czasu na żadną lekturę 🙁
ciekawa propozycja – fajnie, że nie tak oczywiście świąteczna:)
Na mnie jak narazie czeka książka Tatuażysta z Auschwitz.
Pamiętam czasy, gdy świątecznym prezentem często bywała książka. Szkoda, że te czasy odeszły bezpowrotnie..
Serdecznie pozdrawiam.
Myślę, że mogła bym po nią siegnąć z przyjemnością 🙂
Ja też bardzo lubię książki, które okazują się nie oczywiste 🙂
Jeszcze nie czytałam tej książki. Ale mam ją w planach.
A ja zawsze przed świętami czytam te same świąteczne książki. ;p
Cudownie, że poleciłaś książkę na święta, bo właśnie wtedy znajduję czas, żeby czytać. Na pewno się za nią rozejrzę, bo Twoja recenzja wzbudziła miją ciekawość. Dzięki:)
Jedna z moich ulubionych autorek, uwielbiam jej styl pisarski i opowieści. Tej książki jeszcze nie czytałam, ale ostatnio zachwyciła mnie swoją książką 'Pokój kołysanek’ :).
Dzięki za recenzję, czuję się zachęcona 🙂
Chętnie bym tę książkę przeczytała. Bardzo lubię takie klimaty. 🙂
Po takiej recenzji, muszę przeczytać!
Zainteresowałaś MNIE, cieplutko pozdrawiam…
Mam ją i zdecydowanie za długo kurzy się, czekając na swoje 5 minut :/
Bardzo ciekawa propozycja:)
Nie czytałam jeszcze nic tej autorki. Twoja recenzja zaintrygowała mnie i chętnie sięgnęłabym po tą książkę.
Właśnie ta książka czeka na swoja kolej 🙂 bo jeszcze kilka mi zostało do świąt ale nie wiem czy się wyrobię 🙂
Nie warto czytać jej w pośpiechu- to nie ten typ lektury. Ale coś mi się wydaje że jak zaczniesz to nie bedziesz miała ochoty się oderwać:)
Ładna okładka
Zainteresowałaś mnie tą książką, chętnie po nią sięgnę, wpisałam sobie na listę do kupienia :).