Niedobrana para… cz.1

Chciało by się rzec – na talerzu, jak w życiu, nie każda para jest dobrana. Warto zwracać uwagę na to, co łączymy w potrawach. Może się zdarzyć, że któryś ze składników hamuje działanie witamin i minerałów. Może być i tak, że niektóre, dobrze dobrane, zdziałają o wiele więcej dobrego niż solo. Rzecz w tym, żeby wiedzieć które… dzisiaj będzie o nasionach i kaszy.

 

Niedobrana para…

Siemię lniane i słonecznik

Wszyscy wiemy, że siemię lniane to świetne źródło niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych omega-3. W ziarnie słonecznika natomiast znajdziemy potężną porcję kwasów omega-6. Na pierwszy rzut oka świetnie się uzupełniają, jednak jeżeli połączymy je na talerzu, znacząco obniży się korzystne działanie kwasów omega-3 na nasz organizm. Dodam jeszcze, że siemię lniane można jeść codzienne, po słonecznik lepiej sięgać 2-3 razy w tygodniu. Dużo omega-6 mają również pestki dyni i ziarno kukurydzy. Aha, zapomniałabym o najważniejszym – nasiona, zwłaszcza pestki dyni i słonecznika zawierają sporo tłuszczu, wiec ich jednorazowa porcja nie powinna przekraczać 1/4 szklanki. Wydaje się dużo, ale gdy podjadamy oglądając film lub czytając wciągającą książkę, potrafi zniknąć błyskawicznie!

Chia i siemię lniane

O nasionach chia słyszałam już dawno, ale dopiero ostatnio spróbowałam. Siemię lniane jest mi natomiast doskonale znane. Oba rodzaje nasion zawierają mnóstwo błonnika, a gdy w przewodzie pokarmowym jest go za dużo, trawiony pokarm puchnie i fermentuje, zaburzając tym samym wchłanianie z niego składników odżywczych. W konsekwencji szybko pojawia się niedobór wapnia, żelaza i magnezu. Lepiej zatem jadać nasiona chia i siemię lniane oddzielnie, na zmianę. Z pewnością wyjdzie nam to na zdrowie.

Zdecydowanie dobrana para…

Kasza jaglana i fasola

Połączenie jak na moje oko trochę ekscentryczne. Ale niesie za sobą fantastyczną dawkę witamin i białka, aminokwasów i tak dalej. Kasza jaglana, czyli łuskane ziarno prosa jest zbożem zawierającym mało skrobi i dużo białka. Ma w swoim składzie prawie wszystkie aminokwasy. To prawdziwy skarb dla naszego organizmu. Jeżeli połączymy ją z fasolą, mamy doskonałą potrawę dostarczającą kompletu aminokwasów czyli pełnowartościowego białka porównywalnego ze zwierzęcym. Idealne są również połączenie amarantusa z fasolą, ryżu z soją a także innych kasz i zbóż z roślinami strączkowymi. Podchodząc do tego duetu z dystansem, z ulgą przyjęłam informację, że nie trzeba go łączyć w jednym posiłku – ważne aby strączki i zboża zjeść w odstępie nie więcej niż 6 godzin. To brzmi znacznie lepiej;)

Migdały i suszone morele

Uwielbiam jedno i drugie. Szkoda, że nie można się nimi objadać. W migdałach jest dużo tłuszczu a w morelach cukru. Kilka sztuk dziennie do kawy, zamiast ciasteczka czy batonika jest całkiem bezpiecznym rozwiązaniem. Migdały ograniczają działanie złego cholesterolu, jednak ich korzystne działanie uaktywnia się tylko w obecności witamin E i C, których to nie brakuje w suszonych morelach. Oba te produkty są świetnym źródłem błonnika, który również jest znany jako pogromca cholesterolu. Szukając suszonych moreli, lepiej wybrać te nie konserwowane siarką. Są one ciemne, brązowe i…droższe. Czasem lepiej zapłacić trochę więcej, ale jeść zdrowo!

a na koniec tej części…

 

21 Replies to “Niedobrana para… cz.1”

  1. No popatrz, te informacje należałoby zapodać piekarzom, bo wsypują do ciasta i musli jak leci, a okazuje sie, że nie bardzo…
    O tych ciemnych morelach już gdzieś słyszałam, ale w sklepach nie widzę, tylko te piękne są.

    paniodbiblioteki.blogspot.com (nie mogę wpisać poniżej, więc wklejam tutaj)

    1. wstyd się przyznać, ale dla mnie te lekko brązowe wydawały się nieświeże i szukałam tych ładniejszych;) a tu trzeba na odwrót!

  2. A ja właśnie dzisiaj zakończyłam suszenie moreli w suszarce do grzybów. Często z suszonych korzystam i dlatego postanowiłam sobie zrobić mały zapasik bez konserwantów i innych ulepszaczy. A takie mniej piękne można kupić w sklepach ze zdrową żywnością lub w dobrze zaopatrzonych zielarskich.

    1. Czy bardzo skomplikowane jest takie suszenie? ile potem można trzymać taki zapas? morele teraz są „na fali”, może też spróbuję?:)

      1. Skomplikowane nie jest, kroiłam je na połówki , wyjmowałam pestki i układałam na piętra w suszarce. Trwało to trochę długo dwa całe dni z małymi przerwami. Nie wiem czy nie szybciej byłoby w piekarniku. Morele jednak mają sporo wody w sobie. Z dwóch kilogramów zostało mi ich niewiele 🙂 Przesypałam do takiej papierowej torebki i będę je przechowywała tak jak grzyby, w suchym i ciepłym miejscu. A jak długo się zachowają ? Nie wiem – robiłam to pierwszy raz. Mam zamiar jeszcze poeksperymentować z malinami – do herbaty

        1. bardzo sprytnie! zapewne przegapiłam już czas na morele – sprawdzę w warzywniaku. Jak coś to jeszcze spróbuję! dziękuję za przepis:)

  3. Wazne informacje, dziekuję Tobie Agnieszko, ze dowiedziałam się tego tekstu ciekawych rzeczy, będę teraz uwazać na połączenia
    pozdrawiam ciepło

  4. Bardzo interesujący post 🙂 Czasami w pieczywie, a nawet ciastkach zbożowych można znaleźć taki misz masz nasion, że głowa bli 😉

    1. Ech, no właśnie. Chociaż te informacje traktowałabym z lekkim przymrużeniem oka – odkąd pamiętam, trendy w żywieniu zmieniają się średnio co 5 lat;)

  5. No to kiszka 🙁
    Piekę chleb z samych ziaren, a podstawą jest słonecznik, siemię, sezam i otręby. I jem codziennie 2-3 małe kromki. Już nie umiem inaczej.
    Może mi się upiecze…. :)))))))

  6. O jejku… Większość ludzi kupuje wszystko, co tylko ma ziarna, bo rzekomo jest zdrowsze, a tu proszę… Nie wiadomo jakie mieszanki nam serwują.

    1. Myślę że ilość ziaren w pieczywie nie jest znowu tak oszałamiająca aby mogła zaszkodzić. Ja od jakiegoś czasu nie kupuję już chleba w sklepie – piekę sama – takie domowe pieczywo jest trwalsze i zdrowsze – co więcej, zjem 2 kromeczki i jestem najedzona!

  7. Myślę, że nie ma co się martwić. Dawniej ludzie nie mieli tylu informacji dotyczących żywności i zdrowi byli.
    Teraz mamy nadmiar wiadomości zmieniających się co parę miesięcy i musimy jakoś to ogarnąć bez szkody dla siebie. Przykład najbardziej denerwujący to jajko.
    Przez lata ktoś durny ocenił, że możemy zjeść jedno jajko w tygodniu bo jest niezdrowe.
    Od paru lat zmieniono tą bezsensowną informację, a cholesterol? Jedni go mają więcej, inni mniej w zależności od organizmu, recepty na to nie ma.
    Polecam oczywiście umiar, we wszystkim.
    Pozdrawiam Agnieszko 🙂

    1. Jolu, dziękuję że zadałaś sobie tyle trudu – przyznam szczerze że jeszcze nie wiem w czym tkwi błąd – muszę to sprawdzić. Pozdrawiam serdecznie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.