Wszystko zaczęło się od niewinnego katarku Młodej. Wiadomo, przyniosła z przedszkola – a przedszkole to istna farma wirusów. No więc Młodej zaczęło kapać z nosa, potem M… narzekał na ból głowy, gardła i katar. A wiadomo…
Na końcu dopadł i mnie – katar morderca odbierający radość życia i wszelką energię do działania. Rykoszetem oberwała i Mała. Jednak u niej katar przechodzi jakoś tak lekko – może jest bardzo odporna, a może dodatkowo ochrania ją fakt, że jeszcze karmię ją piersią. W każdym razie, między jednym a drugim kichnięciem stwierdziłam – tak nie może być! Mimo tego, że zdrowo się odżywiamy, dużo ruszamy na świeżym powietrzu – wirus rozłożył nas na łopatki. I to dosłownie. Zaczęłam więc szukać, pytać to tu to tam o sposoby na odporność. Co człowiek, to inna historia i inny sposób. Raczenie się codziennie jednym ząbkiem czosnku do śniadania lub kolacji zostawiam jako ostateczność. Co do łykania witamin i suplementów diety – jestem raczej do nich nastawiona sceptycznie. Nie tykam, jeżeli ktoś wiarygodny mi nie zaświadczy samym sobą, że działa bez skutków ubocznych. Jeden ze znajomych zaproponował, abym poczytała o terapii witaminą C.
Ponoć działa – jego przynajmniej żadne chorubsko nie dopada. Im więcej czytałam o tej metodzie, tym większy mam mętlik. Otóż zwolennicy teorii spiskowych twierdzą, że w aptekach witamina ma formę prawoskrętną, która na człowieka nie działa – to ponoć spisek koncernów farmaceutycznych, które to tak naprawdę nie chcą nas wyleczyć. Inni twierdzą, że tylko lewoskrętna działa. Jeszcze inni, że to właściwie nie ma znaczenia – ważne, żeby to była czysta postać witaminy C. Po wpisaniu na popularnym portalu aukcyjnym „witamina C”, wyskakuje ok tysiąc pozycji – różne firmy, różne rodzaje, różne kierunki skrętności. I bądź tu człowieku mądry. Czy ktoś z Was może stosował kiedyś terapię witaminą C? Jakieś porady? Ile, jakiej firmy, czy w ogóle warto?
Jak milo, ze nie tylko ja nie daje sie nabrac PR farmaceutycznemu i wszelkie grupex/flu shots/ ect omijam szerokim lukiem.
CO do terapii z wit C – stosuje od lat: wor pomaranczy, wyciskacz i nie ma nic smaczniejszego na dzien dobry!
Mówią katar nieleczony trwa tydzień, leczony siedem dni. Coś w tym jest. Mój jest uparty, trwa już dwa tygodnie.
że co prawoskrętna lewoskrętna ludziska co to za różnica kiedyś była tylko jedna witamina c i nie było problemów a teraz… wogóle o co chodzi z tą skrętnością… to chyba jakiś pic na wodę…
Nie powinnam tego pisać, ale…sięgaj Ty, kobieto, po witaminę C, która jest lekiem, a nie suplementem diety 😉 np. po Rutinoscorbin. Uzupełnisz nie tylko witaminę, ale i rutynę, którą stosuje się w przeziębieniach 🙂
Zdróweczka dla całej rodziny 🙂
Nie stosowałam takiej terapii. Ale jak coś……, to sięgam po rutinoscorbin.
Pozdrawiam. 🙂 .
Polecam pigwę…niedługo dojrzeje…zbierz (kup), umyj, pokrój w cząstki, zasyp cukrem i do lodówki…potem, gdy puści sok co dzień dodawaj po 2 łyżeczki do ciepłej herbaty…ten sok to bomba witaminy C i co najważniejsze naturalnej witaminy 🙂
Serdeczności 🙂
ja na zatkany nos, zatoki to mam starą sztuczkę.. kupuję olejek miętowy/eukaliptusowy i bezpośrednio wdycham – natychmiastowa ulga 🙂 No i można oddychać!
weronikarudnicka.pl
Witamina C to takie placebo na wszystko, nie zaszkodzi (i nie pomoże) w każdej ilości brane, nie można jej przedawkować.
Jako środek na zaziębienia wszelakie stosuję miód.
30 lat temu rozpuszczałam go w wodzie, potem zaczęłam słodzić nim herbatę, a obecnie dodaję łyżeczkę bardzo pełną miodu do porannej kawy, którą piję zamiast herbaty do śniadania.
Miód pod postacią jaką kto lubi pity systematycznie latami i nieprzerwanie znakomicie wspomaga organizm.
Ja w ogóle się nie przeziębiam i nie szczepię się na zimę.
To rada dla dorosłych, podając dzieciom trzeba być ostrożnym i poradzić się pediatry.
Pozdrawiam cieplutko 🙂
🙂 odkąd mam wyciskarkę wolnoobrotową, eksperymentuję z różnymi warzywami i owocami – wychodzą genialne soki pełne witamin – bo jak wiadomo, nie tylko w pomarańczach jest dużo witaminy C;)
U mnie trwał 5 dni;)
Z tego co zrozumiałam, a raczej chemik ze mnie słaby, to chodzi o budowę tej witaminy. Ponoć jednak nie ma to znaczenia
wiesz, przemyślałam to – masz rację – lek przynajmniej jest badany i kontrolowany a w suplementach tak naprawdę nie wiadomo co się kryje.
Też się muszę zaopatrzyć 😉
Meg – jesteś genialna! Zupełnie zapomniałam o tym cudownym owocu! Piłam kiedyś sok, był wyborny. Piłam też nalewkę z pigwy…mniam;D Ale póki co u mnie bez alkoholowo;)
Też mam taki sposób – działa nawet na dzieciaki;)
Wcześniej jakoś za miodem nie przepadałam, teraz mi się odmienia – co prawda do kawy nie dodaję, za to do herbaty albo do płatków orkiszowych z jogurtem. Mam nadzieję, że przeziębienia będą mnie coraz częściej omijać…