Nie wiem, kto wpadł na ten pomysł, ale musiał być szaleńcem…szaleńcem, który szybko wyczuł rynek i zarobił krocie. A w ślad za nim poszło wielu innych. Bo jak racjonalnie i logicznie wytłumaczyć fakt, że na Krecie, wyspie gdzie temperatura w ciągu roku nie spada poniżej 15 stopni, tak świetnie prosperują sklepy sprzedające….futra?
Takim „zagłębiem futrzarskim” jest miejscowość Hersonissos – jadąc drogą, mijaliśmy kilka wielkich salonów. Jak się okazuje, na niewielkim odcinku starej Drogi Narodowej działa ponad 20 takich sklepów i wciąż powstają nowe. W tym szaleństwie jest jednak metoda – na trop naprowadzają mnie napisy na sklepach pisane cyrylicą. Klientami bowiem są rosyjscy turyści. A według zapewnień sprzedawców, mogą kupić najlepsze futra na świecie za mniej niż połowę ceny.
Różne można przywieźć pamiątki z wakacji – oliwę, ceramikę albo…futro;)
My coffee time
No wlasnie chcialam odpowiedziec, ze to wszystko dla Ruskich. W Egipcie (!) jest tak samo 🙂
To jak widać, Rosjanie ciągle są przy kasie, a podobno miało być inaczej.
Da się? Da się! Tylko turystów trzeba mieć odpowiednich 🙂
Przypomniała mi się opowieść przyjaciółki, która w latach 80-tych często odwiedzała swoich bardzo zamożnych przyjaciół we Francji, gdzie na kolację panie obowiązkowo zakładały norki. I to nie w zimie, wystarczył nieco chłodniejszy dzień. Bez norek ani rusz nie szło iść do eleganckiego lokalu, więc moja przyjaciółka przeżywała frustrację.
musiało być im niezwykle ciepło w tych norkach;)
i to z odpowiednio dużymi portfelami 😉
zapewne nie wszyscy…
W Egipcie?! świat oszalał, albo tylko mi się tak wydaje;)